29. Pieprzony Jack Brooks we własnej osobie.

150 11 31
                                    

Sprawdzamy obecność! Zostaw coś po sobie i miłego czytania!

PREZENCIK 1/2

Maddie

Był już późny wieczór. Za oknami było ciemno, a ja wciąż siedziałam przy lekcjach. Tinus nawet nie zadzwonił, a ja nie chciałam mu przeszkadzać, bo pewnie był zajęty. Myślałam o tym, co mówiła Jennifer, kiedy telefon znowu tego dnia zawibrował. Miałam tego powoli dość. Ten sam numer: "Jutro bądź gotowa, kiedy zadzwonię. Będę na ciebie czekał. Nie mów nikomu, chcę ciebie samą. Jeśli mnie znasz, to wiesz, do czego jestem zdolny." .
Po tym, jeszcze bardziej upewniłam się w moich podejrzeniach. To był on. Jack.

NASTĘPNEGO DNIA

Beth

Lekcja polskiego ciągnęła się w nieskończoność, pan Solberg doprowadzał mnie powoli do zaśnięcia na lekcji. Nawet wypity na przerwie kubek gorącej czekolady nie pomógł. Dobrze, że jeszcze tylko 10 minut.
- Jako pracę w domu zróbcie wszystkie zadania z tej strony. Zacznijcie teraz. - powiedział nauczyciel.
Niektórzy westchnęli. To już drugi tydzień z rzędu, kiedy mamy prawie codziennie tyle zadane, tylko z tego przedmiotu, nie mówiąc o innych.

Nagle obok mnie zadzwonił dzwonek telefonu Maddie. Od razu wiedziałam, że to jej, bo dużo razy słyszałam już "Nervous" Mendesa.
- Przepraszam proszę pana, zapomniałam wyciszyć. - powiedziała, a kiedy spojrzała na wyświetlacz, dodała - Mogę odebrać?
- Nie może zaczekać? Wiesz, że żadnych telefonów na lekcji. - odparł.
- To pilne. Bardzo proszę.
- Skoro tak, to dobrze, ale niech to nie trwa długo.
- Oczywiście, dziękuję.

- Gdybym nie wróciła na lekcję, to weźmiesz moje rzeczy? - zapytała szeptem, zanim wyszła.
- Jak to nie wrócisz? Kto dzwonił? - zapytałam.
- Dziewczęta, proszę o ciszę. - odezwał się pan Solberg.
- Przepraszamy. - odpowiedziałyśmy jednocześnie.

Chwilę potem Mad już nie było.

Maddie

- Halo?
- Hej piękna. - głos w słuchawce odpowiedział.
- Nie nazywaj mnie tak.
- Przejdźmy do rzeczy. Czekam przed szkołą.
- Co?
- Zejdź na dół.
- Mam lekcje. Nie przyjdę.
- Próbujesz się wymigać, hm?
- Nie.
- Nie kłam. Sprawdziłem twój plan. Masz odwołane zajęcia. - powiedział, a mnie trochę zatkało. Tego nie przewidziałam.
- To jak będzie? Przyjdziesz po dobroci czy...
- Przyjdę. Po dzwonku.
- Na to mogę się zgodzić. Do zobaczenia Maddie. - powiedział na koniec i się rozłączyłam.

Wróciłam do klasy.
- Kto to był? Martinus? Coś się stało?
- Nie, to nie on. Nic się nie stało.
- Nie toleruję rozmów na mojej lekcji. - rzekł nauczyciel, po czym obie umilkłyśmy. Nie były nam potrzebne punkty minusowe. Zwłaszcza Beth, która jest prawdziwym mistrzem w zbieraniu ich.

Po dzwonku szybko wyszłam z klasy, pożegnałam się z przyjaciółmi i skierowałam się do wyjścia. Wyszłam sama, bo Beth miała dodatkowe, a Ashley i Paul poszli do biblioteki. 

Kiedy tylko przekroczyłam próg drzwi wyjściowych ze szkoły, za mój nadgarstek złapała mnie silna ręka i pociągnęła w bok. Nie zdążyłam zobaczyć, kim jest.
Dopiero gdy znaleźliśmy się za rogiem szkoły ujrzałam jego twarz.
Pieprzony Jack Brooks we własnej osobie.
Zdążyłam tylko chwilę na niego spojrzeć, zanim popchnął mnie na ścianę budynku i zaczął całować. To nie było namiętne, wręcz brutalne. Kiedy próbowałam go odepchnąć, on przycisnął mnie jeszcze bardziej. Jego jedna ręka zaciskała się na moim nadgarstku, co sprawiało ból, a drugą trzymał z tyłu na mojej głowie. Wiedziałam, że nie powinnam tego robić z nim, więc musiałam to zatrzymać. Działałam na spontanie. Kopnęłam go w krocze. Podziałało oczywiście. Przestał.
- Zadziorna. - skomentował.
- Powiedz, czego ode mnie chcesz i po co tu przyjechałeś.
- Nie wiesz?
- Zniszczyłaś mi życie w szkole.
- Co? To ty to zrobiłeś. Przez ciebie prawie się...
Czułam, jak do moich oczu napływają łzy. Ale wy nie znacie całej historii. Po tym, jak zerwaliśmy, Jack postarał się, żeby moje życie nie było życiem, tylko strachem, co dzisiaj nowego wymyśli, żeby mnie upokorzyć. Opowiadał o mnie niestworzone historie, wyśmiewał przy wszystkich...  Nie dawałam sobie rady i raniłam się. Nie potrwało to długo i rodzice zauważyli. Moja mama zrobiła z tym porządek... Przez to Jacka zawiesili w prawach uczniowskich. Jakiś czas nie chodził do szkoły. Kiedy wrócił, podobno wszyscy się od niego odwrócili. Dziewczyna, z którą się spotykał, zerwała z nim kontakt.
- Nie kończ. To nie przeze mnie. Jesteś po prostu nieodporna na zranienia i naiwna. To powód.
- Jak możesz w ogóle tak mówić?
- Po tym, jak cała szkoła się dowiedziała, Izabelle miała mnie gdzieś. Rozumiesz? Zniszczyłaś to. Pora się odwdzięczyć. Ten Gunnarsen nie będzie z tobą długo.
- Nie mieszaj go w to.
- Zrobię, co będę chciał. Wiem, że jest dla ciebie ważny, a to mi się przyda.
- Jesteś dupkiem.
- Widzę, że się zmieniłaś. Jesteś... odważniejsza, nawet pociągająca, niedostępna. - zaczął mnie dotykać od ust, potem na szyi i biodrach, zatrzymał się na pośladkach. - Więc możemy to wszystko inaczej rozwiązać... - przyciągnął mnie bliżej, tak, że nasze usta prawie się stykały. - ...seksem. - ostatnie słowo powiedział szeptem.
- Myślisz, że się na to zgodzę?
- Nie pogniewałbym się. Ja jestem chętny.
Nie wytrzymałam już i zamachnęłam się, żeby dać mu z liścia, ale on złapał moją rękę uniemożliwiając to.
- Sprytnie, w łóżku też jesteś taka porywcza?
- Jesteś obrzydliwy. Puść mnie.
- Puszczę, kiedy obiecasz, że będziesz się mnie słuchać i nikomu o tym nie powiesz.
- Nie możesz tego ode mnie wymagać.
- Czyżby? Obiecaj.
- Nie.
- Niegrzeczna dziewczynka. Naprawdę chcesz mnie mieć za wroga?
- Kogo my tu mamy? - za plecami Jacka zjawiła się Jennifer.
Wykorzystałam okazję i urwałam się mu.
- Jeszcze się policzymy! - krzyknął za mną.
Biegłam aż do ulicy, w której nie mógł mnie zobaczyć. Oparłam się o ścianę jednego z budynków. Nie mogłam już powstrzymać łez.

NIESPODZIANKAAA
Zacznijmy od tego, że jeszcze raz przepraszam was za przerwę. Miałam... małe... zamieszanie. W każdym razie dzisiaj jako, że jest Halloween, a więc wolny od nauki wieczór i noc, to chcę Wam to wynagrodzić w postaci dwóch rozdziałów. Pierwszy za nami.
A skoro już o nim mowa, to myślicie, że Maddie powinna uważać na Jennifer i Jacka czy raczej trochę zluzować i nie przejmować się tak bardzo?
Jestem ciekawa Waszych opinii.

I widzimy się za jakąś godzinkę jeszcze dzisiaj.

Only One Time | Marcus&Martinus [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz