Wieczór.
Byłem jednym z pierwszych śmierciożerców, którzy zebrali się w salonie. Usiadłem na swoim miejscu. Zastanawiałem się czy poczekać na Granger. Stwierdziłem, że nie jest małą dziewczynką.
Po obiedzie rozmawiałem z Nią. Sprawiała wrażenie, że zapomniała o Weasley'u. Śmiała i żartowała ze mną. Uważnie słuchała jak opowiadałem jej o Czarnym Panu.
Rozejrzałem się po pomieszxzsniu. Rodzeństwo Carrow o czymś dyskutowało. Yaxley przysypiał. Wujek Snape bacznie mnie obserwował.
Po chwili weszła Hermiona. Włosy miała rozpuszczone. Na siebie założyła bluzę do pępka i zwykłe jeansy. Popatrzyła na wszystkich. W jej oczach było widać, że jest przestraszona. Gestem wskazałem, żeby usiadła obok mnie.
-Wszystko w porządku?-szepnąłem. Pokiwała głową. Siedzieliśmy w milczeniu, a śmierciożerców przebywało. Gdy wszedł Czarny Pan wszyscy wstaliśmy, Hermiona z lekkim opóźnieniem. Za Nim weszli moi rodzice z bardzo poważnym wyrazem twarzy.
Kątem oka spojrzałem na Gryfonkę i zobaczyłem, że ręce jej się trzęsą. Złapałem jej dłoń i ścisnąłem, dodając otuchy.
-Witam wszystkich! Nie zwołałem tego spotkania bez powodu. Dołączyła do nas bardzo ważna osoba.-warknął Voldemort. Śmierciożercy zwrócili swój wzrok na Granger.
-Witamy Cię, Hermiono. Mam dla Ciebie pewną misję, ale musimy omówić pewne sprawy.-zaczęli o czymś dyskutować, ale nie interesowało mnie to. Po chwili poczułem ściśnięcie dłoni. Wróciłem do rzeczywistości. Zauważyłem, że wszyscy razem z Czarnym Panem się na mnie patrzą.
-Draco... Zrób to.-odparł Voldemort. Pokiwałem głową. Nie wiedziałem co mam zrobić. Na szczęście Granger pociągnęła mnie w kąt. Po drodze najciszej jak się dało wytłumaczyła mi, że mamy się pojedynkować. Wyciągnąłem różdżkę i stanąłem naprzeciwko niej.
-Dręwota!-powiedzieliśmy w tym samym momencie. Uniknąłem promienia od niej. Dałem jej fory, więc po krótkim czasie wygrała. Voldemort uśmiechnął się ironicznie.
-Dobra robota. Czas na ostatnią próbę.-powiedział spokojnym głosem, że przeszły mnie ciarki. Z drugiego pokoju wyszła Bellatrix razem z blondwłosą dziewczynką.
-Użyj cruciatusa.-powiedziała moja ciotka. Hermiona wzięła głęboki wdech i wycelowała w nią różdżkę.
-Crucio.-wyszeptała Hermiona. Dziewczynka jęknęła z bólu. Nie były to prawdziwe tortury i tak byłem w szoku. Voldemort był zadowolony na swój sposób.
-Bardzo dobrze. Urodzona Śmierciożerczyni. Twoja misja polega na tym, że musisz przechować moje horkruksy. Dumbledore zaczyna coś podejrzewać.
-Możecie iść.-powiedział do nas. Ukłoniliśmy się i odszedliśmy. Gdy mieliśmy już iść do swoich pokoi, Hermiona powiedziała tylko trzy słowa.
-Zostań ze mną.-spojrzałem na nią. Poszedłem z nią do jej pokoju. Usiadła na łóżku, objęła nogi rękami i patrzyła tępo przed siebie. Ostrożnie objąłem ją. Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł, który zawsze pomagał mi się odstresować.
-Ubierz się ciepło i poczekaj na mnie.-popatrzyła się na mnie. Szybko wyszedłem z pomieszczenia. Wpadłem do swojego pokoju, ubrałem ciepłą bluzę i pobiegłem do pokoju z miotłami. Chwilę się zastanowiłem jaką wziąć miotłę, ale zdecydowałem się na Błyskawicę. Wyleciałem z pokoju, przeleciałem dookoła mojej rezydencji i zatrzymałem się przy pokoju Hermiony. Zapukałem w szybę. Ona uśmiechnęła się i wstała ze swojego miejsca. Po chwili siedziała za mną i mocno chwyciła mnie w pasie.
-Gotowa?-zapytałem odwracając głowę do tyłu. Pokiwała głową. Polecieliśmy. Robiłem piruety. Słyszałem jej śmiech. Lecieliśmy ponad drzwiami, ominęliśmy jezioro i wróciliśmy. Wysadziłem z Granger w jej pokoju. Zeszła z miotłą i popatrzyła na mnie.
-Dziękuję.-pocałowała mnie w policzek.
-Proszę bardzo. Idź spać. Jutro święta!-zawołałem. Po pewnej chwili byłem już u siebie w pokoju. Z uśmiechem na twarzy zasnąłem.
Kilka godzin później.
Obudził mnie krzyk. Przetarłem szybko oczy i usiadłem. To była Granger. Poszedłem do niej. Siedziała na po turecku i oddychała ciężko.
-Wszystko w porządku? Zostać z Tobą?-spojrzała na mnie, ścinęła moją dłoń, co znaczyło, że się zgodziła. Położyłem się obok niej, od razucise do mnie przytuliła. Objąłem ją, przyciskając mocniej do mojego ciała.
-Tej dziewczynce nic nie będzie?-zapytała. Westchnąłem. Oczywiście, że coś jej się stanie. Nie mogłem o tym powiedzieć Hermionie.
-Jak jest z moją ciotką, to wątpię. Śpij.-poczekałem aż zaśnie, i ja również zasnąłem.
Następny dzień
Obudziłem się. Miałem zamiar wstawać, kiedy przypomniałem sobie, że jestem w pokoju Granger, a ona spała na moim torsie. Gdy miałem już wstawać, otworzyłem oczy.
-Jak się spało?-zapytałem.
-Dobrze. Przepraszam, że Cię obudziłam w nocy.-uśmiechnęła się.
-Nie ma problemu. Wieczorem będzie uroczysta kolacja.
Wieczór
Założyłem swoje najbardziej eleganckie ubranie. Jak zwykle miałem problem z zawiązaniem krawatu. Usłyszałem pukanie do drzwi i zobaczyłem Hermionie. Miała na sobie krótką, zieloną sukienkę, włosy pofałowała. Wyglądała olśniewająco.
-Gotowy? Daj mi pomogę z krawatem.-patrzyłem zahipnotyzowany. Zawiązała mi krawat na szyi. Czułem zapach jej słodkich perfum. Przy każdym jej dotyku... Czułem się niesamowicie. Skończyła, a ja wpatrywałem się w jej oczy. Odchrząknąłem i odsunęła się ode mnie. Zauważyłem, że unikała mojego wzroku.
-Lepiej już chodźmy.-odparłem. Pokiwała głową i zeszliśmy na dół. Rodzice czekali na nas przy stole razem z gotowym jedzeniem.
Po kolacji
-Pora na prezenty!-zawołał mój rodziciel. Wstałem od stołu w tym samym momencie co Granger i podeszliśmy razem do choinki. Było więcej prezentów, nie zaskoczyło mnie to. Pewnie Potter i Weasley'owie wysłali jej część prezentów. Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
CZYTASZ
"Po prostu mi zaufaj, Granger"|| Dramione
Short StoryZaczyna się siódmy rok w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Draco Malfoy zostaje śmierciożercą i od razu dostaje nowe zadanie. Na dodatek widzi u siebie pewną zmianę. Zaczyna coś czuć do Hermiony Granger. Hermiona Granger po wakacjach wraca z p...