Rozdział 23

681 32 18
                                    

"Jasne. Przepraszam jeszcze raz"
Dracon


Prychnęłam tylko i opadłam na poduszkę zaciskając w pięści papier.

****************
Pięć minut przed dwunastą stałam przed ławką, na której siedział Blaise z Ginny. Właściwie to chodziłam w tą i z powrotem strasznie się denerwując. Myślę, że w większości był to strach. Strach przed kolejnym spotkaniem z Nim. Najpierw udaje, że umarł, a potem pojawia się, gdy zaczynam żyć normalnie.

-Boże!-krzyk Ginny sprawił, że przestałam chodzić w tę i z powrotem i stanęłam jak zamurowana. Dracon był zawsze przystojny, ale dzisiaj przeszedł samego siebie. Blond włosy nie były roztrzepane, ale delikatnie ułożone. Błękitne oczy patrzyły na nas. Chociaż miałam wrażenie, że były skierowane tylko do mnie. Na Jego usta wkradł się uśmiech. Na sobie miał bluzkę z krótkim rękawem, która doskonale upinała Jego mięśnie. Dłonie miał schowane w kieszeniach czarny spodni.

W tym momencie naszło mnie na wspomnienia. Jego mocne ramiona obejmowały mnie, a usta delikatnie całowały delikatnie moją skórę. Zamknęłam oczy i zagryzłam wargę powstrzymując się od płaczu. Blaise wstał, mierzył Malfoy'a wzorkiem przez pewien czas, po czym poklepali się po plecach.

-Wystawiłeś nam nie śmieszny numer, Smoku.-powiedział. Ginny przyglądała im się w milczeniu.

-Cześć Hermiona.-odparł Dracon spokojnym głosem. Skinęłam tylko głową, nie mogąc wydobyć z siebie głosu. Między całą, naszą czwórką zapanowało niezręczne milczenie.

-No to co? Chodźmy do Nas. Malfoy chyba musi nam to wszystko wyjaśnić.-powiedziała Ginny. Przytaknęliśmy cichymi pomrukami. Blaise złapał Wiewiórkę za dłoń i teleportowali się. Spoglądałam z ukosa na Blondasa, który pocierał sobie dłonią kark.

-Hermiona. Muszę Cię teleportować albo zostaniesz tutaj.-posłałam mu wściekłe spojrzenie. Wstrzymałam oddech, gdy splótł nasze palce.

W końcu dotarliśmy. Staliśmy przed niewielkim domem jednopiętrowym z ogródkiem. Ktoś zmierzał w naszym kierunku. Po chwili rozpoznałam Jared'a. Zatrzymał się, spojrzał na moją dłoń splecioną z Malfoy'em i wyminął nas bez słowa. Szybko wyrwałam ją z uścisku i pewnym krokiem poszłam do domu. Po drodze zastanawiając się, skąd On znał adres Diabła.

-Hermiona... Hermiona, poczekaj.-zatrzymałam się. Jeden, szybki ruch i z Jego nosa ciekła krew. Uśmiechnęłam się lekko, zadowolona z siebie. Dracon cofnął się o krok do tyłu, łapiąc się za nos.

-Hermiona...-wyszeptał patrząc na mnie. Jednak ja odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do domu, zakrawając usta dłonią.

Perspektywa Draco

Bolało. Cholernie bolało. Owszem, spodziewałem się takie reakcji z Jej strony, ale myślałem, że porozmawiamy na spokojnie i wszystko się wyjaśni. Wytarłem rękawem krew z nosa i wszedłem do środka. W salonie siedzieli już wszyscy w trójkę. Hermiona siedziała skulona na kanapie, a w Jej oczach pojawiły się łzy. Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale Weasley uciszyła mnie wzrokiem. Usiadłem naprzeciwko Niej i zacząłem opowiadać nie spuszczając wzroku z mojej Gryfoneczki. Zarumieniła się po jakimś czasie, ale unikała mnie jak ognia.

-Wynająłem małe mieszkanie w Londynie. Pracowałem.

-Dlaczego się ukrywałeś?-przełknąłem ślinę zastanawiając się czy im to powiedzieć.

-Groziło Wam niebezpieczeństwo. Wam wszystkim.-najbardziej martwiłem się o Hermionę. W czasie wojny wszyscy już wiedzieli, że Ona jest dla mnie ważna, a Diabeł i Wiewiórka musieli to widzieć to już od dawna.

"Po prostu mi zaufaj, Granger"|| DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz