. 21 .

702 29 4
                                    

Ledwo żywa, bo oczywiście jak to miałam w zwyczaju po koszmarach byłam strasznie zmęczona i niewyspana, odwróciłam się w stronę otwieranych drzwi. Wielkim dla mnie zdziwieniem było ujrzenie w nich opierającego się o framugę Enocha.

-Po cholerę się drzesz!? Budzisz wszystko i wszystkich! - zwrócił się do mnie wkurzony, ale ja byłam pewna, że chce on mnie albo nastraszyć albo wyprowadzić z równowagi.

- Przepraszam, okej? Idź już spać, nie będę sie drzeć i przeszkadzać jegomości... - bo nie będę mogła zapewnie oka zmrurzyć po tym głupim śnie...

-Mam nadzieję - i tyle go widziałam...
Tak jak wspominałam, nie udało mi się ponownie zasnąć ale może to i lepiej, nikogo chociaż nie obudzilam...?

Przez ostatni tydzień miałam bardzo duże kłopoty ze snem. Koszmary znowu powróciły... Bardzo mało spałam, a jak juz mi się udało, to budzilam się cała mokra i ze łzami w oczach. Po sierocińcu snułam się wycieńczona, czułam się jak jakieś zombie, i zapewne tak też wyglądałam. Ostatnio przy śniadaniu nawet prawie sobie oko wydłubałam widelcem bo mi się na chwilę przysnęło.

Dużo czasu spędzałam też z Jackobem na wspominaniu dawnych czasów, tłumaczeniu sobie na wzajem co się stało podczas wzajemnej nieobecności, jak dotarliśmy do pani Peregrine i co najważniejsze, próbowaliśmy ustalić moją osobliwość, ale jeszcze do tego nie mogliśmy dojść...

Z każdym udało utrzymać mi się w bardzo dobrych relacjach, no może oprócz O'Connor'a, ale on z nikim nie jest w dobrych stosunkach... Chociaż  udało mi sie wychwycić jak na mnie dosyć często zerka...

Wszyscy byliśmy właśnie po obiedzie. Postanowiłam zrobić to, co  lubię najbardziej, czyli poszłam powkurzać trochę Enocha. Znalazłam się pod drzwiami jego pokoju i jak przystało na kulturalną osobę zapukałam, ale  nikt mi ani nie odpowiedział ani nie otworzył, więc sama sobie pozwoliłam na wejście. Nikogo w środku nie było, a to, co tam ujrzałam trochę mnie zaniepokoiło, mianowicie na wieli półkach stały słoiki z różnymi narządami wewnętrznymi, zaczynając od mózgów, a kończąc na sercach. Usłyszałam jakieś szurania, więc skierowałam się w stronę z której one  pochodziły. Znalazłam się przy klatce z myszami, muszę przyznać były one dość urocze. Kucnęłam przy klatce i wyjęłam jednego gryzonia, którego od razu zaczęłam głaskać i pieścić.

-Co ty robisz w moim pokoju? - aż podskoczyłam z zaskoczenia.

-Jak ty umiesz się tak cicho skradać? - zapytałam, bo nawet nie usłyszałam, żeby ktokolwiek otworzył drzwi. Byłam pod wrażeniem...

-Czemu tu weszłaś- jego głos był trochę mniej oziębły niż zazwyczaj.

-Bo cię szukałam, a nikt się nie odzwywał, więc postanowiłam wejść.

-Aha- burknął

-Czemu trzymasz w swoim pokoju takie... dziwne rzeczy. I po co ci są myszki? - zdałam pytanie, które mnie bardzo ciekawiło.

-Chcesz się przekonać? - zapytał z zadziornym uśmieszkiem na twarzy. Wiedziałam, że coś on knuje, lecz się zgodziłam lekkim skinięciem głowy.

Enoch wyszarpnął mi  z rąk mysz, ale zauważyłam, że albo przyzwyczajenia albo aby poprostu nie sprawić mi bólu, spowodowanego brakiem jego rękawiczek probował ominąć jakiekolwiek dotknięcie czy chociażby muśnięcie mnie. Biedna myszka zaczęła piszczeć z bólu kiedy ją trzymał. W końcu stworzonko przestało się wiercić, a ja nawet mogłam dostrzec jego ostatniego tchnienia. Chlopak położył martwego gryzonia na stole, a sam skierował się w stronę półek, podeszłam bliżej, kiedy wrócił, w ręku miał mały nożyk i także małe serce. Z zaciekawieniem obserwowałam co się następnie działo, bowiem O'Connor wyciął martwej myszy serce, a na jego miejsce włożył nowe. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zwierzątko wstało i zaczęło biegać nazmiennie do mnie i do chłopaka, aż w pewnym momencie myszka zatrzymała się przede mną, a ja z lekkim wachaniem wzięłam ją na ręce. Spojrzałam na chłopaka i  poczułam jak policzki zaczynają mnie piec przez lekki rumieniec na mojej twarzy spowodowany wzrokiem Enocha.

-To jest moja druga osobliwość. Pierwszą już zapewnie widziałaś przed chwilą, kiedy trzymałem tego gryzonia. - tu wskazał palcem na mysz, którą trzymałam i głaskałam- Drugą teraz widzisz, czyli właśnie ożywiłem coś, co było martwe. Mogę wskrzeszone przeze mnie istoty kontrolować. Mogą zrobić co zechce.- mysz zaczęła się do mnie przymilać i sprawiać wrażenie tulenia się. Z lekkim uśmiechem spojrzałam na bruneta. Widziałam także lekkie rozbawienie w jego oczach, chciałam już się odezwać ale poczułam, że stworzonko w moich ramionach przestało się ruszać, a kiedy spojrzałam na nie zobaczyłam, że znowu jest martwe. W niezrozumieniu spojrzałam na Enocha, który nagle i o ironio, znowu bezszelestnie znalazł się strasznie blisko mnie, tak blisko, że czułam jego łaskoczący oddech na moim nosie, a także tak bliski, że mogłam policzyć wszystkie jego małoliczne oraz ledwo widoczne piegi...


                     .           .           .

Bardzo dziękuję, że ktokolwiek to czyta, że zostawiacie gwiazdki, a także tak dużą liczbę wyświetleń 😍
Bardzo to doceniam i jeszcze raz dziękuję.

P.S. To chyba jest jak narazie najdłuższa cześć jaką do tej pory napisałam ❤️🦉❤️ xd (771) słów

{porzucone} Osobliwy Dom Pani Peregrine ~ Nowa Osobliwa  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz