-I jak?!- zapiszczała jej prosto do ucha, robiąc cięcie na kolejnej dwudniowej ranie. Nawet nie zdążyła się w pełni zagoić.
Trwało to około do dwóch, albo trzech tygodni. Tak wydawało się zielonowłosej.
Guren syknęła, a ona poprawiła wczorajszego, wyciętego kwiatka na jej ręce. Miała różne rysunki, a miejsce na rękach powoli się kończyło. Sama była zmuszona wybrać jakie chce kolejne wycięcie. Lecz nie tylko to się działo. Miała rany na brzuchu po spalonych przez nią papierosach, wygolony prawy bok głowy z włosów, które powoli zaczęły odrastać, nie spała prawie w ogóle, w lewej dłoni miała ranę po postrzele z broni.
Z jej perspektywy, nie wyglądało to dobrze, ale mogło być gorzej.
-A może chcesz zapalić?- usłyszała tuż przy swoim uchu, na co się wzdrygnęła.
-Nie mam ochoty.- burknęła.
-A mi się wydaje, że jednak ma...
-Koniec na dziś, Toga.- wszedł jej w zdanie Dabi, który otworzył przed chwilą drzwi.Blondynka pomarudziła chwilę, ale zaraz jej nie było. Czarnowłosy zamknął za nią drzwi i podszedł do zmęczonej zielonowłosej, następnie klękając na przeciwko niej.
Sięgnął w bok po apteczke i jak codzień zaczął opatrywać rany.
-Po co to robisz?- zapytała wzdychając boleśnie, przy przemywaniu ran wodą utlenioną. W czasie, w jakim przebywała w tej norze, jeszcze ani razu nie wdała się z nim w rozmowę.-Wszystko by się pobabrało, gdyby nie to. Powinnaś mi jeszcze dziękować, bo nie robie tego, ponieważ Tomura mi karze.- burknął, a ona na niego spojrzała niemrawo.
-Jesteś głupi.- syknęła.
-I vice versa.- odszczekał.-Po co ty się w to w ogóle pakowałaś wiedząc, że i tak nie dasz rady jako złoczyńca?- zagadnął, a ona się zaśmiała.
-Czy kilkuletnie dziecko, do którego wyciąga ktoś dłoń z pomocą, nie przyjęłoby jej?- prychnęła, a użytkownik niebieskich płomieni zmarszczył brwi.-Miałam kilka lat. Ojciec zostawił mnie w galerii handlowej i Tomura mi pomógł. W zamian, to ja pomagałam mu jako złoczyńca.- wzruszyła ramionami, a on skończył odkarzać rozcięcia.-Nie wybrałaś tego, bo chciałaś wyjść spod tego klosza, który gwarantują nam bohaterzy?- zapytał dla pewności, a ona spojrzała się na niego spod byka.
Po chwili namysłu, chłopak wstał na nogi i zaczął ją rozkówać.
-Porąbało cię?- zaśmiała się, ale on nie przestawał.
-Jeśli sama tego nie wybrałaś, nic cię tu nie trzyma.- prychnął, a ona otworzyła szerzej oczy.
-Będziesz miał przesrane.- stwierdziła.
-Nie, jeśli po tym stracę przytomność, a następnie, gdy się obudze powiem, że chciałaś się wysikać i pod tą przykrywką mnie zaatakowałaś.- burknął, jakby to było oczywiste.
-To nie film, cymbale.- parsknęła i zaraz ruszyła wolnymi nadgarstkami.-Teraz jesteś mi dłużna.- oświadczył, a zielonooka tylko przekręciła oczyma.
-Dzięki, ale muszę cię teraz ostro walnąć.- powiedziała z uśmiechem. Czarnowłosy uśmiechnął się pod nosem, zamknął oczy i przygotował się na uderzenie, lecz ono nie nadeszło. Jednak usłyszał tylko trzask drzwi.
-Co za idiotka.- otworzył oczy, zmarszczył brwi i wybiegł za nią. Nie wiedział, czy uda jej się zwiać, ale podłapał to co chciała mu powiedzieć przez czmychnięcie z hukiem drzwi, a mianowicie - zawiadomienie Tomury, aby on nie miał przesrane.-Nie wierze w tą dziewuche.- mruknął pod nosem.
~•~
-To już trzeci tydzień.- szepnął na ucho Kaminariemu, czerwonowłosy.
-Ale co?- zapytał nie rozumiejąc, o co chodzi przyjacielowi, na co ostrozębny przybił sobie piątkę z czołem i mruknął coś pod nosem.
-Bakugou...- spojrzał, czy blondyn jest na bezpiecznej odległości. -Jest jeszcze gorszy niż wcześniej.- dokończył, a złotowłosy zmarszczył brwi i zastanowił się.
-Faktycznie!- krzyknął, a Kirishima od razu zamknął mu usta dłonią.
-Ciszej idioto! Chcesz żeby nas usłyszał?- syknął i spojrzał w miejsce, w którym powinien być blondyn, lecz go nie zobaczył.
-Usłyszał kto?- Kirishime przeszedł dreszcz, słysząc warczenie zza jego pleców.
-A-a nie ważne.- zaśmiał się nerwowo.
-No żebyś ty nie słyszał, jak o tobie rozmawiamy.- wyjaśnił Denki, ściągając sobie z twarzy rękę czerwonowłosego, który machinalnie przestał przez chwilę działać.-Denki, idioto...- szepnął i zaczął uciekać razem z klasową ładowarką, przed ciskającym wybuchami w ich stronę, Bakugou.
-Kirishima!- krzyknął blondyn, a po plecach jego przyjaciela przeleciał dreszcz.-Jak cię tylko dorwę, to rozwale ci łeb!Nagle zamiast wybuchów Bakugou, można było usłyszeć tłuczone szkło i krzyki uczniów ze stołówki.
Kiedy Katsuki odwrócił w ich stronę głowę, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Mimo, że się zmieniła i tak potrafił ją rozpoznać. Zaraz jednak opamiętał się. Nie przyszła sama. Za nią wlecieli jacyś złoczyńcy przez rozbite okno, których od siebie odepchała, sama siebie wysyłając na pobliską ścianę... chociaż nie poczuła uderzenia.
Zmarszczyła brwi i obejrzała się za siebie, widząc sterczące blond włosy.
-Steskniłaś się?- mruknął, niezbyt zadowolony mocnym uderzeniem plecami w ścianę.
-Chciałam się właśnie ciebie o to zapytać.- parsknęła krótkim śmiechem.Bakugou rozejrzał się po stołówce. Kompletna rozpierducha. Wstał na nogi i złapał zielonooką za nadgarstek.
-Co ty robisz?- zmarszczyła brwi.
-Oni wiedzą.- burknął i zaczął iść w stronę toalet. Guren zrozumiała od razu.~~~^^~~~
Trochę to dziwne ale jest! XD
Do zoba!💖
CZYTASZ
criminally || BAKUGOU KATSUKI ✔
FanfictionZostawiona na pastwę losu. Jedyni którzy wyciągnęli do niej pomocną dłoń to złoczyńcy. Jak potoczy się jej historia?