Chapter 25

3.3K 247 125
                                    

-Jesteś idiotą, Katsuki.- burknęła wiążąc mu krawat i kolejny raz wspominając o sytuacji z przymierzalni.
-Nic się przecież takiego nie stało...- przekręcił oczami.
-No nie... popchnąłeś mnie na zasłonę z przebieralni, wypadliśmy z niej z hukiem, rwąc materiał i na dodatek całując się...- prychnęła i zacisnęła materiał na jego szyi tak, że myślał iż chce go udusić.
-Co się stało, to się nie odstanie.- uśmiechnął się, po poluzowaniu krawatu i złapał ją za dłonie przyciągając do siebie.
-Przez ciebie się spoźnimy.- mruknęła, zerkając w bok.
-Oj tam, tylko kilka minut.- przeniósł swoje ręce na jej biodra i przycisnął je do swoich.
-B-bakugou!- krzyknęła lekko zarumieniona i wyswobodziła się z jego uścisku. -Znowu będę musiała ci wiązać krawat... nie ma mowy. Ubieraj buty i wychodzimy.- mówiła odchodząc do przedpokoju i sama zakładając swoją parę. Gdy to zrobiła oglądnęła się przez ramię na swojego chłopaka.-No i czego patrzysz się na mnie jak ciele na malowane wrota?- założyła rękę na rękę pod biustem i westchnęła.
-Wolałbym wykorzystać ten czas nieco inaczej.- burknął niezbyt zadowolony i poszedł w ślady zielonowłosej, by za chwilę wyjść z domu i zacząć kierować się w stronę tego Todorokiego.

Wsadził rękę do kieszeni i poruszył przedmiotem w środku.
-Przynajmniej na to przyda się to wesele...- mruknął w myślach.

Był nieźle zestresowany, a na jego ustach malował się grymas, jak zawsze, gdy miał się z nimi spotkać.
Kiedy tylko chciał jej się o to zapytać, to wtrącał się Izuku lub Shouto i tłamsił to wszystko w środku, chowając znów rzecz do kieszeni.

Będąc przed domem dwójki jego "kolegów" wziął kilka mocnych wdechów i razem z zielonooką przeszli przez drzwi wejściowe. Guren od razu została porwana przez mamę Midoriyi. Swoją drogą dopiero rok temu wszystko sobie nawzajem wyjaśniły. Matka bliźniaków była tak zła na swojego męża, że wzięła z nim rozwód i kazała nie zbliżać się nigdy więcej do niej i jej dzieci. Najpierw na własną rękę zaczęła poszukiwania swojej córki, lecz kiedy nie widziała już szans na samodzielne znalezienie jej, zgłaszała to wszędzie gdzie mogła. Chyba nie było osoby, która nie słyszałaby o małej, zaginionej i zielonowłosej dziewczynce z piegami o imieniu Guren.

Bakugou westchnął i usłyszał głos Kirishimy, od razu poprawiający mu trochę chumor.
-Przynajmniej będę miał do kogo otworzyć gębę.- pomyślał z małym, krzywym uśmiechem.

-Co jest, stary?- zawiesił mu się na ramieniu, a Bakugou prychnął.-Coś nie tak?
-Masz pilnować, by nikt nie wołał nigdzie Midoriyi.
-Przecież on jest zajęty.- zmarszczył brwi czerwonowłosy.
-Nie jego, imbecylu.- burknął.
-Aaaa, dlaczego?
-Weź sprawdź czy jeszcze masz mózg...
-... chcesz to w końcu zrobić?!- krzyknął prawie na cały dom, a blondyn sprzedał mu kopniaka w kostkę.
-Czy ty umiesz być dyskretny?- warknął, a Kirishima trzymający się za bolące miejsce, przekręcił oczami.

W tej chwili z jednego pokoju wyszedł Todoroki ubrany w biały garnitur i podszedł do nich.
-Za chwilę się zaczyna. Gdzie Midoriya, Bakugou?- zapytał się.
-O które z nich ci chodzi?- wtrącił się Eijiro, a Katsuki powstrzymał się od uderzenia dłonią w czoło.
-Jest z Midoriyą.- mruknął i odszedł do stołu, zastawionego różnego rodzaju jedzeniem.

-Będzie dobrze, Izuku.- powiedziała Guren z uśmiechem, widząc na twarzy brata zdenerwowanie. Spojrzała na zegarek i stwierdziła, że zaraz wypadnie odpowiednia godzina.
-Tak myślisz? A jeśli w ostatniej chwili powie "nie"?- spojrzał się w wysokie lustro i poprawił krawat.
-Głupi jesteś.- parsknęła.-Idziemy.- dodała słysząc dzwoneczki uderzające o siebie.
-Zaraz chyba zemdleje.- wziął kilka głębokich wdechów, a zielonooka przekręciła oczyma, złapała go za kołnierz i wyszła z pokoiku.
-Nie bądź ciapą.- westchnęła i stanęła na chwilę, by poprawić mu marynarkę. Spojrzała się na jego zestresowaną twarz i złapała go za poliki.

-Słuchaj mnie.
-...
-Weź się w garść.- poklepała go po buzi i wzięła go pod rękę.-Tylko się nie wywal.- zaśmiała się krótko i stanęła razem z bliźniakiem na krótkim dywanie, prowadzącym na podest, gdzie stał Todoroki i czekał już na zielonowłosego. Kiedy go dojrzał, kąciki jego ust nieznacznie się podniosły.
-Dawaj.- szepnęła do Izuku, którego oddała mamie i usiadła w drugim rzędzie krzeseł obok swojego blondyna.

Po kilku minutach, kiedy młodzi przyrzekli sobie, że nie opuszczą siebie aż do śmierci i złożyli na swych ustach krótki pocałunek, rozległy się brawa.

Gdy wszystko prawie ucichło, Kirishima zadzwonił dzwonkiem, przez co wszyscy oprócz Bakugou spojrzeli się na niego ze zmarszczonymi brwiami. Na sali zapanowała cisza.

W pewnym momencie odezwał się Katsuki, wymieniając porozumiewawcze spojrzenie z czerwonowłosym.
-Guren...- zaczął i wszyscy teraz na niego skierowali wzrok.-Jesteśmy już ze sobą długi czas...- nabrał głęboko powietrza i uklęknął na jedno kolano wyciągając z kieszeni bordowe, małe pudełeczko.
-Czy... wyjdziesz za mnie?- otworzył je.

Dziewczyna patrzyła się na niego z szeroko otwartymi oczyma, w których zaczęły zbierać się łzy.
-Oczywiście, że tak.- powiedziała z uśmiechem. Katsuki, któremu od razu ulżyło, wyjął pierścionek zaręczynowy i wsunął go zielonookiej na palec serdeczny, po czym wstał i od razu ją pocałował.

W pomieszczeniu znów dało słyszeć się oklaski i piski.

~~~^^~~~

Uhuhu... może za niedługo skończy się książka, ale mam pomysł na jej drugą część ^^

Do zoba!💖

criminally || BAKUGOU KATSUKI ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz