Rozdział 10

967 46 14
                                    

Nie spałem pół nocy. Zastanawiałem się nad słowami ojca. Pasujemy do siebie? Ja i Granger? Co z uprzedzeniem do szlam? Czasami nie potrafię zrozumieć mojego ojca.

Jedna rzecz mnie zastanawiała. Czemu płakała? Nie obraziłem ją, ani nic z tych rzeczy. Leżałem patrząc się głupio w sufit. Usłyszałem pukanie do drzwi. Powiedziałem coś do siebie cicho.

-Proszę!-usiadłem na łóżku. Do pokoju weszła Hermiona. Włosami zasłoniła sobie oczy.

-Twoja mama kazała Cię obudzić. Śniadanie już jest gotowe.-z jej głosu uciekło całe szczęście.

-Poczekaj! Coś się stało.. Płakałaś.. Czemu?

-Nie Twoja sprawa.

-Wręcz przeciwnie. Jak Weasley się dowie to będzie zły na cały świat.

-Nigdy nie wypowiadaj imienia, nazwiska tego pieprzonego debila.-spojrzała mi prosto w oczy. Teraz zrozumiałem.. To przez niego płakała. Objąłem ją delikatnie.

-Co się ze mną dzieje? Wiesz... Obiecałam sobie, że nigdy nie będę płakać przez chłopaka. A Ron... Ciągle gdzieś znikał. Nie miał dla mnie czasu. Były momenty, że czułam się przy Nim wspaniale. Teraz to nasza miłość wygasła. Nie kocham Go już. Stał się tyranem. Dlaczego to tak boli?-między nami zapanowała cisza.

-Przepraszam Cię Draco. Nie powinnam Cię zadręczać moimi problemami.

-Mówiłem Ci, że chcę się zaprzyjaźnić. A przyjaciele nie wysłuchają przyjaciół.-spojrzała zarumieniona. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Starłem jej łzy z policzka.

-Chodź na śniadanie.-odsunęła się ode mnie i pociągnąła za rękę.

-Idź. Ja zaraz przyjdę. I pamiętaj. Może nie jestem dla Ciebie przyjacielem, ale.. Nieważne. Nie płacz przez tego debila.

Perspektywa Hermiony

Ta rozmowa z Malfoy'em była dość dziwna. Pomogła mi. Poczułam się trochę lepiej. Zeszłam na dół. Pani Narcyza już czekała.

-I co? Dracon zejdzie?-uśmiechnęła się do mnie.

-Zaraz zejdzie. Co na śniadanie?

-Jajecznica. Z mężem zaspaliśmy. Ty też jesteś spóźniona.

-N... Na co?-wybąkałam.

-Spokojnie. Czarny Pan nie dotarł. Potrzebujesz przygotowania. Severus czeka na Ciebie w salonie.

-Profesor Snape? Draco miał mi opowiedzieć...

-Draco, jeszcze niewiele wie. W Twoim przypadku potrzeba doświadczonej osoby.

Pół godziny później

Dracon zszedł do nas po kilku minutach. Nic nie rozmawialiśmy, tylko jedliśmy śniadanie. Po skończonym posiłku przyszła Narcyza i kazała mi przejść do salonu. Draco nie wiedział o co chodzi.

-Dzień dobry, Panie Profesorze.-przywitałam się i usiadłam obok Snape'a.

-Granger... Będąc w obecności Lorda Voldemorta nie możesz wyrazić swojego strachu. Spróbuj nie myśleć o rzeczach, które mogłyby przeszkodzić czarodziejskiemu światu. Jak Ciebie o coś zapyta, patrz mu w oczy. Rób to co Ci każe. Będzie Ci kazał robić co potrafisz. Nie wachaj się rzucić zaklęcia, nieważne kto to będzie.

-Nie jestem w szkole. Wyrzucą mnie z niej!

-Czarny Pan już opanował całe ministerstwo. Możesz niż iść. Aha, przyszykuj się na wieczór.-wstałam powoli i od razu poszłam do swojej komnaty. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.

Perspektywa Draco

Byłem ciekaw, po co Hermiona musiała iść do salonu. Po paru minutach wyszła i poszła na górę. Przeczekałem chwilę, po czym wszedłem do salonu. Był w nim Snape.

-Draco. Ty tez się przyszykuj. Czarny Pan będzie wieczorem.-odparł. Pokiwałem głową i wyszedłem. Poszedłem do Granger. Chciałem z Nią porozmawiać. Drzwi miała uchylone, więc wszedłem do środka. Spała. Uśmiechnąłem się lekko i przykryłem ją kocem. Pocałowałem ją w czoło. Nasze relacje zaczęły się zmieniać. Już nie jest z Weasley'em to kto wie... Może będzie szansa, że będziemy razem?

"Po prostu mi zaufaj, Granger"|| DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz