Rok 5 - Rozdział 1

4.5K 104 48
                                    

Peron o numerze dziewięć i trzy czwarte na stacji King's Cross w Londynie jak co roku pierwszego września pękał w szwach. Setki uczniów, rozpoczynających swój pierwszy bądź kolejny już rok w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, żegnali się ze swoimi bliskimi, których zobaczyć mieli dopiero podczas przerwy świątecznej. Wielu z nich także melancholijne wspominało swoje najpiękniejsze lata spędzone w Hogwarcie. 

Piętnastoletnia szatynka, która pierwszy raz miała okazję pojawić się na tym niezwykłym peronie, rozglądała się wokół siebie, z konsternacją próbując zrozumieć podniecone szepty wokół niej. Przez moment nawet zastanawiała się, czy czarodzieje nie reagowali tak na nią, jednak szybko zdołała rozwiać te myśli, zauważając przebiegające tuż obok niej dwie, młodsze od niej dziewczynki o blond włosach. 

— Czy to naprawdę oni? — westchnęła jedna z nich, wskazując na miejsce dokładnie za plecami szatynki. 

— Jestem tego pewna! Widziałam ich w Proroku Codziennym, to muszą być oni — powiedziała druga, z zapałem kiwając głową. 

Evelyn obróciła się na pięcie, próbując dowiedzieć się, o kim mówiły dwie uczennice Hogwartu. Nastolatka od razu zauważyła grupę osób, wokół których faktycznie kręciło się mnóstwo czarownic i czarodziejów. Z gromadki dało się słyszeć głośne śmiechy dzieci oraz rodziców. Każdy z nich był ubrany w najzwyklejsze, mugolskie ubrania, które jednak wyglądały elegancko. 

— To na pewno ktoś bardzo bogaty i sławny — pomyślała dziewczyna mimowolnie. 

Wysoka, rudowłosa czarownica przytulała właśnie niską, bardzo podobną do siebie dziewczynkę, która z pewnością musiała być jej córką. Stojący obok nich mężczyzna o kruczoczarnych włosach, gdzieniegdzie pokrytych siwizną, rozmawiał natomiast z dwójką chłopców, na oko wyglądających na rówieśników Evelyn. Dalej kobieta, której brązowe włosy spięte były w starannego koka,  przyciągnęła z czułością chłopca o rudych włosach, jednocześnie gładząc plecy stojącej obok wysokiego, rudego mężczyzny, dziewczynę. Nie dało się ukryć, iż była to z pewnością bliska rodzina, jednak Evelyn nie dostrzegała w nich nic nadzwyczajnego. Ot normalna rodzina czarodziejów, a mimo to z daleka czuła, że większość mijających ich osób, skłaniała się z szacunkiem w ich stronę. 

Dziewczyna ostatni raz spojrzała w ich stronę, wchodząc do czerwono czarnego pociągu. To była jej pierwsza podróż do nowej szkoły, powinna zająć jak najlepsze miejsca. 

Przepychała się między tłumem, ociężale ciągnąc swój brązowy kufer. Do Hogwartu nie potrzebowała żadnej sowy, gdyż i tak nie miała do kogo wysłać listu. Szatynka zastanawiała się, czy uda jej się trafić do tego samego domu, co jej kuzyn, który z tego, co wiedziała, już kolejny rok uczęszczał do szkoły Magii w Szkocji, do której właśnie zmierzała. Evelyn dobrze pamiętała kuzyna, z którym w dzieciństwie miała przyjazne kontakty, jednak od wielu lat już się nie widywali. 

O dziwo bez żadnego problemu zdołała odnaleźć wolny przedział. Odłożyła swój ciężki kufer na półkę, używając do tego prostego zaklęcia, po czym usiadła tuż przy oknie, przez które dostrzegła tę samą rodzinę, o której mówiły dwie blondynki. Gromadka stała na tyle blisko okienka, że Evelyn bez trudu zdołała usłyszeć każde słowo. 

— James postaraj się w tym roku przynajmniej trochę ograniczyć szlabany — poprosiła rudowłosa kobieta, uśmiechając się w stronę — jak domyślała się Evelyn — swojego syna. 

Nowe Pokolenie Hogwartu cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz