Rodział 7

1.3K 38 22
                                    

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę kina, które znajdywało się jakieś dwadzieścia minut drogi stąd.

Wybraliśmy jakąś komedie romantyczną, ja jak zawsze wzięłam swój ulubiony karmelowy popcorn i colę. Oglądanie filmu w kinie bez popcornu i coli to nie oglądanie.

Film był nawet spoko. O osiemnaste czterdzieści wyjechaliśmy spod budynku i zmierzyliśmy w stronę pizzerii, serio mega zgłodniałam. Ja to ostatnio zauważyłam, że chyba za dużo jem, ale wcale po mnie tego nie widać. I dobrze.

W pizzerii zamówiliśmy sobie pizzę oraz jakieś napoje, ogólnie miło spędziliśmy czas, oczywiście nie to, że uważałam to za randkę i zaraz jak tylko stąd wyjdziemy rzucę mu się do gardła. Co to, to nie ja. To tylko zwykłe spotkanie i tyle, przynajmniej dla mnie.

Wróciłam do domu około dwudziestej trzeciej czterdzieści trochę nam się zeszło, nie myślałam, że aż tyle czasu z nim wytrzymam.

Wchodząc do domu próbowałam nie narobić jakiegoś wielkiego hałasu. Wiedziałam, że rodzice są w domu, ponieważ były ich samochody. W domu nie świeciło się światło co wskazywało na to, że już pewnie śpią.

Zdjęłam buty i ruszyłam w stronę schodów.

Oczywiście nie mogłam do nich podejść po ludzku, wejść na górę i udać się do mojego pokoju. Po drodze potknęłam się o mojego kapcia, i oczywiście z hukiem upadłam na pierwszy stopień.

Nie słyszałam aby rodzice coś mówili, czy się obudzili, więc wstałam, otrzepałam się i spokojnie weszłam na górę.

Zdjęłam z siebie ubrania i założyłam piżamę, nie chciałam robić jeszcze większego hałasu, wiec tylko umyłam zęby oraz twarz i wskoczyłam do ciepłego łóżka.

Przejrzałam jeszcze social- media, bo jak zwykle miałam pełno nowych powiadomień, a szczególnie ze snapa, aż w końcu zasnęłam.

***
Dzisiaj sobota, dzień tak długo przeze mnie oczekiwany. Wstałam około jedenastej, musiałam być trochę zmęczona skoro tak długo spałam.

Gdy miałam zamiar się przebrać usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę.- Dzwi uchyliła moja mama.
-Wyspałaś się?

-Tak?- Nie wiedziałam o co jej chodzi.

-A jak było na randce?- Już się zaczęło. Spojrzałam na nią i przewróciłam oczami.

-Mamo! To nie była randka.- Kobieta podeszła do mnie bliżej.

-Oj Brooke, nie jestem małym dzieckiem.- Wstałam bo przez cały czas siedziałam przy szafie i patrzyłam na moje ubrania. Podeszłam do mojej mamy i zaczęłam prowadzić ją do drzwi.

-A ja nie jestem małą dziewczynką. Po raz drugi mówię to nie była randka. I na prawdę mamo? Ja, z nim?- Doprowadziłam ją do drzwi a gdy już była za nimi, uśmiechnęłam się do niej i zamknęłam je przed jej twarzą.

Podeszłam do szafy i wybrałam sobie jakieś wygodne ciuchy po domu. Umyłam twarz i zęby włosy spiełam w niechlujną kitkę i zeszłam na dół.

Tata był w pracy, mama miała akurat wolne wiec zjadłam z nią śniadanie i ponownie wróciłam do swojego pokoju.
Czytając książkę na łóżku stwierdziłam, że nie mogę tak spędzić całej soboty.

Nie wierzyłam w to co teraz robie, ale Riley pojechała do swoich dziadków, a jedyna osoba, która jest blisko to Dylan. Tak Dylan.

Wzięłam do ręki swój telefon i napisałam do niego.

Ja: Hej.

Nie musiałam czekać długo na odpowiedź.

Dylan: Hej już się za mną stęskniłaś?

Ja: Nie, po prostu siedzę w domu, nudzi mi się, a Riley jest u dziadków.

Dylan: I chcesz się spotkać?

Ja: No może...

Dylan: Dobra, dobra, u mnie o trzynastej czekam.

Ja: Okej.

Jest prawie dwunasta mam w sumie godzinę a wyglądam strasznie więc muszę się już zacząć ogarniać.

Zeszłam z łóżka i udałam się do łazienki, wzięłam prysznic oraz umyłam włosy, gdy je wysuszyłam była już dwunasta trzydzieści.

Włosy zostawiłam rozpuszczone, tylko je lekko ułożyłam, nałożyłam lekki makijaż. Założyłam do tego granatowe dżinsy z wysokim stanem oraz szarą koszulkę z napisem „hey".

Z domu wyszłam o dwunastej czterdzieści osiem, do Dylana mam dwa kroki, więc będe przed czasem.

Przed domem chłopaka byłam dziesięć minut wcześniej zadzwoniłam do domofonu a ktoś otworzył mi furtkę.

-Hej.- Kiedy podeszłam do drzwi od razu otworzył mi je Dylan.

-Hej.- Chłopak wpuścił mnie do środka.
-Jesteś przed czasem, normalnie aż mnie zaskoczyłaś.

-No widzisz, potrafię cię zaskoczyć.

-Czyli teraz moja kolej?- Chłopak popchnął mnie lekko do ściany stanął na przeciwko mnie i położył swoje ręce na ścianie tak, że byłam teraz w potrzasku.

Dziwne było to, że nie zareagowałam, jego bursztynowe oczy patrzyły się w moje. Był coraz bliżej mnie a ja nadal nie reagowałam, wiedziałam co się święci, wiedziałam co chce zrobić.

Nie wiem dlaczego ale chciałam tego. Jednak gdy był tak blisko, że nasze oddechy mieszały się ze sobą zwątpiłam.

W ostatniej chwili zsunęłam się po ścianie tak, że teraz siedziałam na podłodze a chłopak stał nade mną i patrzył się zdezorientowany.

-Dylan nie możemy.- Chłopak dalej nie wiedział co się dzieje. Usiadł koło mnie i tylko się patrzył.

-Przepraszam, wiem zrobiłem to tak nagle. Ale musisz przyznać zaskoczyłem cię?- Dylan uśmiechnął się do mnie, pokazując rząd swoich białych i równych zębów. W tym momencie przestałam myśleć. Przyblizylam się do chłopaka i złączyłam nasze usta, Dylan od razu odwzajemnił pocałunek.

Kiedy już oderwaliśmy się od siebie przytuliłam Dylana z całych sił. Nie żałowałam tego co zrobiłam, Dylan chyba też.

***
Pierwsze zbliżenie😏😏😂

Boy from the neighborhoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz