Rozdział 35

371 18 10
                                    

-Kurwa mać! Hermiona, nie powinnaś tu przychodzić. Poradziłbym sobie!-krzyknął Ronald. Zignorowałam Go.

-Czekałem na Ciebie, Słodka.-Jared podszedł do mnie i pogłaskał mnie po policzku. Poczułam dreszcze.

-Przyszłam tutaj, żebyś wypuścił Rona.-warknęłam ze złością.

-Chcę mieć pewność, że ze mną uciekniesz!-krzyknął Shinoda. Spojrzałam w Jego oczy. On oszalał!

-Ehh, no dobrze. Co mam robić?-odpowiedziałam, kryjąc w sobie strach. Zapanowała grobowa cisza. Podeszłam do Ronalda i Go przytuliłam.

-Hermiona, proszę Cię. Nie wyjeżdżaj z Nim. On oszalał na Twoim punkcie!-Rudy powiedział tak cicho, żebym tylko ja Go słyszała.

-Ron, ja muszę. Nie pozwolę, żeby Wam wszystkim coś się stało.

-Granger! Do mnie!-zawołał Jared. Wystraszona wstałam i podeszłam do Niego.

-Czego chcesz?

-Złóż wieczystą przysięgę. Wtedy wyjedziemy.-zatkało mnie.

-Hermiona! Nie rób tego!-krzyknął Ronald zrozpaczony.

-Ja nie muszę tego robić, Jared. Tylko mam prośbę. Wypuść Rona i ucieknę z Tobą.

-Nie wierzę Ci!

-To będzie koniec z Malfoy'em. Nie będę miała z Nim kontaktu. Będziemy tylko Ty i ja. Pokocham Cię tak samo jak Ty kochasz mnie. Wypuść Rona, a obiecuję Ci, że będę tylko Twoja.-skłamałam. Źle się z tym czuję, ale nie miałam innego wyjścia, musiałam tak powiedzieć. Shinoda  przypatrywał mi się. Zaczęłam płakać i się trząść. Po chwili poczułam jak podchodzi do mnie Ronald i mocno mnie przytula. 

-Macie pięć minut.-powiedział Jared i wyszedł z pomieszczenia.

-Powiedz wszystkim, że ich przepraszam. Robię to dla Waszego dobra. Powiedz Draconowi, że Go kocham. 

-Nie powiem im tego.  Sama im to powiesz. Uciekniemy teraz, dopóki nie ma Shinody. Nigdzie z Nim nie jedziesz. Ginny i Blaise za kilka miesięcy biorą ślub. Kto zostanie Jej świadkową?-zapytał, a ja się uspokoiłam.

-Na trzy, biegniemy do wyjścia.

-Wasz czas minął Granger.-podszedł do mnie Shinoda i próbował pocałować, ale się odsunęłam. 

-3!-zawołał Ronald i złapał mnie za rękę. 

-Weasley! Nie uciekniesz z Nią za daleko. Avada Kedavra!  - zielone światło z różdżki Jareda i wystrzeliło w Ronalda. Zobaczyłam zmarłe ciało swojego przyjaciela i wrzasnęłam z bólu i rozpaczy.

-Ron...-spojrzałam w Jego otwarte oczy. On nie żył, nie mogłam w to uwierzyć. Wzięłam do ręki pistolet, który dał mi Dracon i wycelowałam w Jareda. 

-Hermiona. Nie rób tego. Przecież wiesz, że Cię kocham.-błagał mnie zabójca mojego przyjaciela. Drżącymi rękami nacisnęłam przycisk i tylko widziałam jak martwy upadł na zimną posadzkę. 


W tym samym czasie - perspektywa Dracona 

Długo szukałem Pottera, i wreszcie Go znalazłem. 

-Poszła do Niego?-zapytałem z troską. Granger chciała tylko uwolnić Weasley'a. Nie chciałem, żeby poszła do tego skurwiela, Shinody. Sama sobie pozwoliła.

Nie chciałem czekać na odpowiedź od Wybrańca, więc udałem się do pomieszczenia. Usłyszałem krzyki i szybko wszedłem do środka. Drzwi były otwarte. Szybko odnalazłem Hermionę, która siedziała obok dwóch zwłok. 

-Przepraszam. Naprawdę przepraszam.-wyszeptała mi wprost do mojego ucha. Mocno ją objąłem i pocałowałem w czoło. 

-Już jest dobrze Miona, jestem przy Tobie.-próbowałem Ją uspokoić. 

-Nic nie jest dobrze! Zabiłam Jareda.

-Zabiłaś Go w obronie własnej.

-Ale to nie zmienia faktu, że Go zabiłam! -zaczęła płakać jeszcze bardziej. Przytuliła się do mnie, a ja wiedziałem, że to wszystko co się stało, było moją winą. Niepotrzebnie wciągałem Jej w to wszystko. 

Odsunąłem się od Niej i poczułem jak tracę przytomność.

"Po prostu mi zaufaj, Granger"|| DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz