Rok 5 - Rozdział 40

1K 63 8
                                    

Albus przed całe swoje życie starał się być spokojnym chłopcem. Lata spędzone z tymi niedorowojami zwanymi jego kuzynami i rodzeństwem nauczyły go dużych pokładów cierpliwości. Była jednak osoba, która w mgnieniu oka potrafiła zburzyć mur spokoju, który go otaczał. Właśnie w tym momencie, mając świadomość, że bardzo możliwe jest, iż jego rodzina patrzy na jego poczynania, nie mógł powstrzymać złości na czarnowłosą.

— Czy ty za każdym razem musisz być w centrum uwagi? — zapytał, utrzymując ostry ton.

Arisa chciała się odezwać, lecz niespodziewanie przerwał jej męski głos.

— Witaj, Albusie — oboje w tym samym czasie zwrócili się w stronę dobiegającego głosu. Albusowi o mało oczy nie wyszły z orbit, gdy zauważył uśmiech swojego ojca. Panna Zabini natomiast nie dała po sobie poznać żadnych zbędnych emocji. — Może przedstawisz nam swoją koleżankę?

— A...khm tato, mamo to Arisa siostra Davida Zabiniego i przyjaciółka Rose — powiedział z lekkim zawstydzeniem.

— Dzień dobry. Miło mi poznać rodziców tego przewrażliwionego kretyna — przedstawiła się Arisa. 

Nie czuła się ani trochę niezręcznie. Zauważyła nawet, jak kącik ust pani Potter uniosły się lekko do góry, Harry natomiast zaśmiał się cicho i uścisnął dłoń piętnastolatki.

— Nam też bardzo miło. Mam nadzieję, że moje przemówienie was nie znudziło.

— Oczywiście, że nie — zapewniła. —Tak czy inaczej muszę iść. Poszukam swojego taty — powiedziała i odeszła wysyłając Potterom ostatni uśmiech.

— Fajna ta twoja koleżanka.

Albus spojrzał spod byka na swojego ojca.

— To nie moja koleżanka. Muszę się z nią użerać, bo to siostra Davida — oburzył się, lecz jego rodzice jedynie spojrzeli na sobie, znacząco się uśmiechając.

— To może teraz przedstawisz nam swoją dziewczynę? James nam powiedział, że jesteś z Lylą Thomas — powiedziała Ginny szerzej się uśmiechając.

— A to konfident. Dobrze, jest pewnie przy stoliku.

***

Rose ledwo wydostała się z ramion matki i ojca. Prawdą było, że dziewczyna bardzo stęskniła się za rodzicami, jednak dzień wcześniej umówiła się ze Scorpiusem, że po przemówieniach spotkają się na skraju Zakazanego Lasu. Bała się, że ktoś może ich zobaczyć, lecz chłopak zapewnił ją, że znalazł idealne miejsce. Nie miała innego wyjścia niż mu zaufać. Przez chwilę bała się, że rodzice a szczególnie ojciec. Ratunkiem okazał się Hugo, który akurat zauważył rodziców. 

Rose doszła wreszcie do ustalonego miejsca, lecz nie było tam Scorpiusa. Lekko się przestraszyła, że chłopak już odszedł, kiedy poczuła uścisk na dłoni. Podskoczyła i usłyszała cichy śmiech, który tak uwielbiała. Po chwili pojawiła się przed nią wysoka postać blondyna.

— Przestraszyłeś mnie — uderzyła go w pierś, na co koleiny raz się zaśmiał i złapał ją za rękę. — Nie wiedziałam, że pożyczysz pelerynę od Albusa.

— Chciałaś mieć pewność, że twoja rodzina nas przypadkiem nie zobaczy — wzruszył ramionami — To był jedyny sposób. A teraz chodź — pociągnął ją za rękę i wprowadził do lasu.

Nowe Pokolenie Hogwartu cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz