Godzinę wcześniej:
Steph:
- Nie, Lu. Zapomnij- śmieję się do telefonu, słysząc kolejny beznadziejny argument mojego chłopaka, który za wszelką cenę chce zepsuć babski wieczór mój i Jenn. Poczuł się urażony i dotknięty tym, że, delikatnie mówiąc, wystawiłam go.- My widzimy się prawie codziennie, a Jenn nie bywa tutaj już tak często. Niedługo będzie miała jeszcze mniej czasu i...- przerywam w połowie zdania, bo na horyzoncie pojawia się znajoma postać, która całkowicie zwraca na siebie moją uwagę.
- Steph? Halo? Jesteś tam? Znowu mnie olewasz- słyszę po drugiej stronie zirytowany głos, ale moja uwaga jest poświęcona komu innemu.
- Lu, oddzwonię- rzucam szybko i przerywam rozmowę, co spotyka się z rozdrażnionym odgłosem niezadowolenia mojego chłopaka.
- Daj mi spokój! Nie mam ci już nic do powiedzenia!- zbliżająca się Amber krzyczy do telefonu i przez nieuwagę trąca mnie ramieniem. Jest tak zaaferowana rozmową, że nawet nie raczy mnie przeprosić, a idzie dalej jak gdyby nigdy nic. Z ręki wypada jej jakaś kartka, a gdy wołam za nią, aby wróciła po zgubę, zbywa mnie jedynie machnięciem ręki. Podnoszę więc kartkę z ziemi, która okazuje się być badaniem USG.
Moją uwagę przykuwa wiek ciąży, ale z zaskoczenia szybko wyrywa mnie głos cioci.
- Steph? Co ty tutaj robisz?- pyta i ściąga z nosa okulary.
- Przyszłam cię odwiedzić, ale zostałam staranowana przez Amber- wskazuję dłonią na drzwi za nami i marszczę brwi, powracając do oglądania trzymanego w ręku badania.- To chyba należy do niej- spoglądam na ciocię.- Chciałam jej oddać, ale jedynie mnie zbyła i wybiegła jak szalona.
- A więc znasz ją- ciocia kręci głową i już wiem, że też za nią nie przepada.- Była u mnie przed chwilą. Przeprowadziłam badanie, potem podałam jej bardzo istotne zalecenia, ale po tym telefonie zupełnie mnie zignorowała i po prostu wyszła. Nawet nie raczyła wysłuchać mnie do końca.
- Ona jest w 17 tygodniu ciąży- po chwili ciszy niekontrolowanie wypowiadam te słowa na głos, co spotyka się z wyraźnym niezrozumieniem na twarzy cioci. Coś mi tu nie pasuje.
- Zabiorę to- wyjmuje kartkę z mojej dłoni.- Nie powinnaś była tego czytać.
- Nie rozumiem- mówię wyraźnie zaskoczona.- Przecież to zdjęcie dostało się w moje ręce przez przypadek.
- Tak, wiem. Ale nikomu nie zdradzaj informacji jakich się dowiedziałaś. Jest bardzo wyczulona na tym punkcie. Nic więcej nie mogę Ci powiedzieć. I tak już wiesz za dużo, a mnie obowiązuje tajemnica lekarska- wzdycha i pociera czoło. Widać, że jest zmęczona.- A teraz uciekam do następnej pacjentki. Spotkajmy się jutro dobrze? Dziś mam urwanie głowy.
- Oczywiście ciociu. I nie martw się. Nikomu nic nie powiem- mówię, chociaż mam pewne podejrzenia, których nie powinnam ukrywać...
***********************************************************************************************
- A co ty tu robisz? Przecież miałaś szykować się na babski wieczór- mówi z przekąsem Lucas, który stoi w drzwiach i blokuje mi przejście. Widać, że dalej jest wściekły za to nagłe przerwanie rozmowy. Potem byłam tak rozkojarzona, że nawet zapomniałam do niego oddzwonić.
- Nie wygłupiaj się- popycham go, więc lekko zatacza się do tyłu, a ja mogę swobodnie wejść do środka.
- Hola, hola. A co księżniczka taka wściekła?- pociera ramię na znak zranienia.- Najpierw mnie wystawiasz, potem rozłączasz się bez powodu, a teraz jeszcze mnie bijesz- robi skwaszoną minę, w dalszym ciągu masując swoje "obolałe" ramię.
CZYTASZ
W Rytmie Muzyki
RomanceOpowieść o młodych tancerzach, którzy nie darzą się sympatią. Są zmuszeni przebywać w swoim towarzystwie od lat. Dwa mocne charaktery. Jedno, robi na złość drugiemu. Nigdy nie poddają się bez walki. Jednak niedługo, będą musieli zaakceptować siebie...