Rok 5 - Rozdział 27

1.1K 57 4
                                    

Od sylwestra minął tydzień. Siódmego stycznia do szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie powrócili uczniowie, którzy święta spędzili w domach. Evelyn Rowle wróciła jednak do szkoły dzień wcześniej, razem ze swoim starszym bratem.

Dziwnie było jej spać samej w pustym dormitorium, jednak miała możliwość dzięki temu, zastanowić się na spokojnie o wydarzeniach w domu Potterów. Pocałunek Jamesa bardzo ją zaskoczył. Chociaż musiała przyznać, że bardzo jej się to podobało, odepchnęła go. Miała świadomość, że musi porozmawiać o tym z Rose.

Zeszła na kolację do Wielkiej Sali, gdzie zebrali się już uczniowie. O swojej nieobecności na Peronie nie powiadomiła żadnego z przyjaciół. Od razu, gdy przysiadła się do stołu Gryfonów, skierowali swój wzrok na nią.

— Evie, czemu nie było cię w pociągu? Martwiliśmy się.

— Przepraszam, Lily. Wróciłam wczoraj z Mattem — chwyciła do ręki dzban z sokiem dyniowym, po czym nalała go sobie do pucharu.

Nie zwracała uwagi na wpatrującą się w nią parę czekoladowych oczu.

— Evelyn, pomożesz mi z esejem na Obronę Przed Czarną Magią? — zapytała Rose i nie czekając na jej odpowiedź, pociągnęła ją do wyjścia.

— Rose, co jest? — zatrzymały się na jednym z pustych korytarzy.

— Co się wydarzyło między tobą a Jamesem? — zapytała prosto z mostu.

Evelyn głośno wciągnęła powietrze.

— Pocałował mnie.

— Evie, to fantastycznie — wykrzyknęła uradowana panna Weasley, jednak widząc wzrok brunetki, cały entuzjazm z niej wyparował. — Nie fantastycznie?

— Nie, Rose. Potraktował mnie, jakbym była jedna z tych dziewczyn, które za nim latają.

— Porozmawiaj z nim, Evie — poradziła ruda. — Lubisz go, on lubi ciebie...

— Yhh dobrze. Pogadam z nim. Kiedyś. A właśnie, miałam się zapytać, kiedy zerwałaś z Alanem? — zapytała.

— Od razu po jego przyjeździe do Doliny Godryka. W święta rozmawiałam z Victorie i zrozumiałam, że nie mogę tego ciągnąć — uśmiechnęła się lekko.

Rose na początku obawiała się reakcji Wooda, ale na jej szczęście przyjął to po męsku.

***

Nowy semestr rozpoczął się pełną parą. Nauczyciele coraz częściej przypominali piąto i siódmoklasistą o nadchodzących Sumach i Owutemach, choć do egzaminów zostało pół roku. Jednak niewiele uczniów przejmowało się tym. Wciąż niewiele osób swój wolny czas spędzało w szkolnej bibliotece.

Albus Potter jako jedyny ze swoich przyjaciół wolne popołudnie postanowił spędzić, pisząc kolejny wyczerpujący esej zadany przez profesora Filiusa Flitwicka. Kończył właśnie pisać drugi akapit, gdy usłyszał damski głos.

— Część, Albus — na jego twarz wpłynął uśmiech, zauważając przed sobą blondwłosą Krukonkę. — Mogę? — wskazała na krzesło naprzeciwko niego.

Nowe Pokolenie Hogwartu cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz