Chapter 17

3.5K 313 61
                                    

-Jak kupisz mi fajki, reszta będzie dla ciebie.- powiedziała dziewczyna do bezdomnego, podając pięć dych. (Tak wiem, jeny itd. ale ja się nie znam na tej walucie- dop. aut.)

Siwobrody spojrzał się na nią dziwnie, ale wstał z murka przy sklepie i wziął pieniądze.
-Chesterfieldy czerwone, setki.- mruknęła, a on wszedł do sklepu. Chwilę później wyszedł z niego i podał dziewczynie paczkę.
-Dziękuję.- powiedział trzymając w ręce chleb i wodę, a zielonooka tylko skinęła głową i poszła dalej.
Po kilku metrach odezwała się jej noga. Zapaliła papierosa i stanęła przed apteką. Spojrzała na godziny otwarcia i czekając, aż spali papierosa tupała nogą w chodnik.
Kiedy brała ostatniego bucha, wypuściła peta z pomiędzy palców i zdeptała go. Wsadziła jedną rękę do kieszeni i weszła do apteki. Stanęła w dwuosobowej kolejce i rozglądała się dookoła. Gdy przyszła kolej na nią, poprosiła jakąś maść chłodzącą na stłuczenia i po dostaniu jej i zapłaceniu wyszła kierując się do domu, lekko kulejąc.

Przeszła kilka ciemnych alejek prowadzących na skróty i weszła na główną ulicę z domkami jednorodzinnymi.

Dziewczyna chciała jak najszybciej znaleźć sie w swoim przytułku, więc przyspieszyła tempa. Nie zauważyła jednak jednej osoby i szturchnęła ją barkiem.
-Tch uważaj jak chodzi idiotko.- powiedział dobrze jej znany głos.
-Powiedział mądry.- warknęła. Coś było nie tak z dzisiejszym Bakugou. Czyżby już odwidziało mu się uratowanie mnie?- pomyślała.
-Ha?! Niby za kogo ty się...- urwał, kiedy obrócił głowę w jej stronę.
-Widać, że do innych jesteś tak samo wyszczekany, jak do mnie na początku.- prychnęła. Bakugou tylko stał i się na nią patrzył. -Śpieszy mi się.- mruknęła i jak najszybciej chciała odejść, ale uniemożliwiła jej to ręką blondyna, umieszczona na nadgarstku Guren.

-Czego?- burknęła.
-Czyj to był pomysł?- zapytał, a ona zmarszczyła brwi.
-O co ci chodzi?

Czerwonooki przekręcił oczyma i spojrzał się na nią wymownie.
-Dobra chodź.- mruknęła nie chętnie i zaczęła się kierować z chłopakiem średnim tępem, do swojego domu.
Kiedy stali przed drzwiami, wyciągnęła klucze i odpowiednim otworzyła drzwi.
-Możesz wejść.- oświadczyła i gdy chłopak przestąpił próg mieszkania zamknęła drzwi.-Masz dużo czasu?- zagadnęła ściągając buty.
-Wyszłem się tylko przewietrzyć, więc tak.- wzruszył ramionami i usiadł na fotelu.
-Ale z fotelu zjeżdżaj. To moje miejsce.- spojrzała się na niego wzrokiem zabójcy, a on po prostu wyzywająco się uśmiechnął.
-Nie bądź niegościnna.- parsknął, wygodnie układając się na fotelu.
-Powiedziałam złaź.- warknęła. Bakugou się zaśmiał a ona go do siebie przyciągnęła. Jednak za mocno.
Blondyn teraz leżał na niej, przygniatając ją swoim ciężarem.

-Zejdź ze mnie.- wymamrotała. Nastolatek podniusł się lekko i spojrzał się w jej oczy.
-A jak nie zejde?
-Sama cię ze mnie ściągnę.- syknęła, a ten złapał ją za nadgarstki, które ułożył nad jej głową.
-Jeżeli użyjesz Quirk to polecisz razem ze mną. Normalnie mnie nie odepchniesz, jestem silniejszy.- usiadł na jej biodrach, nadal nie puszczając jej rąk z cwaniackim uśmiechem. Nachylił się nad jej twarzą, a ona widząc to, zarumieniła się. Kiedy stykali się nosami, Bakugou się zatrzymał.
-Powiedz kogo był ten plan?- mruknął, a ją przeszły ciarki.
-Nadal n-nie rozumiem.- zająknęła się, a chłopak zamknął powieki.
-Ten plan... dlaczego ona była w szkole zamiast ciebie...

Zielonowłosa patrzyła się na spokojną twarz Katsukiego, chociaż czuła na swoich nadgarstkach, że wcale nie był w środku oazą spokoju.
-A co cie to...- umilkła, kiedy czerwonooki uniósł powieki.
-Mów.

Kiedy już chciała coś powiedzieć, drzwi od domu zostały z hukiem otwarte, a ona zepchnęła z siebie Katsukiego i usiadła na nim okrakiem udając, że go dusi.
-Udawaj, że mi się stawiasz.- szepnęła do niego, a Bakugou z groźną miną złapał za jej dłonie na jego szyi.

-Masz może ciastka?- usłyszała leniwy głos, a następnie jego właściciel stanął nad tą dwójką. Guren skierowała na niego wzrok.
-Idź się lecz. Puka się.- warknęła na czarnowłosego.
-Widzę, że tu grubo.- mruknął Dabi, a zielonooka prychnęła.-Co zrobił? Dasz mi się nim pobawić?
-Chyba cię pojebało.- warknęła i puściła szyję blondyna.-A ty spróbuj o mnie komukolwiek powiedzieć, a zostanie z ciebie sam proch.- zagroziła, a Katsuki podłapując jej grę złapał się za szyję i zaczął ją rozmasowywać.
-Wyjazd z mojego domu, ty też Dabi.- rozkazała wstając z czerwonookiego i wskazując ręką w stronę przedpokoju. -I nie mów nic Tomurze. Będzie chciał go zabić, a wtedy podejrzenia padną na mnie.- zakończyła.
-A masz te ciastka?- dopytał nie ruszając się z miejsca.
-Wypchaj się nimi.- rzuciła w niego paczką pierników i weszła do łazienki, przytykając ucho do jej drzwi. Kiedy była pewna, że wyszli, odetchnęła z ulgą.

Wyszła z pomieszczenia i udała się na kanape, na której się położyła zasłaniając oczy ręką. Zaczęła rozmyślać o tym co się przed chwilą stało i o sytuacji, w której Bakugou na niej siedział. Kiedy uświadomiła sobie jak to wyglądało, to na jej twarzy znów wykwitł różowy kolor, a w umyśle krążyło pytanie.
-Co on ode mnie tak na prawdę chciał...- mruknęła i zsunęła rękę z twarzy, patrząc się w biały sufit.

~~~^^~~~
4/?

Do zoba!💖

criminally || BAKUGOU KATSUKI ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz