Rozdział 30

441 23 14
                                    

Wszedł a drzwi zatrząsnęły się z głośnym zgrzytem za Nim.

-Obudziłaś się.-zauważył i z zaświeconą różdżką powoli podszedł do mnie. Kucnął przede mną z lekkim uśmiechem na ustach.

-Jak mogłeś?! Jared, jak mogłeś mi to zrobić?-wyjąkałam, podsuwając nogi jak najbliżej do mnie. Patrzyłam na Niego z obrzydzeniem.

-Hermiona, ja tylko... Nie mogłem znieść myśli o Tobie i Malfoy'u.-westchnął.

-Dlaczego pomogłeś mnie porwać?!-zawołałam.

-Miona... To jest szansa dla nas. Możemy wyjechać i zacząć nowe życie. Kocham Cię, wiem, że Ty też coś do mnie czujesz.

-Zawsze liczył się tylko Dracon dla mnie.-powiedziałam kręcąc niedowierzająco głową. Chyba zwariował. Na pewno zwariował. Jared, którego znałam z Ministerstwa, nie zrobiłby mi czegoś takiego. Shinoda tylko uśmiechnął się słabo i musnął palcami mój policzek. 

-Nie dotykaj mnie.-wysyczałam. Spojrzał mi w oczy.

-Zapamiętaj... Kocham Cię.-wyszeptał i wpił się w moje usta. Chciałam Go odepchnąć. Zaczęłam krzyczeć, ale bez skutku. Z moich oczu popłynęły łzy. Szlochałam głośno, próbując przerwać ten pocałunek. Jego usta natarczywie napierały na moje. Nie czułam już do Niego nic oprócz narastającej nienawiści. Od zawsze taki był? Czy to wszystko przez dzisiejsze wydarzenie z Draco?

W końcu się ode mnie odsunął, starł palcami łzy z mojego policzka.

-Już niedługo będzie dobrze. Nie rób głupstw Skarbie.-powiedział cicho i miał zamiar odejść.

-Rozwiążesz mnie? Proszę. Tylko ręce. Proszę. Wiem, że nie chcesz, abym cierpiała.-no cóż musiałam wykorzystać to wszystko, co mi przed chwilą oświadczył.

-No dobrze.-powiedział i ponownie przybliżył się do mnie. Oddech mi przyspieszył. Zadrżałam, gdy Jego dłonie delikatnie i czule rozwiązały mi więzy na moich nadgarstkach. Uwolniłam je i od razu uderzyłam Go w policzek. Odchylił się, a w miejscu, gdzie to zrobiłam pojawił się czerwony ślad. Skrzywił się. 

-Nienawidzę Cię-warknęłam. Wyszedł. Podciągnęłam nogi pod brodę i zamknęłam oczy. Czułam jak kolejne łzy spływają po moich policzkach.

Perspektywa Draco

 Następnego dnia spakowałem się w apartamencie Hermiony przewidując, że Granger'owie nie będą chcieli mnie znać. Nie będą chcieli mnie widzieć. Stanąłem w progu apartamentu, w którym mieszkałem przez pewien, ostatni czas. Krew leżała na podłodze, tak jak wtedy, gdy po raz pierwszy zjawiłem się u Hermiony. 

Poczułem nieprzyjemne uczucie na myśli o Niej. Przełknąłem ślinę i powoli wszedłem do środka. Wcześniej odpowiednimi zaklęciami doprowadziłem mieszkanie do takiego samego porządku co wcześniej. 

W kuchni nalałem sobie wody do szklanki i łyknąłem łyk. Z szafki wiszącej nade mną wyjąłem odpowiednie fiolki eliksirów wspierających mój stan zdrowia. 

Usiadłem i przymknąłem oczy. Pojawiła się Jej twarz. Nadal czułem słodki zapach jej perfum i dotyk dłoni na swoich palcach. Muszę coś zrobić, muszę Ją odnaleźć. Jak najszybciej. 

Westchnąłem i wyjąłem z torby nasze zdjęcie i Jej bluzkę. Udało mi się to wziąć z Jej sypialni. Ktoś zapukał do drzwi. Zmarszczyłem brwi. Nie spodziewałem się nikogo. Z różdżką przed sobą, ostrożnie otworzyłem drzwi.

-Patil? Co tu robisz?-wyjąkałem, widząc dziewczynę z zapuchniętymi oczami.

-Nie chciałam być sama.-wyszeptała. Wpuściłem Ją do środka.

"Po prostu mi zaufaj, Granger"|| DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz