Rozdział 21

614 29 10
                                    

Siedziałam przy Dracon'ie jeszcze długo. Płakałam. Byłam przyzwyczajona do Niego, do Jego silnych ramion. Zawsze znajdowałam w nich pocieszenie. Otworzył się przy mnie. Pokazał się, że nie jest bezuczuciowym chłopakiem, takim jakiego znałam z poprzednich lat.

Wkrótce usłyszałam wiwaty i klaskanie. Po chwili na dziedziniec wszedł tłum niosąc na rękach Harry'ego. Przetarłam policzki i spojrzałam w tamtą stronę. Chciałam się uśmiechnąć, ale wyszedł byle jaki grymas.

Podbiegła do mnie Ginny, a za Nią przyszedł przygaszony Blaise. Diabeł był Jego przyjacielem. Spojrzałam na Rudą, która kucnęła obok mnie.

-Hermiona chodźmy.-powiedziała spokojnie. Spojrzałam na Dracon'a i pokiwałam lekko głową.

-Musimy Go stąd zabrać.-wykrztusiłam. Blaise pomógł mi podnieść Jego ciało. Próbowaliśmy jakoś przejść przez tłum, który powoli ucichł i ustąpił nam drogę.

Widziałam Parvati, która wyglądała tragicznie. Trzymała za rękę Neville'a. Niedaleko stała Lavender i patrzyła na mnie ze współczuciem. Harry z Ron'em przyglądali się we mnie ze smutkiem w oczach. Znając Wybrańca zadręczał się śmiercią wszystkich. Ja dalej szłam z drżącymi, mocno zaciśniętymi ustami, uginając się lekko pod ciężarem Dracon'a.

Łzy nadal spływały po moich policzkach, ale szłam dalej. Aż w końcu dotarliśmy do Wielkiej Sali, z której zostały usunięte ławki. Z Diabłem położyliśmy Go na jednej z długich ław. Wybiegłam stamtąd nie mogąc dłużej patrzeć na Jego ciało.

Poszłam do lochów. Drzwi do pokoju wspólnego były  wyjęte z nawiasów. Cały pokój był pogrążony w ciemnościach. Przez niewielkie okienka dostawało się słońce. Ściany były w kolorze zieleni. Czarne fotele były porozsuwane po całym pomieszczeniu. Wzrokiem odnalazłam wejście do sypialni. Podeszłam tam szybkim krokiem. Przeszłam przez korytarz szukając drzwi, na których byłoby napisane nazwisko Blondasa. Po niedługiej chwili je odnalazłam. Mieszkał razem z Diabłem. Położyłam dłoń na klamce przełykając ślinę.

Zamiast wejść do środka, oparłam się plecami o drzwi. Bałam się tam wejść. Bałam się, że wszystko będzie jeszcze bardziej boleć. Po chwili potrząsnęłam głową i otworzyłam drzwi. Z łatwością rozpoznałam łóżko Dracon'a. Idealnie posłane w barwach Slytherin'u. Usiadłam na łóżku, a do moich nozdrzy doleciał zapach Jego perfum.

Przez chwilę wydawało mi się, że On tam był. Siedział obok mnie i trzymał za dłoń. Zagryzłam dolną wargę, przekręcając głowę w bok. Obok łóżka stała mała, drewniana szafka. Na niej stał pergamin z piórem, atrament, kilka książek i ramka ze zdjęciem. Fotografia przedstawiała mnie i Blondasa. Obejmował mnie od tyłu w pasie. Uśmiechnęłam się niewyraźnie. Fotografem był Diabeł. Zakryłam usta dłonią, a ramką rzuciłam o ścianę. Szkło roztrzaskało się na drobne kawałki. Krzyknęłam głośno kołysząc się do przodu i do tyłu.

Kilka dni później

Voldemort zabity, horkruksy zniszczone. Wszystko powinno być idealnie. Powinno być, ale nie było. Jak mogło być, gdy nie było przy mnie najważniejszej osoby. Dużo osób chciało wiedzieć jaka była moja relacja z Dracon'em. Z trudem opowiedziałam wszystko Parvati. Reszcie nie miałam obowiązku mówić.

Siedziałam w pociągu w jednym z przedziałów. Od śmierci Malfoy'a bardzo rzadko się odzywałam. Brakowało mi Jego towarzystwa. Nadal czułam wyrzuty sumienia. Dlaczego dał się zabić tylko dlatego, że nie chciał mnie zabić? Wpatrywałam się w umykający z dużą prędkością krajobraz za oknem. Usłyszałam jak drzwi się otwierają.

-Mogę?-zauważyłam Blaise'a. Pokiwałam lekko głową. Usiadł naprzeciwko mnie.

-Jak... Jak się trzymasz?-wyjąkałam.

-Normalnie. Trzeba żyć dalej.-spojrzałam na Niego. Tak jak ja był ubrany na czarno. Zamknęłam oczy. Jedna łza popłynęła, robiąc  ślad na moim policzku.

-Mam coś dla Ciebie.-poczułam jak kładzie mi coś na kolanach. Otworzyłam oczy i ujrzałam zdjęcie, którym rzuciłam o ścianę w dormitorium chłopaków. Jedną ręką przetarłam mokry policzek, a drugą przejechałam po uśmiechniętej postaci Dracon'a.

-Nie zapomnij o Nim. Był naprawdę dobrym człowiekiem.-odparł Diabeł i szykował się powoli do wyjścia.

-Nigdy o Nim nie zapomnę.-wyszeptałam i uśmiechnęłam się lekko.

Dwie godziny później

Wysiadłam z pociągu. Odnalazłam Parvati i pożegnałyśmy się. Trzymając moje i Malfoy'a zdjęcie wyszłam z King's Gross i udałam się na spacer.

"Po prostu mi zaufaj, Granger"|| DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz