Rok 5 - Rozdział 20

1.1K 63 10
                                    

Grudzień dla wszystkich uczniów i nauczycieli nastał bardzo szybko. Mecz Slytherinu i Rawenclawu zakończył się przewidywanym zwycięstwem Ślizgonów. Początek ostatniego miesiąca w roku niósł za sobą, wyjawienie listy uczniów, wybranych przez nauczycieli swoich domów, do zatańczenia tradycyjnego walca na rozpoczęcie przyjęcia. Wszyscy uczniowie zostali zebrani na kolacji, po której głos zabrała dyrektor McGonagall.

— Drodzy uczniowie — na twarzy Minervy błąkał się zadowolony uśmiech. Evie aż się skrzywiła. Była pewna, że wybrane pary, będą dosyć nietypowe. — Nie będę zagłębiała się w niepotrzebne szczegóły i  od razu przejdę do konkretów. Chciałabym zaznaczyć i uprzedzić wasze pytania, pary nie będą miały możliwości zamiany. A więc, z Rawenclaw wybrani zostali kolejno od czwartego do siódmego roku: Patrick Liter, Susan Fort, Michael Tirs oraz Henry Carps zapraszam na środek — czwórka uczniów wstała ze swoich miejsc. — Hufflepuff zapraszam: Celeste Mikelson, Erni Beleborn, Lara Smith i Louis Montergue. Gryffindor: Trevor Night, Rose Weasley, Fred Wealsey — przyjaciele spojrzeli na nich, ledwo powstrzymując śmiech. — Timon Balsano. Ze Slytherinu Rayle Fritchard, Scorpius Malfoy, Penelope Anders oraz Kian Lither — wszyscy wczytani ustawili się na środku Wielkiej Sali.

— I teraz, żebym wylosował jakąś laskę — Fred jak zwykle o jednym. 

Rose spojrzała na chłopaka pobłażliwie.

— Pamiętaj, że zawsze możesz trafić na czwartoklasistkę. Na przykład taką Rayle — chłopakowi momentalnie zszedł uśmiech z twarzy. 

Jego kuzynka wskazała na Ślizgonkę, która jak na swój wiek miała jego zdaniem zbyt dużo makijażu.

— A ty zawsze możesz być z Malfoyem — odgryzł się.

— Dziewczęta proszę, losujcie — wymianę zdań przerwał im profesor Rowle, który najwyraźniej pełnił funkcję pomocnika dyrektorki. Gdy wszystkie miały już wyciągnięte karteczki świecące się na biało, przyszła pora na chłopaków. — Wasza kolei. Dobrze, a teraz skierujcie losy na wprost. Osoby, których światło karteczek się połączy, tworząc inny kolor, są razem w parze — uczniowie z zachwytem obserwowali to wydarzenie. 

Cała sala w sekundzie stała się kolorowa. Karteczka Rose połączyła się, tworząc śliczną zieloną poświatę. Ruda ruszyła w stronę jakiegoś chłopaka. Ze zdziwieniem go poznała.

— Malfoy.

— Weasley — powiedzieli a tym samym czasie. 

To nie mogła być prawda.

— Wychodzi na to, że jesteśmy na siebie skazani — Rose nie cieszyła się z tego powodu. 

Chciała wreszcie oczyścić swoją głowę z myśli dotyczących Ślizgona, a wspólne próby z pewnością nie mogły jej w tym pomóc.

— Na to wygląda — Scorpius miał podobne odczucia co do Gryfonki. 

Teraz jego przyjaciele nie dadzą mu spokoju.

— Kochani! — koleiny raz przemówił profesor McGonagall. — Mam nadzieję, że pary, które zostały wybrane przez los, z zaszczytem wypełnią powierzone im zadanie. Pamiętajcie, że jak co roku na nasz bal, przybędą delegację z Ministerstwa Magii, na czele z samą Panią Minister — Rose się skrzywiła. Jeszcze mamy jej tu brakowało. — Ale również, pamiętajcie, że los wie, co robi. Jestem pewna, że to nie przypadek rządzi, a nić przeznaczenia, której nie można oszukać.

Nowe Pokolenie Hogwartu cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz