34. Jedna ciągła pozioma linia.

194 13 57
                                    

Mathew

Maddie nie wróciła na następną lekcję. I jeszcze na następną przerwę też. Zaczynałem się trochę martwić. Może i nie byłem dla niej w porządku, ale kiedyś ktoś mi powiedział, żebym więcej jej nie krzywdził. Choćby dla tej osoby powinienem sprawdzić co z Maddie.
Kiedy wreszcie zadzwonił dzwonek na przerwę, wyszedłem ze szkoły, po drodze ubierając kurtkę i po ok. piętnastu minutach byłem przed domem dziewczyny. W jej pokoju świeciło się światło, co mnie uspokoiło, ale nie na długo. Zadzwoniłem do drzwi, nikt nie otworzył, więc zrobiłem to ponownie. Nie wiem ile razy jeszcze to powtórzyłem, ale bez skutku. To było dziwne. Co jak coś jej się stało?
Postanowiłem znaleźć inne wejście, od tyłu, które było niedomknięte. Od razu skierowałem się na górę do pokoju, w którym świeciło się światło. Za uchylonymi lekko drzwiami była Maddie... leżała... wokół niej była krew... dużo krwi. Obok jej prawej ręki znajdowała się żyletka. Ukucnąłem obok niej. Nie oddychała.
Zadzwoniłem po karetkę, która wkrótce przyjechała. Zabrali ją na noszach do pojazdu. Pozwolili mi jechać z nią i chwilę potem byliśmy w szpitalu. Zawiadomili rodziców Maddie, a ją samą przenieśli na salę i nie pozwolili wchodzić.
Usiadłem na niewygodnym plastikowym krześle na korytarzu.

Zastanawiałem się, czy to przeze mnie Maddie to zrobiła. Niby Jenn i jej były ostatnio jej dowalili, ale nie zdziwiłbym się, gdyby to była też moja wina.

Nagle do korytarza weszli rodzice Maddie.
- To ty zadzwoniłeś po pogotowie? Mathew, dobrze pamiętam? - zapytała pani Dawnson.
- Tak. 
- Wiadomo co z nią? - odezwał się burmistrz, tata dziewczyny.
- Nie mogli udzielić mi informacji. Zabrali ją na salę i nikogo nie wpuszczają.
W tym momencie zza drzwi wyszła jedna z pielęgniarek. Mama Maddie podeszła do niej i zapytała się o stan córki.
- Przepraszam państwa, spieszę się. Proszę usiąść, niedługo przyjdzie do was lekarz. - powiedziała, po czym poszła do windy, a rodzice usiedli obok mnie.
Ciszę przerwała mama Maddie.
- Skąd wiedziałeś, że moja córka...
- Nie przyszła na lekcje, a poza tym... ostatnio przechodziła trudne  chwile. Nie wiedziałem, że tak bardzo to przeżywa.
- Co? Dlaczego nic nam nie powiedziała?
- Nie wiem. To już nie pytanie do mnie.
- W każdym razie dziękuję, że byłeś.
- Nie ma pani za co dziękować. Nie wiemy jeszcze, czy nie przyszłem za późno.
Zobaczyłem, jak wyraz twarzy mamy Maddie się zmienia. Widziałem, że była bliska łez. Jej mąż otoczył ją ramieniem.
- Przepraszam, chyba powinienem już iść... Do widzenia.
Nikt mnie nie zatrzymał. Byłem tam zbędny. Rodzice Maddie wiedzieli, co jej zrobiłem. Tylko pogarszałem sytuację.

Kiedy wychodziłem z budynku, wpadł na mnie Martinus.
- Mathew? - był bardzo zdziwiony i pewnie zły, że tu jestem, ale nie dziwiłem mu się. - Co ty tu robisz?
- Już wychodzę. - rzuciłem i oddaliłem się.

Martinus

Jak najszybciej poszedłem na oddział, gdzie była Maddie.
- Martinus? Nie powinieneś być w Holandii? - zapytał tata mojej dziewczyny.
- Teoretycznie tak, ale to nie jest ważne. Co się stało z Maddie? Zobaczyłem tylko wiadomość od niej i...
- Moja córka chciała popełnić samobójstwo. - powiedziała pani Dawnson. Patrzyła się w ścianę.
- Angie, będzie dobrze... - jej mąż próbował ją pocieszyć.
- Skąd wiesz? Nawet nie wiemy, czy przeżyje.
To wszystko moja wina, pomyślałem. Gdybym komuś powiedział wcześniej...

Nagle z sali, w której była Mad wyszedł lekarz. Jej rodzice wstali.
- Co z naszą córką? - zapytała pani Dawnson.
- Stan ciężki, straciła dużo krwi. Możliwe, że potrzebna będzie transfuzja. Robimy, co w naszej mocy, ale nic nie jest narazie pewne. Będziemy państwa informować, gdyby coś się zmieniło.
- Możemy ją zobaczyć? - zapytał burmistrz.
- Niestety nie jest to możliwe. Dopiero, gdy jej stan się poprawi. Jeśli się poprawi.

Schowałem moją twarz w dłoniach. Maddie chciała się zabić. Przeze mnie. Mogę już nigdy jej nie zobaczyć.

***

Kilka godzin później przyjechał mój brat razem z Beth. Rodzice Mad poszli do kawiarni po coś do picia. Marcus i jego dziewczyna usiedli obok mnie.
- Hej, mogłeś mi powiedzieć, zanim uciekłeś z koncertu. Jak się trzymasz? - zapytał mój brat.
- A jak mam się czuć?
- Zobaczysz, że ją uratują.
- Nie próbuj mnie pocieszyć. Nawet lekarz tak nie powiedział. Beth, co się działo ostatnio z Maddie? Nie zauważyłaś niczego? Nie rozmawiałaś z nią?
- Nie byłam w szkole. Źle się czułam i byłam w domu. Odwiedziła mnie raz, ale wydawało się, że wszystko jest w porządku.
- Najwyraźniej nie było. - odezwała się Ashley, która nagle pojawiła się obok nas. - Mogłam spędzać z nią więcej czasu. Na pewno coś bym zauważyła.

- Teraz każdemu z nas będzie się wydawać, że mógł coś zrobić. - skomentowała mama Maddie.

***

- Mam dobre wiadomości. Stan pacjentki trochę się poprawił. Jest w śpiączce, ale powoli odzyskuje siły. - oznajmił nam lekarz.
Na korytarzu zostałem już tylko ja i rodzice Maddie.
- Czy możemy do niej wejść? - zapytałem.
- Państwo oczywiście tak, a ty jesteś...
- Jej chłopakiem. Proszę, niech mi pan pozwoli.
Lekarz zawahał się, ale po chwili powiedział:
- Dobrze.

Po tym, jak rodzice Maddie wyszli po ok. dziesięciu minutach, ja mogłem wejść do sali, gdzie jedynym łóżkiem było to, na którym leżała Maddie. Na monitorku obok niej było widać jej bicie serca. Miała podłączone pełno różnych urządzeń, w tym kroplówkę, ale zamiast tego w środku była czerwona ciecz. Była bardzo blada.
Usiadłem obok niej na małym taboreciku. Wziąłem ją za dłoń. Była leciutko ciepła. Gładziłem jej delikatną skórę. Spojrzałem na jej ręcę. Liczne przecięcia... w jednym miejscu zabandażowane. Czułem się okropnie. Potrzebowała mnie, a ja nic nie zrobiłem. Nie zasługiwała na to. Pochyliłem się i pocałowałem ją w policzek. Nie mogłem powstrzymać łez. Była taka... niewinna.

Nagle monitor zaczął migać, coś piszczało. Nie wiedziałem, co się dzieje. Zawołałem lekarza, który przybiegł prawie natychmiast. Kazał mi się odsunąć, przyszły dwie pielęgniarki. Wszystko działo się tak szybko. Usłyszałem tylko "Serce nie pracuje. Przygotujcie się." i w tym samym momencie na ekranie małego "telewizorka" pojawiła się jedna ciągła pozioma linia.

Wstawiam kilka minut po północy, ale uznajemy, że liczy się jeszcze do poprzedniego dnia XD
Tak... To co się działo w rozdziale... Wydaję mi się, że jest trochę nudny. Mam dla was only one, but so important question: Uważacie, że próba samobójcza nie była zbyt przesadzoną reakcją na to, co zrobili Maddie? Wiadomo, że to nigdy nie będzie odpowiednie, ale... no, mam nadzieję, że mnie zrozumieliście. Bardzo proszę o opinię KAŻDEGO!

Do napisania!

Only One Time | Marcus&Martinus [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz