Chapter 13

4K 331 21
                                    

-Gdzie ty chcesz iść?!- warknął Tomura łapiąc ją za ramię i odwracając w jego stronę.
-Jak to gdzie? Nic mi nie jest, więc idę do szkoły.- odpowiedziała wzruszając ramionami. Shigaraki jeszcze nie poruszył tematu obrony Bakugou. I dobrze, ponieważ ona nie miała wytłumaczenia.

-Nawet nie wiesz jak długo byłaś nie przytomna i ile miałaś obrażeń. Na dodatek jak bardzo poważnych!- krzyknął jasnowłosy, kiedy zielonowłosa wyrwała się z jego uścisku.
-Ale przecież już mi nic nie jest!- odparła tak samo głośno jak Shigaraki i odwróciła się w jego stronę. -Patrz mogę wszystkim ruszać!- na potwierdzenie zaczęła ruszać rękami, a kiedy przestała zaczęła się przez chwilę rozciągać.

-To o niczym nie świadczy!- rzekł. Kipiał ze złości.
-Oczywiście, że świadczy! A teraz przepraszam, zaraz się przez ciebie spóźnie.- wyminęła go i zakładając buty na przedpokoju, a później bluzę wyszła z domu nawet nie słuchając nawoływań Shigarakiego. Wyciągnęła z kieszeni bluzy paczkę papierosów i wyciągnęła jednego, wkładając go między wargi. Poklepała się po kieszeniach mundurka i zajrzała do torby, ale nie było śladu po zapalniczce. Zaklęła pod nosem i rozejrzała się uważnie. Kiedy nikogo nie było (bynajmniej ona nikogo nie widziała), za pomocą swojego daru podpaliła końcówkę i zaciągnęła się.

Mruknęła z zadowoleniem trzymając dym w płucach, a następnie powolnie go wypuściła, patrząc jak się rozpływa w powietrzu.

Ruszyła dalej. Nie była pewna co do powrotu dzisiejszego dnia do szkoły. Obawiała się, że ktoś jednak mógł zobaczyć jej twarz, chociaż... jakby tak było to już dawno by była w więzieniu. Prawda?

Była ciekawa jak zareaguje klasa. Nadal wahała się co do tego by przekroczyć próg Yuuei, a kiedy stanęła przed bramą, rozmyśliła się i poszła dalej. Wyjęła telefon z torby i słuchawki, które zaraz do niego podłączyła i włożyła do uszu ich końcówki. Odblokowała urządzenie i włączyła internet. Nie dane jej było szybko włączyć muzykę, ponieważ zalała ją fala powiadomień. Westchnęła i odczekała chwilę zirytowana. Kiedy telefon zakończył swój "wywód" włączyła muzykę i zaczęła kierować się do parku.

Po drodze zaczęła lekko kuleć. W końcu okłamała Tomure. Prawie wszystko ją bolało, i na każdym miejscu, w które Nomu uderzył widniał już ledwo co widoczny siniak. Musiała w końcu wyjść z domu. Czuła, że się w nim dusi.
Po drodze weszła do sklepu kupując jakąś tanią zapalniczkę.

Po kilku chwilach powoli weszła na dróżkę pomiędzy drzewami i zdjęła słuchawki wyłączając muzykę. Wyciągnęła paczkę fajek i ze smutkiem stwierdziła, że zostało ich tylko cztery. Zapaliła papierosa i przeszła przez jakieś chaszcza, aby trafić na stare tory. Usiadła na jednej z szyn i odetchnęła, następnie zaciągając się dymem.

-Czemu palisz?- usłyszała i wzdrygnęła się, odwracając w kierunku głosu.
-Ty...- zacięła się, widząc blondyna stojącego za nią. Bakugou podszedł trochę bliżej i usiadł obok niej.
-Nie odpowiedziałaś. Po co ci to?- wziął z pomiędzy jej palców w połowie spalonego papierosa i zaczął przyglądać się mu ze wszystkich stron.
-Nie musze ci się spowiadać.- mruknęła i odebrała peta, zaciągając się, a resztę zgaszając butem.

Siedzieli tak chwilę w ciszy, a nastolatce lekko spociły się dłonie. Sięgnęła po paczkę swojej ulgi, ale nigdzie nie mogła jej znaleźć.
-Tego szukasz?- zapytał z wrednym uśmiechem Katsuki i zamachał paczką chesterfieldów przed jej nosem.
-Oddaj mi je po dobroci.- warknęła.
-A jak nie to mnie podpalisz?- uniósł jedna brew w górę, a ona zastygła w bezruchu z wyciągniętą w jego stronę ręką.
-Skąd ty...
-Wiem?- dokończył za nią, a ona westchnęła.-W końcu mnie... uratowałaś.- dokończył, choć trudno mu to przeszło przez usta. W końcu ona go uratowała! A nie on kogoś innego! To nie jego powinno się ratować!

Guren odwróciła wzrok i westchnęła, a chłopak rzucił jej uzależnienie na kolana.
-Masz.
-Dzięki.- mruknęła i wzięła paczkę do rąk, obracając nią i przyglądając się jej, jakby była czymś w tej chwili najbardziej godnym uwagi Guren.

-Nie martw się. Nikomu jeszcze nie powiedziałem.- rzekł Bakugou, a dziewczynie na początku ulżyło. Te "jeszcze" zamigotało czerwoną lampką w hej głowie.
-Czego ty ode mnie chcesz?- zapytała ściągając ze sobą brwi i kierując spojrzenie na czerwonookiego, który patrzył się gdzieś przed siebie.
-Teraz to ja cię uratuje.- przekręcił w jej stronę głowę i poważnymi oczami wpatrywał się w jej nierozumiejące tego wyrażenia, odpowiedniki.
-Od czego ty chcesz mnie niby ratować?- prychnęła, a on się skrzywił.
-Z tego gówna, w które się wpakowałaś.- burknął skrzywiony, a ona zaśmiała się krótko.
-W jakie gówno? O czym ty do mnie mówisz człowieku?- zrobiła groźną minę.
-Widziałem jak ten, który nas zaatakował na ćwiczeniach, cię opatrywał.
-Byłeś w moim domu?- uniosła brwi ze zdziwienia, a on wzruszył ramionami. Guren podniosła się i otrzepała spódniczkę.

-Powinieneś być na lekcjach.
-Ty zresztą też.- napomniał i także wstał.
-Ja mogę tylko chcieć na nich być. Nie mam takiego obowiązku. Ja nie chce zostać bohaterem.- zaznaczyła dobrze ostatnie zdanie i zaczęła odchodzić, odpalając papierosa swoim darem, nie szukając już zapalniczki po kieszeniach.

Bakugou warknął pod nosem. Widział, że z jej stawiania się nie wyjdzie nic dobrego, a w jej oczach przez chwilę... przez tamten jeden ułamek sekundy, w którym go uratowała widział chęć niesienia pomocy.

~~~^^~~~
Ohayo!

Jestem chora wiec jak dobrze pójdzie z weną, to niedługo wstawię nowy rozdział ^^

Do zoba!💖

criminally || BAKUGOU KATSUKI ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz