Chapter 24

3.2K 263 79
                                    

-Izuku... nie jestem małym dzieckiem. Wiem, że chciałbyś nadrobić te lata zaległości, i chciałbyś traktować mnie jak młodszą siostrę, w końcu mnie chronić tak jak powinieneś od zawsze, ale daj spokój...- burknęła przewracając oczami. Nadal i tak sądziła, że to ona jest starsza. Nie chciała się o to tylko już kłócić.

Siedzieli w jej nowym domu. Narazie zgodnie stwierdzili, że ich mama nie dowie się, że Izuku zna prawdę o zielonookiej i o ich ojcu. No i, że trzyma z nią kontakt.
-Ale ty nie wiesz jaki on jest naprawdę, Gu-chan!- odparł marszcząc brwi, a nastolatka ponownie podczas ich rozmowy westchnęła.
-Myślę, że poznałam go lepiej od ciebie... i popatrz, są plusy tego, że jesteśmy razem.- podniosła wskazujący palec ku górze, a zielonooki spojrzał na nią pytająco.
-Jakie?
-Nie będzie cię dręczyć i może ponownie się zaprzyjaźnicie.- uśmiechnęła się i skierowała do kuchni. Midoriya za to mruknął coś niezrozumiałego pod nosem i zaraz do niej dołączył.
-Chcesz coś do jedzenia?- zagadnęła, gdy siadał przy wyspie kuchennej.
-Możesz coś zrobić.
-Gofry?
-Może być...

Kiedy wszystko było gotowe, a Guren już podawała Izuku jedzenie, zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Zaraz wracam.- poinformowała kładąc talerz z jedzeniem na stole przed piegowatym i poszła otworzyć drzwi, gdzie przywitała ją twarz blondynka, do którego od razu się przytuliła.

Katsuki oddał przytulasa, a kiedy dziewczyna się od niego odkleiła wszedł do środka.
-Co masz do jedzenia?- zapytał od razu zwęszając posiłek, a w tym samym momencie, w którym ściągał buty, zza rogu ściany wychyliła się głowa zielonookiego.
-Kto...- zaczął ale nie skończył.
Bakugou zastygł w bezruchu i skierował wzrok na zieloną czuprynę Izuku.

-Ty...
-Ty...

Powiedzieli razem, a piegowata skrzyżowała ręce pod biustem i uniosła jedną brew ku górze.
-Może wpadnę innym razem.- burknął niezadowolony blondyn, a gdy chciał spowrotem zakładać buty, Guren złapała go za rękę i poprowadziła do kuchni.

-Siadać na krzesłach. Obaj.- mruknęła tupiąc w zniecierpliwieniu nogą.
Kiedy wykonali jej polecenie, niechętnie siadając przy wysepce na przeciw sobie, westchnęła przeciągle i nałożyła też gofra na talerz  Katsukiego.
-Jeśli nie będziecie siebie nawzajem chociaż trochę tolerować, to do żadnego nie będę się odzywać słowem.- oświadczyła i wyszła z kuchni, siadając na kanapie w salonie i tym samym zostawiając rówieśników przy stole. Wiedziała, że nie da rady tego zrobić, ale musiała ich jakoś nastraszyć.
-Jeśli którykolwiek odważy się z tamtąd wyjść, zostanie tam spowrotem wepchnięty, więc nawet nie radzę próbować!- zawołała z uśmiechem i włączyła telewizor.

~•3latapóźniej•~

-W miarę się dogadaliście, chociaż to trochę portwało, i nadal nie wiem o co ci chodzi.- burknęła do Katsukiego, wchodząc do następnego sklepu.
-Chodzi mi o to, że jest tak samo wkurzający jak kiedyś.- fuknął, a ona przewróciła ślepiami.
-Nie przesadzaj. Ty też jesteś tak samo wnerwiający jak kiedyś.- stwierdziła i z uśmiechem pstryknęła go w nos.
-A ty tak samo irytująca...- prychnął i wszedł za nią do sklepu.-Po co tu przyszliśmy, bo zapomniałem.
-Wcale nie zapomniałeś.- zauważyła.-Po garnitur dla ciebie. W końcu dziś jest ich dzień. A my jak zawsze robimy wszystko na ostatnią chwilę...
-Ale nawet nie będą brać ślubu. Nie będę ubierać garniaka, jak nie będzie żadnej uroczystości.- mruknął i stanął za zielonowłosą, przeglądającą koszule.
-To będzie ich mała uroczystość. Przecież wiesz, jakie to jest ważne dla Izuku.- odwróciła się przodem do blondyna i przyłożyła do niego marynarkę.-Za mała...- szepnęła do siebie i spowrotem zaczęła przesuwać wieszaki.
-Ale jeśli nie będzie tam nikogo innego oprócz nas i ich rodziny, to po co mi to?!- warknął kładąc dłoń na jej odpowiedniczce i odkładając na miejsce kolejną górną część garnituru.

Zielonooka spojrzała się na niego chłodno.
-Ale masz ubrać chociaż koszule i krawat, nic mnie to nie obchodzi.- fuknęła i odeszła, wychodząc ze sklepu. Za nią po chwili zrobił to samo Bakugou i zaraz szli ramię w ramię, łącząc swoje dłonie w uścisku.

Chwilę tak pochodzili po galerii, gdy nagle do Katsukiego podeszła masa ludzi z mikrofonami i kamerami, którzy zaczęli się o coś pytać. W końcu był bohaterem numer dwa.
Kilka pytań było znośnych i łatwo było na nie odpowiadać, ale ostatnie zszokowało i Bakugou, i Midoriyie.
-Kiedy zamierzacie się pobrać?- padło z ust jednego, a dwójka spojrzała się na siebie i zaczęła powoli wycofywać.
Niezbyt mieli ochotę na spowiadanie się ze swoich spraw wewnętrznych mediom.

Kiedy reporterzy zauważyli co się święci od razu zaczęli szybko podchodzić w ich stronę, a para nie wiedząc już co ma zrobić, zaczęła uciekać.

-Nienawidzę tego.- burknęła Guren i wbiegła jakiegoś sklepu ciągnąc za sobą czerwonookiego, a następnie znalazła wzrokiem przymierzalnie, w której po chwili się znaleźli, nie zauważeni przez nikogo.
-Mamy farta...- stwierdziła, gdy usłyszała, że szał w galerii powoli ustawał. Kiedy chciała już wychodzić, blondyn złapał ją za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę, przez co wpadła na jego tors.

-Już możemy wy...- nie dał jej dokończyć, zaczynając łapczywie całować jej usta.

~~~^^~~~

Ohayo!

Coś czuje, że całkowicie zrypałam ten rozdział jak i poprzedni :/

Mam nadzieje, ze wam przypadnie chociaż trochę do gustu :)

(Jak będą poprawki pewnie trochę to pozmieniam...)

Do zoba!💖

criminally || BAKUGOU KATSUKI ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz