. 8 .

888 33 12
                                    

Kiedy otworzyłam oczy czułam się nadal zmęczona. Postanowiłam się ubrać i zamówić coś na śniadanie. Wyszykowana, zeszłam na dół. Podeszłam do barmana i poprosiłam o jajecznicę oraz sok jabłkowy. Posiłek zjadłam nie spiesząc sie wcale. Zdecydowałam się przejść ponieważ jakbym została w pokoju to strasznie by mi się nudziło.

Skierowałam się w stronę (obrzeż?) miasteczka. Nie lubię jak jest tłoczno chociaż nie liczyłabym na to w tym miejscu. Ruszyłam w stronę brzegu morza lecz najpierw zdjęłam obuwie, ażeby móc poczuć pod stopami drobny, przyjemnie ciepły piasek. Po chwili delektowania się nim weszłam do wody aż po łydki, i tak drepcząc sobie przez dosyć długi czas, nie zauważyłam, że chmury zaczęły robić się szare, powietrze stało się bardziej wilgotne i chłodniejsze, a woda zamieniła sie z błogiej i przyjemnej dla oczu, równej tafli na buzujące fale przemieniające się dosyć szybko w sztorm. Zapowiadała się niezła ulewa... Nagle z nieba lunął chłodny deszcz.

W momencie kiedy próbowałam nie zgubić się poraz setny w leśnych ścieżkach, przemoknięta do suchej nitki, szukając hotelu w którym aktualnie mieszkam, tak zapatrzyłam się, skupiając na ominięciu błota oraz kałuż, nie zauważyłam postaci przed sobą, która również nie skupiła się na drodze, a na czynnościach takich jak ja. Cholernie się wystraszyłam, kiedy nieumyślnie wpadłam na czyjś tors, co skutkowało straceniem przeze mnie równowagi, przez co przewróciłam się na błoto.

-Jak chodzisz! I co ty tu do cholery robisz! - usłyszałam czyjś zdenerwowany głos. Kiedy spojrzałam w górę, dostrzegłam ciemno brązowe, niemal czarne, baczne spojrzenie, które przebijało mnie na wylot. Powoli się podniosłam. Przede mną stał trochę wyższy ode mnie chłopak mniej więcej w moim wieku. Miał ciemne, dobrze układające się włosy. Cera jego była dosyć jasna, co w ogóle nie współgrało z na codzień słoneczną wyspą. Przemoknięte ubranie było trochę staroświeckie, mianowicie koszula, na której znajdowała się zapięta na wszystkie guziki kamizelka, czarne, proste spodnie, naciągnięte na dłonie ciemne rękawice zrobione z grubej gumy oraz wcześniej wypolerowane, a teraz ubłocone skórkowe buty.

-To nie jest chyba twoja sprawa. Opowiedziałam dosyć grzecznie,  marszcząc jednocześnie lekko brwi. Przypatrywałam się jeszcze przez chwilę chłopakowi, a kiedy nasze spojrzenia się spotkały, postanowiłam ruszyć na dalsze poszukiwania hostelu. Jednak zanim wyminęłam chłopaka, ten złapał mnie niezbyt mocno ale pewnie za ramię.

-Czegoś szukasz? - jego ton już nie był taki nieprzyjemny jak wcześniej. Trochę się zmieszałam, szczególnie, że od bardzo dawna nie słyszałam, aby ktoś, kogo nie znam, zainteresował się moją osobą.

-... nie jestem z tąd. Zgubiłam się na spacerze po tym jak lunął deszcz. Wiesz może którędy idzie się do miasta bądź tego  hotelu w nim ? - Znowu się na niego spojrzałam, a on nie spuszczał ze mnie wzroku jakoby chciał sprawdzić czy ta historia jest prawdą i czy nie kłamię.

-Tak, wiem w ktorą stronę to jest. Zaprowadzić cię? - spytał się troszeczkę podejżliwie.

Lekko pokiwałam głową na ,,tak" , a później ruszyliśmy do miasta . Kiedy szliśmy nie odzywając się do siebie , po kilkunastu minutach zaczęłam niepewnie..

-Sophie- wyciągnęłam niezbyt zgrabnie dłoń w kierunku bruneta, co spotkało się ze zdegustowanym spojrzeniem jego ciemnych tęczówek. Nastała chwila ciszy, po której usłyszałam jedynie...

-Enoch...

                    .          .          .

Spodziewaliście się tego?
No nic...
.
.
.
.
Nadal ręki nie podał iks de

Do następnego 🙂

{porzucone} Osobliwy Dom Pani Peregrine ~ Nowa Osobliwa  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz