Rozdział 19

903 27 0
                                    

Dylan's POV

Właśnie siedziałem na matmie i rozmyślałem nad prezentem dla Brooke bo za trzy dni są jej urodziny. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek z którego w sumie się cieszyłem. Od razu kiedy tylko wyszedłem z sali podbiegłem do siedzącego naprzeciwko Thomasa, przyjaciela Brooke z którym zapoznała mnie dwa miesiące temu.

-Hej.

-No hej stary.

-Myślałeś już nad prezentem dla Brooke?

-Tak i chyba kupię jej kosz słodyczy i nowy case do telefonu.

-To fajnie bo ja nadal nie wiem co kupić.

-Wierze w ciebie.- Thomas wstał poklepał mnie w ramie i odszedł z uśmiechem na twarzy, zostawiajac mnie samego bez żadnego pomysłu.

Pov. Brooke

-Myślałaś już nad imprezą urodzinową?

-W ogóle o niej narazie nie myśle Riley.

-A planujesz cokolwiek?

-Jakoś narazie nie mam do tego głowy, ale na pewno coś się odbędzie.

-No mam nadzieje.

-Dobra teraz choć po co do jedzenia bo zaraz tu z głodu umrę.- Wstałam razem z Riley od stołu i ruszyliśmy do bufetu. Od samego rana nie widziałam Dylana, mam jakieś dziwne wrażenie, że mnie unika ale to pewnie jakieś moje głupie złudzenie. Chcąc się trochę zdrowiej odzywać wzięłam sobie bardzo dobrą sałatkę z tuńczykiem oraz sok pomarańczowy. Riley jak zawsze wzięła swoją ulubioną tortillę i sok porzeczkowy, którego z całego serca nie cierpię.

***
Wychodząc ze szkoły ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie.

-Cześć kochanie.

-Cześć.- Pocałowałam Dylana w policzek po czym mocno go przytuliłam.

-Jakie plany na dzisiaj?

-Zamierzam znaleść i zjeść wszystkie słodycze jakie są tylko w domu.

-To lepiej nie będę przeszkadzał.- Chłopak zaczął się śmiać więc szturchnęłam go lekko w ramie na co jeszcze bardziej zaczął się śmiać.

-A tak serio to idę do kawiarni z Riley, wiesz takie babskie spotkanie.

-To tym bardziej nie będę przeszkadzał.- Dylan dał mi buziaka po czym odszedł machając do mnie co odwzajemniłam.

Kiedy wróciłam do domu zostawiłam swoją torbę z książkami w pokoju i udałam się do łazienki, rozpuściłam i rozczesałam swoje włosy, wzięłam swój plecak z kankena do którego spakowałam telefon i portfel po czym założyłam buty kurtkę i wyszłam z domu.

Kiedy weszłam do kawiarni Riley już siedziała przy naszym ulubionym stoliku i czekała na mnie.

Usiadłam na krześle obok mojej przyjaciółki po czym podszedł do nas kelner. Riley zamówiła swoje ulubione ciasto czekoladowe i cappuccino a ja wzięłam szarlotkę z bitą śmietaną i lodami oraz latte macciato.

Po jakiś dziesięciu minutach nasze zamówienie przyszło a moja przyjaciółka zaczęła jeść swoje ciasto jakby nie jadła nic przez jakiś tydzień.

-No to opowiadaj co chciałabyś dostać na urodziny?

-Wiesz jeszcze o tym nie myślałam, a ty chyba powinnaś najlepiej wiedzieć co mi kupić.

-Myślałam, że wyciągnę od ciebie cokolwiek ale chyba nic z tego.

-Jeśli coś mi wpadnie w oko to na pewno cię o tym powiadomię.

-Mam nadzieje.

***
Po kawie poszłyśmy jeszcze do galerii gdzie kupiłam sobie bluzę traschera i nową pomadkę w domu byłam około 17:30 rodziców jak zwykle jeszcze nie było więc od razu postanowiłam odrobić lekcje. Kiedy skończyłam postanowiłam coś zjeść ponieważ mój brzuch jak zwykle domagał się czegoś do jedzenia. Zeszłam do kuchni a po otworzeniu lodówki, która była wypełniona po brzegi i tak nie wiedziałam co sobie zrobić. Stwierdziłam, że zadzwonię do Dylana i może on coś wymyśli.

-Cześć kochanie.

-No hej. Coś się stało?

-Można powiedzieć, że tak.

-A mogę wiedzieć co dokładnie się stało.

-Bo jestem głodna i nie wiem co zjeść.

-Wiesz gdybym cię nie kochał to dawno bym z tobą zerwał.

-Wiem, i wiem też, że bardzo mocno mnie kochasz i przyjdziesz do mnie żeby mi pomóc.

-Daj mi pięć minut.

-Okej kocham cię.

-Ja ciebie też.

Z uśmiechem na twarzy odłożyłam telefon na kuchenny blat i usiadłam na barowym stołku przy wyspie.

Tak jak powiedział usłyszałam dzwonek do moich drzwi po pięciu minutach. W podskokach podeszłam i otworzyłam drewnianą powłokę za którym stał uśmiechnięty Dylan.

-Czeeść.- Rzuciłam się w objęcia chłopaka po czym wpuściłam go do środka.- No to co będziemy jedli?- Ponownie usiadłam przy wyspie kuchennej i oparłam się łokciami o blat.

-To może naleśniki?

-Nawet nie wiesz jak ja cię kocham.- Podeszłam do Dylana i pocałowałam go w policzek.

-Też cię kocham, a teraz podwijaj rękawy i pomożesz mi robić te naleśniki.

-Tak jest szefie.- Oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem i wzięliśmy się do roboty.

Po pół godziny siedzieliśmy na kanapie zajadając się pysznymi naleśnikami z dżemem i owocami.

-Jeszcze raz dziękuje ci, że przyszedłeś.

-No wiesz gdybym cię zostawił w takiej sytuacji nie miałbym już życia.

W odpowiedzi tylko uśmiechnęłam się do chłopaka co odwzajemnił.

-Zostaniesz dzisiaj na noc?

-Jak ładnie poprosisz.

-Ładnie cię proszę.

-No dobrze ale od razu z rana będę musiał iść do domu okej?

-No dobrze.- Byłam szczęśliwa, że Dylan zostanie ale specjalnie zrobiłam niezadowoloną minę z tego powodu, że chłopak będzie musiał rano już iść.

***
Jak dla mnie ten rozdział mi nie wyszedł, no ale cóż nie zawsze wszystko wychodzi. Myśle, że będzie jeszcze na pewno jakieś dziesięć rozdziałów na które gorąco zapraszam.

Boy from the neighborhoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz