Rozdział 13

1K 33 6
                                    

Po 20 minutach byliśmy już pod miejscem naszej zabawy. Wyszliśmy z taksówki i weszliśmy do środka. Wewnątrz jak to na typowej dyskotece było dużo osób. Znaleźliśmy wolny stolik i od razu go zajęliśmy. Chłopaki poszli po drinki . W tym czasie ja z Riley rozmawiałam o jakiś bzdurach. Po paru minutach Dylan i Brandon wrócili z naszymi napojami.

***
Jesteśmy tu już ponad trzy godziny, jestem trochę wstawiona ale Riley tak samo jak Brandon są w gorszym stanie. Tańczyłam pare razy z Brandonem i muszę to przyznać dobrze tańczy tak samo hak Dylan.

***
Dochodziła pierwsza kiedy postanowiłam powoli zbierać towarzystwo. Dylan nie robił jakiś wielkich oporów, i dobrze, nie miałam ochoty ani siły na wyciąganie go stamtąd siłą. Pewnie bym go tam zostawiła jeśli nie chciał by iść, wiem straszna ze mnie przyjaciółka.

No może bym po niego wróciła.
Brandon i Riley nie chcieli w ogóle wyjść, dlatego też z Dylanem postanowiłam ich zostawić, wrócą później taksówką.

Opierałam się o Dylana dopóki nie doprowadził mnie do najbliższej ławki. Już prawie przysypiałam a chłopak zadzwonił po taksówkę, która zaraz się zjawiła.

Po ciężkich 20 minutach byliśmy na miejscu. Dylan wniósł mnie do domu bo już nie byłam w stanie dojść po schodach do mojego pokoju.

Kiedy leżałam na łóżku zrobiło mi się jakoś zimno, wiec po prostu wstałam, a po wyjściu z pomieszczenia zapukałam do drzwi chłopaków. Oczywiście po drodze odbijałam się trochę o ściany ale doszłam.

Pukałam chyba ze cztery razy ale nikt nie odpowiadał, wiec po prostu weszłam do środka.

-Co ty tu robisz?- Usłyszałam zaspany już trochę głos chłopaka.

-Zimno mi.- Stałam przed nim w samej koszulce z poduszką w ręku.

-I co w związku z tym?- Chłopak podparł się na łokciu aby lepiej mnie widzieć.

-Mogę tu spać?- Podeszłam bliżej do łóżka.

-Dobra, łóżko Brandona jest wolne.- On mnie chyba nie dokonać zrozumiał. Podeszłam jeszcze bliżej do jego łóżka i wślizgnęli się pod jego kołdrę, trochę go popychając.

-Posuń się bo się nie mieszczę!- W odpowiedzi chłopak odsunął się, a ja słyszałam jego cichy śmiech.

***
Jak mnie głowa boli. No cóż. Kac morderca, nie ma serca. Ale chwila gdzie ja jestem?! Otworzyłam oczy i nie widziałam przed sobą mojego pokoju, tylko... chwila, obok mnie leżał Dylan. O nie czy ja aż tak się wczoraj upiłam, że nic nie pamietam.

Jak najciszej próbowałam zejść z łóżka, lecz mimo moich starań chłopak i tak się obudził.

-Już ci ciepło?- Powiedział zachrypniętym głosem, a ja spojrzałam się na niego pytającym wyrazem twarzy nie wiedząc o co chodzi.- No co już nie pamiętasz jak wczoraj przyszłaś do mnie i powiedziałaś, że jest ci zimno? Zapytałaś się czy możesz tu spać, a kiedy się zgodziłem i powiedziałem, że łóżko Brandona jest wolne ty wślizgnełaś się do mnie.- No może i coś sobie przypominam.

-No to muszę powiedzieć, że nawet ciepły jesteś.- Zaśmiałam się u wyszłam z pokoju.

Wchodząc do swojego pokoju zobaczyłam Riley śpiącą w poprzek na łóżku i również śpiącego Brandona ba podłodze. Nawet nie chce wiedzieć jak tu trafili i jak to się stało.

Wzięłam tylko jakieś wygodne ciuchy i udałam się do łazienki w celu odświeżenia się po wczorajszej imprezie.

Po kąpieli zeszłam na dół aby zjeść śniadanie, w kuchni zobaczyłam Dylana.

-Zjesz tosty?- Zapytał wyjmując coś z lodówki.

-Tosty? Zawsze!- Opowiedziałam z wielkim entuzjazmem, podchodząc do chłopaka.

Oczywiście nie czekałam na gotowe tylko pomogłam w przygotowywaniu śniadania. Kiedy szłam po gotowe tosty poślizgnęła się na śliskiej podłodze, ale w ostatniej chwili Dylan złapał mnie rekami. Stałam w tym momencie tyłem do niego trzymając się o jego ręce.

-Dziękuje.- Przechyliłam głowę w stronę chłopaka.

-Nie ma za co.- Dylan póscił mnie delikatnie kładąc na podłodze, siadając razem ze mną. Złapał delikatnie moją brodę i złączył nasze usta w pocałunek.

Nie chciałam przerywać tej chwili, siedziałam teraz na podłodze, za blatem, w tak naprawdę obcym mieście, całując się z moim przyjacielem. Czułam, że potrzebuje jego bliskości. Oderwało nas od siebie ciche chrząknięcie Brandona.

Momentalnie oderwałam się od ust chłopaka i wstałam poprawiając się. Chłopak wstał zaraz za mną.

Uśmiechnęliśmy się jedynie do siebie a później do Brandona, ale on nas po prostu, można powiedzieć olał. Kiedy już wszedł po schodach na górę zaczęliśmy się głośno śmiać, ale zaraz ucichliśmy. Ponownie spojrzałam w ciemne oczy Dylana i mocno go przytuliłam.

Riley chyba wyczuła jedzenie bo kiedy tylko położyłam talerz z tostami na sole zbiegła jak poparzona po schodach i usiadła przy stole.

-Ty później zmywasz.- Powiedziałam do zajadającej już tosty brunetki, ona tylko wywróciła oczami po czym uśmiechnęła się do mnie.

Boy from the neighborhoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz