. 20 .

699 29 2
                                    

I tak jak pani Peregrine rozkazała, tak wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi. Poszłam się przyszykować, a po jakiś piętnastu minutach rzuciłam się wycieńczona na łóżko,momentalnie zasnęłam.

W około mnie panowała ciemność i cisza. Nie było żadnego źródła światła. Ostrożnie szłam przed siebie lecz nagle usłyszałam mrożoncy krew w żyłach przerażający krzyk. Skierowałam się w stronę z której pochodził. Nastała głucha cisza. Dostrzegłam przed sobą jakąś lekką poświatę. Po chwili przyglądania się ów zjawisku, podeszłam bliżej, nagle mgiełka zaczęła mnie oplatywać aż w końcu całą mnie pochłonęła...

Znalazłam się w jakimś budynku. Rozglądając się spostrzegłam, że jest to moje stare przedszkole...

Nienawidziłam tego miejsca. Co ja mówię, nadal go nienawidzę, a wszystko przez to, że jak już wspominałam od zawsze bylam inna, dziwna, odmienna, dlatego wszystkie dzieci mi dokuczały, wyśmiewały mnie. Najgorsze było to, że kiedy inni mnie w tym miejscu wyzywali, a nawet bili, opiekunki widząc to nie reagowały, a nawet z czasem przyłączały się do tej całej ,, zabawy,,. To było dla mnie traumatyczne przeżycie, świadomość o tym, że codziennie musisz chodzić do tego okropnego miejsca, że nikt ci nie pomoże... Rodzice mi nie wierzyli jak opowiadałam im o tym co się tu dzieje. Jedyną osobą która mi uwierzyła to był mój dziadek, lecz i on nie mógł nic z tym zrobić. Był to jeden z najgorszych okresów mojego życia, tymbardziej, że byłam w tedy jeszcze małym dzieckiem...

Po chwili rozgladania się oraz rozmyślania, zauważyłam w kącie pokoju ruch. Podeszłam aby upewnić się co go spowodowało...

Nagle przede mną z nikąd pojawił się glucholec, poczułam jak moje serce przyspiesza, a oddech staje się nierównomierny. Lecz upiór szedł dalej przed siebie nie zwracając na mnie uwagi, wszedł on do kolejnej sali, a ja za nim. Głucholec przyspieszył i zaczął wyciągać swoje okropne macki. Po chwili rzucił się na coś, a raczej zważając na przeraźliwy krzyk, to na kogoś. Chciałam pomóc, próbowałam zwrócić uwagę potwora na mnie, aż w końcu w geście desperacji próbowałam go nawet odciągnąć go od jego ofiary lecz nie mogłam, nie miałam żadnego wpływu, byłam tylko obserwatorem tego co się przede mną działo. Poczułam w oczach piekące łzy, których nawet nie próbowałam zatrzymać....

Nie mogłam nic dostrzec, ponieważ bestia stojąca przede mną mi zasłaniała swoją ofiarę. Słyszałam coraz wiecej krzyków, wiedziałelam, że znajduje się tam więcej osób. Nektóre głosy nawet mi się z kimś kojarzyły, ale nie mogłam stwierdzić z kim...

Wraz z mijającym czasem przybywało upiórów, wrzasków przepełnionych cierpieniem i rozbryzganej wokoło krwi...

Po chwili, kiedy ujrzałam nad kim znęcały się te bestie nie wytrzymałam, padłam ma kolana, w głowie mi wirowało od natłoku wrażeń, a płaczu nie było końca. Nie miałam już siły, mój szloch zdarł mi całkowicie gardło, a obraz przede mną wrył mi się nie wylko w pamięcu, ale też znalazł sobie miejsce i uplutł gniazdo w moim sercu...

Przede mną widziałam wszystkie osoby na których mi zależy, pozbawione były one gałek ocznych, a ich ciała leżały bezwładnie całe zdewastowane. Widziałam podopiecznych pani Peregrine z nią na czele, widziałam całą moją rodzinę...

Najbardziej traumatycznym widokiem było to, że przed nimi stałam ja. Miałam na twarzy szeroki uśmiech, w oczach było widać jedynie czyste szaleństwo, a w ręku trzymałam ociekający krwią nóż...

Tylko w tym jesteś dobra, w wyżądzaniu krzywdy, w zabieraniu innym szczęścia, jesteś nic nie znaczącym wywłokiem natury...
Nie powinnaś istnieć! - to były jedyne słowa mojego podobieństwa, po czym wziął on zamach i rzucił ostrzem w moją pierś...

Obudziłam się cała spocona. Oczy i gardło bolało ją od płaczu i jak się domyslałam krzyku. Drzwi do mojego pokoju się otworzyły, a stał w nich...

{porzucone} Osobliwy Dom Pani Peregrine ~ Nowa Osobliwa  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz