Młoda czarownica stała na ulicy przed ładnym, dosyć sporym domem jednorodzinnym. Dziewczyna w myślach wyklinała swojego starszego brata, który bez żadnego słowa sprzeciwu teleportował się w nią w to miejsce, po czym zniknął. Evelyn choć przez te kilka dni naprawdę zdążyła zatęsknić za swoimi przyjaciółmi, wolała przesunąć to spotkanie. Może nie zachowywała się, jak na prawdziwą Gryfonkę przystało, lecz miała to głęboko w poważaniu.
Nie chciała tak szybko widzieć się z Jamesem Potterem. Na balu rozstali się w dosyć dziwnej sytuacji, a niezręczne pożegnanie na Peronie, wcale tego nie ułatwiało. Nie mogła znieść myśli, że zachowywała się jak zazdrosna idiotka. Była jedynie najlepszą przyjaciółką jego młodszego brata i chciał, aby tak pozostało. Przynajmniej dla zdrowia psychicznego wszystkich.
Podeszła do drewnianych drzwi i mocno w nie zapukała, czekając, aż ktoś jej otworzy. Po chwili drzwi się otwarły i oczom brunetki ukazała się elegancko ubrana, rudowłosa kobieta o delikatnym spojrzeniu. Mama Albusa uśmiechnęła się na jej widok.
— Dzień dobry.
— Evelyn, zapraszam — przepuściła piętnastolatkę. — Albus, Lily i Rose wręcz nie mogli się doczekać twojego przybycia. Dziewczyny chciały nawet po ciebie polecieć. Al na szczęście wybił im ten pomysł z głowy. Znajdziesz ich na górze. Pierwsze drzwi na prawo. Czuj się jak u siebie w domu.
— Dziękuję, pani Potter. I bardzo się cieszę z zaproszenia — powiedziała, lekko się rozluźniając.
— Nie musisz mi dziękować. To pomyśl mojego męża, który chyba tego do końca nie przemyślał — przyznała, nie zmieniając wyrazu twarzy.
— Nie rozumiem.
— Zaprosił do domu bandę młodzieży. Powiedzmy, że jedyne, na co mam nadzieję to, że jesteście na tyle odpowiedzialni, że gdy wrócimy, dom będzie w całości — wydawała się rozbawiona, myślą o tym. — A teraz zmykaj do dzieciaków.
Pierwsze co spotkało Evie po otwarciu drzwi pokoju, było przygniecenie jej przez dwie rudowłose dziewczyny.
— Evie!
— Udusicie ją — usłyszała rozbawiony głos, który bardzo dobrze znała.
Oddaliła się od dziewczyn i z prędkością rzucanego zaklęcia, pomknęła w ramiona swojego najlepszego przyjaciela.
— Tęskniłam, Al.
— Ja za tobą też jędzo — poczuła, jak czarnowłosy się uśmiecha, po czym oderwali się od siebie.
— Z nami się tak nie przywitała — Lily udawała oburzenie, lecz nie mogła ukryć uśmiechu.
Cała czwórka usiadła na łóżku.
— Jak wam minęły święta?
— Jak zawsze w gronie rodziny. Teddy oświadczył się Victorii. Powiedzmy, że było dużo wzruszeń — w skrócie wyjaśniła Rose. — A twoje?
— Razem z Mattem zrobiliśmy kolację. A właśnie, ile osób ma być u was dzisiaj? — zapytała, przywołując w głowie słowa pani Potter. — Wasza mama mówiła, że ma być dużo ludzi.

CZYTASZ
Nowe Pokolenie Hogwartu cz.1
Fanfiction( w trakcie korekty ) ( zapraszam także na inne moje książki) Część 2- https://my.w.tt/BiLyxBGmD5 Nowa książka- https://my.w.tt/vneRTwMmD5 Minęło już dwadzieścia pełnych lat od czasów II bitwy o Hogwart oraz od wydarzenia, które zmieniło cały Czar...