Rok 5 - Rozdział 34

1K 71 24
                                    

— Scorpius.. Ja... — przerwała na chwilę, zastanawiając się, czy wyznać mu to, co czuje. Nie mogła wciąż ukrywać, że bardzo go lubi.... — Ja

— Rose! — dziewczyna ledwo zaczęła mówić, gdy usłyszeli krzyk jej brata Hugona.

— Hugo? Co się stało? — zapytała z lekkim strachem, widząc swojego przejętego brata.

Rudowłosy zerknął  na Scorpiusa, lecz nie skomentował tego.

— Babcia Molly spadła ze schodów. — Rose przyłożyła rękę do ust. — W Mungu poskładali już jej kości, ale tata chcę, byśmy ją odwiedzili. Wiesz, że zawsze, kiedy coś jej się stanie, potrzebuje obecności nas wszystkich.

— A zajęcia?

— McGonagall zezwoliła na naszą nieobecność — spojrzał na zegarek. — Musimy już iść. — ponaglił ją. — Reszta jest już w gabinecie dyrektorki. Przeniosą nas siecią Fiu.

— Idź już. Zaraz przyjdę — gdy młody Gryfon z wahaniem zaczął oddalać się od swojej siostry i Ślizgona, Rose przepraszająco popatrzyła na Scorpiusa. — Przepraszam, Scorpius. Muszę iść.

— Hej, spokojnie — uśmiechnął się lekko. — Mam nadzieję, że z waszą babcią będzie wszystko w porządku — rudowłosa, słysząc jego słowa, bez ostrzeżenia rzuciła mu się na szyję.

Chłopak zachwiał się lekko.

— Dziękuję — powiedziała cicho, wciąż trwając w uścisku, którego już od dawna potrzebowała.

— Za co? — odchyliła się od niego, aby spojrzeć w jego stalowo-zielone oczy.

— Za to, że jesteś — wyszeptała, po czym złożyła na ustach platynowłosego delikatny pocałunek.


***

Evelyn bardzo dziwnie czuła się bez obecności Weasleyów i Potterów. Już od tygodnia byli u swoich dziadków.  Pani Molly wróciła do domu po spędzeniu dwóch dni w szpitalu, jednak bardzo pragnęła, aby towarzyszyli jej tak wszyscy jej wnuczkowie.

Evie brakowało obecności wiecznie uśmiechniętej Lily, Albusa, z którym zawsze mogła porozmawiać na wszystkie tematy i który zawsze ją wspierał, Rose, która nigdy się nie poddawała, Freda, który wszystkich rozśmieszał i Jamesa, który był pierwszą osobą, którą wpuściła do swojego serca.

Chciałaby się do nich wszystkich przytulić.

— Kiedy oni wreszcie wrócą? — położyła swoją głowę na stole.

Podczas nieobecności Potterów i Weasleyów w Wielkiej Sali siadała przy stole Slytherinu.

— Niedługo. Wątpię, by McGonagall pozwoliła im na dłuższą nieobecność — pocieszył ją Scorpius, któremu także brakowało ich obecności.

No.. może nie wszystkich, ale jednak.

— Dużo się przez ten rok zmieniło, no nie? — Evie, Scor i Arisa spojrzeli z niezrozumieniem na Davida.

— Co masz na myśli? — zapytała Arisa, z uwagą patrząc na brata.

— Nie widzicie tego? — przesunął wzrokiem po ich twarzach. — Przy naszym stole siadają Gryfoni, ty Arisa przestałaś rozrabiać, a w dodatku wieczny podrywacz zakochał się i to w dodatku w córce Ronalda Weasleya.

Nowe Pokolenie Hogwartu cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz