1. Tylko jeden wieczór.

572 20 51
                                    

Ostatni tydzień wakacji. Większość nastolatków pewnie powiedziałaby, że trzeba to wykorzystać i zabawić się. Ja jednak wolałabym zostać w domu z moją kochaną książką i słuchawkami na uszach. Możecie teraz mówić co chcecie, może jestem dziwna, ale mi to ani trochę nie przeszkadza.

Niestety na nic zdaje się to wszystko, gdy Beth wkracza w akcję. Moja przyjaciółka już od tygodnia mówi o dzisiejszej imprezie. Organizują ją jej rodzice, którzy prowadzą jedną z większych wytwórni muzycznych w Norwegii. Przyjadą różni młodzi piosenkarze i piosenkarki, żeby pokazać swoje głosy. Będą kamery, telewizja, wywiady i szczerze mówiąc, wcale mnie do tego nie ciągnie.
Nagle słyszę dźwięk telefonu.
- Hej!
- Cześć
- Wybrałaś już sukienkę? I jak z fryzurą, makijażem... Może przyjdę?
- Beth, naprawdę muszę tam iść? Nie mam zbytnio ochoty..
- Zwariowałaś? Nigdzie nie idę bez ciebie! Poza tym, kiedyś musisz wyjść z tej swojej jaskini. W takim razie, o piętnastej przychodzę. Po drodze zajdę też po Ashley. I bez żadnego marudzenia. Pasuje?
- Chyba nie mam wyjścia..
- To do zobaczenia!
I się rozłączyła. Wspominałam, że Beth jest czasami strasznie uparta?

* * *

Kiedy weszłyśmy do pomieszczenia, w którym miała się odbyć impreza, wokół już od jakiegoś czasu kręcili się organizatorzy i grała muzyka. Sala jest dosyć duża, aby zmieściła się tu wielka scena, kilkanaście stolików i parkiet, na którym tańczyłam tylko raz na dyskotece urodzinowej i nie mam ochoty na niego wracać. Musicie bowiem wiedzieć, że ze mnie jest taka tancerka jak z "sióstr Godlewskich" piosenkarki.
Wracając. Wszystko zostało ozdobione w tematyce muzyki, spełniania marzeń itd. Nawet na babeczkach, które stoją na stole z poczęstunkiem, są powtykane patyczki z hasłami typu "Możesz więcej!" albo "Nigdy nie bój się swoich marzeń!". Państwo Cartwightowie naprawdę się postarali.

Powoli zaczynają się schodzić goście. Przy innych mój strój wygląda zwyczajnie. Mam na sobie zwiewną jasnoniebieską sukienkę do kolan z lekko odkrytymi ramionami, białe buty z niskim obcasem i srebrny naszyjnik z zawieszką ptaka. Nie wyróżniam się.
W tłumie rozpoznaję też Jennifer - dziewczynę, której nie trawię że względu na jej zbyt wysokie mniemanie o sobie, ale jest jeszcze coś. A właściwie ktoś. Obok niej stoi Mathew. Chłopak, którego kraszuję odkąd pamiętam. I właśnie teraz klei się do niego inna dziewczyna niż ja.
- Hej, ziemia do Maddie!
- Sory, zamyśliłam się. Co mówiłaś?
- Opowiadałam ci już o Marcusie i Martinusie?
- Kilkaset razy..
- Bez przesady... Ale mniejsza, wiesz, że oni tu będą?! Rozumiesz?! Na tej imprezie! W tym samym miejscu co my! Będziemy mogły z nimi się poznać!
- Po pierwsze, przystopuj trochę, bo zaraz rozwalisz tą całą salę a wtedy nie przyjdą. Po drugie, ja zostaję tu.
- Haha, nie ma mowy. Nie po to tu jesteś, żeby podpierać ściany.
- Nie ściany, tylko stół z przekąskami...
- Będzie i czas na to, ale nie uważasz, że fajnie poznać kogoś nowego?
- Nie.
- Tylko jeden wieczór. Zabaw się.
- Dobra, ale to będzie ostatni raz.
- Zobaczymy...

Pierwszy rozdział pierwszej książki. Długo myślałam nad rozpoczęciem tego, ale mamy przecież nowy rok (nieważne, że już prawie luty), a co za tym idzie - nowe wyzwania.
No i co tu więcej mówić? Czekam na Wasze komentarze, oceniajcie, piszcie czy Wam się podoba.
I jeszcze na zakończenie, chciałabym podziękować MrsOnlyMe, Aiso_Ren, MisiaSword13 i werciaxx1204, które też w jakiś tam sposób przyczyniły się do tego swoim "czekaniem", że tak to nazwę. ☺
No to papa i do napisania!

Only One Time | Marcus&Martinus [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz