8. Tu film się urwał.

232 13 11
                                    

Mam trzy opcje:
a) uciekać, co pewnie mi się nie uda
b) zostać tu i o nic się nie martwić
c) wymknąć się wymówką do łazienki

- To ja pójdę po drinki, a ty możesz usiąść. Poczekasz tu? - moje myśli przerywa głos chłopaka.
- Yhm.
Gdy tylko wychodzi, zastanawiam się co zrobić. Po pierwsze: ucieczka. Raczej by nie wypaliło, bo jeśli nawet zeszłabym na dół, to zanim znalazłabym Tinusa, Mathew mógłby mnie wcześniej zobaczyć.
Po drugie: jeżeli wymknęłabym się teraz do łazienki, to wcześniej czy później, musiałabym stamtąd wyjść.
A więc została jedna opcja. Zostać.
Po przeanalizowaniu sytuacji, stwierdzam, że jeśli będę kontrolować bieg wydarzeń, to wszystko będzie dobrze. Poza tym, nie sądzę, żeby Mathew był typem zamykającym dziewczyny w pokojach...
- To co, wypijemy? - do pomieszczenia wchodzi chłopak i podaje mi drinka.

***

Martinus

Moje nerwy są na skraju wytrzymania. Jest 8:28. Siedzę już od kilku godzin z telefonem w ręku co chwila wydzwaniając do Maddie. Po tym, jak wczoraj poszła z tym dupkiem na górę, nie widziałem jej. Poszedłem za nimi, jednak drzwi były zamknięte na zamek. Zostałem jak najdłużej się dało na imprezie, ale w końcu musiałem wyjść. Cholera, nie chcę nawet myśleć co mógł jej zrobić.

Nagle mój telefon wibruje. To Mad!
Od Maddie: Jestem w parku niedaleko domu Mathew. Mógłbyś przyjść? Nie wiem, czy dam radę sama.
Od ja: Będę za 5 minut!

Wychodzę z domu z prędkością światła i biegiem kieruję się do Maddie. Gdy ją spostrzegam, siedzi na ławce. Jej włosy są w lekkim nieładzie. Makijaż zmyty, ale niedokładnie, jakby na szybko. Nawet w takim stanie wygląda przepięknie. Ale to nie czas na zachwycanie się.
W jej oczach, widzę przede wszystkim ból, ale też zawstydzenie.
Pierwsze, co robię, to przytulałam ją.
- Przepraszam, że zawracam tobie głowę.
- Całe godziny czekałem na jakiś odzew, więc w żadnym wypadku nie przepraszaj. Dobrze się czujesz? Wszystko w porządku? Co się stało?
- Okropnie boli mnie głowa i brzuch, praktycznie nic nie pamiętam.
- Dasz radę iść?
- Tak, ale trochę kręci mi się w głowie.
Po przejściu kilkunastu kroków, stwierdzam, że chyba szybciej będzie, jak wezmę ją na ręcę i tak właśnie robię. Idziemy do jej domu, w którym na szczęście nie ma rodziców.
Kładę ją na jej łóżku.
- Czegoś potrzebujesz?
- Na dole w kuchni w szufladzie mam chyba jakieś tabletki przeciwbólowe.
- Okej.
Po znalezieniu ich wracam do dziewczyny.
- Dzięki. - odpowiada, gdy podaję jej lekarstwa.
- Może jednak coś sobie przypomniałaś? - pytam, bo nie daje mi to spokoju.
- Na pewno weszliśmy do wielkiej sypialni, Mathew zamknął drzwi i przyniósł drinki. Potem strasznie chciało mi się spać i.. tu film się urwał...
- Wrzucił coś do alkoholu, a potem... wykorzystał cię.
- Ale on taki nie jest...
- To w takim razie masz jakiś inny pomysł?
- Nie...
- Właśnie. Jak zwykle go bronisz, nawet w tej sprawie! Przecież to oczywiste!
- Czemu krzyczysz?
- Przepraszam.
- Myślisz, że naprawdę...
Potwierdziłem.
Położyłem się obok niej i objąłem ją. Po chwili poczułem, że mój rękaw robi się mokry. Dziewczyna, która w tak krótkim czasie stała się moim całym światem, właśnie płakała przez to, że jej nie chroniłem.
- Nie płacz, już dobrze.
Podniosła głowę, uśmiechnęła się do mnie najpiękniejszym uśmiechem jaki widziałem i z powrotem się we mnie wtuliła.

***

PONIEDZIAŁEK

Właśnie wszedłem do budynku szkoły. Chciałem zostać z Maddie w domu, ale ona za nic nie chciała się przekonać, bo twierdziła, że dobrze się czuje.
Witam się z nią na korytarzu i zmierzamy do klasy.
- Czekaj! - zatrzymuje mnie, po czym chowamy się za ścianą.
- Mam rozumieć, że z nami koniec, tak?! Dlaczego wogóle się z nią zadajesz? Od razu widać, że to nie twój typ. - po głosie rozpoznaje Jennifer.
- Maddie była tylko na jedną nockę, daj spokój. Ona nic mnie już nie obchodzi, okej? Wyluzuj. - odpowiada jej Mathew.
Po tych słowach Mad biegnie do drzwi wyjściowych, a ja z nią. Kiedy wreszcie chyba słyszy moje wołanie, odwraca się, a jej oczy są całe zapłakane. Zabiję tego gnojka.
Bez słowa przytulam ją mocno do siebie. Cała się trzęsie. Próbuję ją uspokoić i w końcu siadamy na murku obok szkoły.
- Martinus... On... To wszystko było jednym kłamstwem.. A ja.. Zaufałam mu..
- To nie twoja wina, że mu zaufałaś. Nie miał prawa cię wykorzystać i dobrze o tym wiesz. - wytarłem delikatnie łzę z jej policzka - Jesteś najpiękniejszą i najwspanialszą dziewczyną na świecie i tylko ktoś tak ślepy jak on mógł cię skrzywdzić.
- Nie jestem najpiękniejsza.
- Dla mnie zawsze będziesz. - po tych słowach na jej twarz wkradł się uśmiech.
- Dziękuję ci Martinus. Za to, że chce ci się mnie pocieszać.
- Dla ciebie mógłbym zrobić wszystko, Maddie.

W ramach walentynek macie tu prezent ode mnie w postaci rozdziału. ❤
Kto zawiódł się na Mathew, ręka do góry. 🙋
I jeszcze takie małe pytanko, jak spędzacie tegoroczne walentynki? A może wcale ich nie obchodzicie?

Do napisania!

Only One Time | Marcus&Martinus [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz