6.

7.8K 214 31
                                    

- Oszalałaś, Jenn?!- moja przyjaciółka doświadczyła właśnie niemałego szoku, po tym, jak opowiedziałam jej o przebiegu mojego spotkania z Baileyem. Właśnie siedzimy na sali i wykorzystujemy przerwę na plotki.

- Daj spokój, Steph. Świetnie się bawiłam. Żebyś widziała jego minę- wybuchnęłam śmiechem.

- Jesteś stuknięta, Jennifer! Miałaś rację, że ty i on w jednym pomieszczeniu, równa się wielkiej katastrofie. Ale nie myślałam, że takiej!

- Tylko nie myśl sobie, że mi...

- Oczywiście, że ci się podobało- nagle przed moimi oczami pojawił się Bailey z cwaniackim uśmiechem. Nie!

- Co?! Chyba sobie kpisz- prychnęłam i odwróciłam głowę w stronę swojej przyjaciółki.

- Więc może nam wyjaśnisz, dlaczego wyrwał ci się cichy jęk, kiedy całowałem twoją szyję?- powiedział pewnie, a oczy mojej przyjaciółki momentalnie się rozszerzyły.- Tego akurat nie udawałaś. Podejrzewam, że niczego- puścił mi oczko i zniknął za drzwiami.

- Jennifer?- zapytała niepewnie moja przyjaciółka, a ja gotowałam się ze złości.

- Co Jennifer?! Przecież on kłamie! Wierzysz mu?!- krzyczałam, ale musiałam się uspokoić, bo kilkoro ludzi patrzyło w moją stronę. – Co za gnój- wymamrotałam pod nosem.

Wstałam wściekła i ruszyłam do szatni po wodę. Po drodze miałam ochotę coś rozwalić. Co on sobie wyobraża? Przecież wcale mi się nie podobało! Owszem pojawiła się taka myśl, ale jestem pewna, że to chwilowe zaćmienie. Teraz już bym tego nie powtórzyła. I jeszcze śmiał mi zarzucać, że to nie było udawane! Jego niedoczekanie!

Wbiegam do szatni i wypijam od razu pół butelki wody. Muszę ochłonąć. Nie chcę denerwować Mike'a. Chociaż on i tak się pewnie dowie. Wszyscy się dowiedzą! Już widzę te pytania od rodziców... Boże! Każdy wie, że go nienawidzę, a tu nagle on rozpowiada coś takiego! Super!

Stoję z zaciśniętymi pięściami, gapiąc się w okno, aż nagle słyszę tuż obok swojego ucha:

- Evans, chcesz bawić się dalej?- lekko się spięłam i zacisnęłam mocno powieki.

Odwróciłam się gwałtownie i uderzyłam Bailey'a otwartą dłonią w policzek. Ten złapał się delikatnie za obolałe miejsce i przymknął oczy. Po chwili chwycił moje nadgarstki i przyparł mnie do ściany.

- Nie ładnie, Evans- spojrzał mi gniewnie w oczy, a ja czułam się teraz taka malutka.- Chciałem dać ci szansę. Wystarczyło powiedzieć „przepraszam", a ta wojna byłaby przerwana. Jednak nie dajesz mi wyboru.

- Jesteś nienormalny! Po jaką cholerę rozpowiadasz takie bzdury, co?!- krzyknęłam, starając się wyrwać nadgarstki z jego uścisku.- Powinnam była udusić cię wczoraj w tej łazience, miałabym spokój- wymamrotałam pod nosem.

- Nie zrobiłabyś tego- zaśmiał się.

- Niby, czemu,?- zmarszczyłam brwi.

- Bo ci się podobam, Evans- pocałował moją szyję, po czym wyszedł z szatni głośno się śmiejąc. Idiota!

***

- Jestem wykończona- mówię, gdy wychodzimy z sali. Na dziś koniec zajęć.

- Ja też- mruknęła Steph.- Co tam u Lucasa? Jest jakaś poprawa?- zapytała z troską moja przyjaciółka. Wiem, czemu tak o niego wypytuje. Tu wcale nie chodzi o grzeczność. Ona po prostu podkochuje się w moim bracie i to od całkiem dawna. Kiedyś mi o tym powiedziała, ale postanowiła odpuścić, bo Lucas nie wydawał się być nią, niestety, zainteresowany... Miałam się nie wtrącać, więc z bólem patrzyłam na moją przyjaciółkę, gdy ta widząc mojego brata, od razu stawała się smutna.

W Rytmie MuzykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz