Rozdział 14

883 39 27
                                    

Gdy tylko opuściłam przedział miałam ochotę wrócić do Niego. Zrobiłam to, ponieważ w moim kierunku zbliżał się Ron. Nie chciałam Go jak narazie spotykać. Poczułam jak wpadłam na coś miękkiego, a jednocześnie twardego.

-Granger. Co Ty do cholery wyprawiasz?-uniósł brwi do góry. Odetchnęłam głęboko.

-Weasley.-powiedziałam cicho. Zaśmiał się gorączkowo.

-Będziesz uciekać przed Nim całą wieczność?-usiadłam, a on oparł się plecami o drzwi, zakładając ręce na klatce piersiowej.

-Nie. Oczywiście, że nie.-czułam na sobie jego wzrok.

-Nadal chcesz, abym był Twoim przyjacielem?-spytał cicho.

-No wiesz. Przyzwyczaiłam sie do naszych rozmów.-I nie tylko tego, dodałam w myślach. Zapanowała między nami cisza.

-Pytałaś czemu Weasley z Tobą zerwał. Ja chyba wiem.-spojrzałam na Niego.

-Wiesz?

-Nie, żartuje. Oczywiście, że wiem.-spojrzałam na Niego wściekle mrużąc oczy. Nic więcej nie powiedział. Nie zdążył, bo do przedziału wparowała Lavender razem z Parvati. Malfoy prawie upadłby. Parvati rzuciła mi się na szyję, a ja powiedziałam bezgłośnie do Dracona, że dokończymy rozmowę.

-Hermi. Dobrze, że już jesteś. Musimy poważnie porozmawiać.-w jej głosie wyczuwałam rozpacz. Coś musiało się stać! Poklepałam ją delikatnie po Poklepała Lavender przywitałam sie kiwnięciem głowy. Zauważyłam, że Malfoy wyszedł zostawiając nas same. Parvati była bliska płaczu. Rzadko płakała.

-Co się stało?-zapytałam powoli.

-Jake... Zabili Go.-wykrzusiła. Wzięła głęboki oddech. Jake był kuzynem bliźniaczek Patil.(*) Poza babcią tylko Jego miały.

"Moja biedna, kochana Parvati"

Położyłam rękę na jej ramieniu. Nie odzywałam się. I tak by to nic nie dało.

-Wracałam z pasterki z babcią. Wiesz, ona jest bardzo religijna. Drzwi były otwarte. On leżał na podłodze cały we krwi. Wykrwawił się na śmierć. Babcia o mało co zawału nie dostała. Dom był nie zniszczony. Mrocznego Znaku nie było. Przy nim znalazłam tylko kartkę.-wyjęła z kieszeni pomięty papier i dała mi go. Drżącym rękami rozwinęłam kartkę.

"Patil patrz jak skończysz następna
Uważaj,bo czasami najbliższa Ci osoba jest Twoim wrogiem
Nie bierz mnie za złą osobę. Nie jestem sługusem Voldemorta"

Przegryzłam wargę. Poczułam ogromne wyrzuty sumienia.

-Dowiem się kto to zrobił. Sama Go zabije. Hermiona wiesz, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką? Mam nadzieję, że to nie Ty.-dobrze wiedziałam, że chodzi jej o drugie zdanie. Muszę jej pomóc.

-Dowiemy się razem kto to zrobił. Jakim zaklęciem Go zabili?

-Nie wiem. Uważasz, że to pomoże?-popatrzyła się na mnie z nadzieją.

-Jasne. Kilka lat temu chyba kiedyś słyszałam o takim sposobie zabijania.

-Nikomu o tym nie mów, dobrze?-pokiwałam niepewnie głową.

-Nie martw się. Dowiemy się kto to zrobił.

-Dziękuję.

*********
Po kilku godzinach wreszcie dotarliśmy do Hogwartu. Razem z Parvati przebrałyśmy się w szaty uczniowskie i skierowałyśmy się w stronę wyjścia z pociągu. Przez całą podróż rozmawiałyśmy na różne tematy. Chłopaki, szkoła, chłopaki. Parvati była odskocznią. Wysłuchała o zerwaniu z Ron'em i o wszystkich moich uczuciach. Gdy jej powiedziałam o sytuacji z Draconem nawrzeszczała na mnie, że jestem kretynką, nie zgadzając się na związek z Malfoy'em. Humor jej się poprawił, ale nie uśmiechała się, ani nie śmiała się.

"Po prostu mi zaufaj, Granger"|| DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz