Rozdział 19

673 41 14
                                    

Kwiecień

Czas szybko mijał. Całe dnie zazwyczaj się uczyłam, bo Owutemy zbliżały się wielkimi krokami. Jadłam śniadanie, chodziłam na lekcje, uczyłam się i szłam spać.

Dzisiaj, a była to sobota złapał mnie Harry i zaproponował, żebyśmy razem poszli na boisku do quidditcha. Poszliśmy po miotły. Wystraszona, ale dość pewna siebie, już po pewnym czasie siedziałam na szkolnej miotle.

-Nie złapiesz mnie!-zawołał czarnowłosy i przyspierzył swoją Błyskawicą.

-A założymy się?!-odkrzyknęłam. Świetnie się czułam, latając na miotle. Przelatując obok trybun zauważyłam blond włosy. Czyżby to Draco siedział? Od balu się do siebie nie odzywaliśmy, a przynajmniej On do mnie. Zatrzymałam się powoli i spojrzałam w tamtą stronę. To naprawdę był On. Przyglądał mi się podparty o dłonie, ale gdy tylko nawiązaliśmy kontakt wzrokową spuścił głowę.

-Hermiona, wszystko w porządku?-usłyszałam z oddali głos mojego przyjaciela. Zamknęłam oczy i mocno zacisnęłam usta w wąską linię.

-Tak.-powiedziałam głośno.

Niestety nic nie było w porządku. Brakowało mi towarzystwa Dracon'a, który usilnie mnie ignorował. Naprawdę Go nie rozumiałam. Chcę, żebym Go nie odtrącała. Jak już przyjdzie co do czego to mnie zbywa i traktuje mnie jak powietrze. Taka zamyślona leciałam wolno przed siebie, ale gdy szkolna miotła zaczęła się miotać na wszystkie strony, mocniej zacisnęłam palce na drewnie i cicho pisnęłam, gdy znalazłam się głową w dół. Niewidzialną moc sprawiła, że nogi przestały utrzymywać się na miotle i zawisłam trzymając się za rączki.

-Hermiona, złap się mnie.-podleciał do mnie Harry i wyciągnął do mnie dłoń. Chwyciłam ją bez chwili wahania. W samą porę, bo szkolna miotła wystrzeliła gdzieś w bok. Prawie odetchnęłam z ulgą. Prawie, bo dłoń wyślizgnęła się z uścisku Potter'a i spadałam w dół.

-Mam Cię.-Draco złapał mnie w pasie i usadził przed sobą na miotle. Oplotłam Jego kark dłońmi i odetchnęłam głęboko. Do moich nozdrzy dotarł zapach Jego perfum. Już po kilkunastu sekundach byliśmy na ziemi. Postawił mnie, a ja zdjełam ręce z Jego szyi. Obok nas wylądował niespokojny Harry.

-Nic Ci nie jest, Miona?-zauważyłam ze patrzy z niechęcią na Malfoy'a. Pokiwałam głową. Odwróciłam się do Dracon'a chcąc mu podziękować i wreszcie porozmawiać, ale On już odchodził.

-Malfoy!-krzyknęłam i pobiegłam za Nim. On tylko przyspierzył kroku, a ja powoli się zatrzymała. Zacisnęłam pięści i wpatrywałam się w oddalającą się Jego sylwetkę, która po chwili zniknęła w zamku. Zła odwróciłam się na pięcie i wróciłam do Harry'ego.

-No i super.-burknęłam.

*************
Reszta soboty minęła jak z bicza strzelił. Harry chciał wiedzieć, dlaczego szkolna miotła tak się zachowywała. Pamiętam jak miał podobnie w pierwszej klasie. Wtedy czarował Jego miotłę, profesor Quirell. Zaczęłam się zastanawiać... Ehh... Nie dość, że miałam masę nauki to sytuacja z Dracon'em w ogóle się nie polepszała.

Siedziałam w pustym dormitorium. Parvati poszła na spotkanie z Neville'm, Fay też zaczęła się z kimś spotykać, a Lavender poszła na spacer z Ron'em.

Otworzyłam kufer i zawrzałam do niewidzialnej szuflady z horkruksami Voldemorta. 5 rzeczy. Medalion, pierścień, puchar, dziennik i diadem. To wszystko z tych rzeczy co miałam przechowywać.

W marcu byłam u Dumbledore'a. Wyjawił mi w tajemnicy, że Bitwa o Hogwart ma się odbyć 2 maja. Tydzień po egzaminach piątoklasistów. Gdy się zapytałam co mam zrobić z cząstkami duszy Czarnego Pana, odpowiedział mi, że będę musiała je zniszczyć. Po to trzymałam, żeby później po prostu je zniszczyć? Zamknęła wieko kufra.

***********
Dotarłam do sowiarni. Chciałam się przejść, a sowiarni była cichym miejscem.

-Przepraszam. Już mnie tu nie ma.-wyprostowałam się słysząc głos Dracon'a. Odwróciłam się do Niego.

-Poczekaj.-powiedziałam. Uniósł brwi i założył ręce na piersiach.

-Nie możemy tak dalej ciągnąc.

-Nie mam pojęcia o co Ci chodzi, Granger.

-Jasne. Ty nigdy nie wiesz co się dzieje, Malfoy! Pocałowałeś mnie, a potem uciekłeś. Nie raczyłeś się nawet odezwać!-zawołałam zagryzłam wargę. Wzruszył ramionami i nie spuszczał ze mnie wzroku.

-Przemyślałem parę spraw i chyba powinniśmy porozmawiać o tym co się wtedy wydarzyło. O nas.-założył mi włosy za ucho, a ja zarumieniłam się.

-Pogadamy.-Jego głos był opanowany, a opuszkami palców pogładził mnie po policzku. Wstrzymałam przez chwilę powietrze. Zachowywał się jak nie On. Podobało mi się to. Przełknęłam ślinę.

-Nie wiem jak Ci to powiedzieć... Ja... Chyba możemy...
Chyba możemy spróbować.-uśmiechnął się niezauważalnie.

Przycisnęłam Go do siebie i pocałowałam. Delikatnie objął mnie, zatrzymując ręce na moich biodrach. Jego pocałunki z początku były czułe i nieśmiałe. Przerodziły się w namiętne i pełne pożądania. Poczułam jak nogi odgrywaj mi się od podłogi. Usadowił mnie na stole, który stał na środku pomieszczenia. Objęłam nogami Jego biodra, a palce schowałam w Jego blond włosach. Ręce położył na stole. Nie miałam pojęcia, że On tak tego pragnie. Nie wiedziałam, że Ja tak tego pragnę.

Gdy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie. Przyłożyłam czoło do Jego czoła, dłońmi oplatając Jego kark. Na Jego policzki wpłynęły mało widoczne rumieńce. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się. Słyszałam bicie Jego serca i przyspieszony oddech. Ta chwila mogła trwać wiecznie. Czułam się niesamowicie.

-Hermiona... Mam rozumieć, że jesteś moją dziewczyną?

-A Ty moim chłopakiem.-wymamrotałam. Musnął moje usta. Przytuliłam się do Niego, głowę kładąc na Jego ramieniu.

-Nie mówmy nikomu narazie o nas.-zmarszczyłam brwi.

-To znaczy?

-Po prostu nie mówmy nikomu, że jesteśmy razem.-odsunęłam się od Niego.

-Chcesz udawać?-pokiwał powoli głową.

-Ale... Ja nie chcę.-wyszeptałam.

-No dobrze, ale tylko do wojny.-pocałowałam Jego policzek i wyszłam z pomieszczenia.

"Po prostu mi zaufaj, Granger"|| DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz