32.

3.8K 109 8
                                    


Lucas:

- Na pewno nie chcesz, żebym cię odprowadził?- pytam Steph po raz kolejny, podczas gdy ona śmieje się ze mnie i zawiązuje na szyi swój szalik.

- Mieszkam raptem dwie ulice dalej, nie przesadzaj- kręci głową z politowaniem, na co przewracam oczami.- A tak poza tym, cieszę się, że pogadałeś z Jenn. Na pewno poczuła się trochę lepiej.

- Ja też się cieszę- otwieram drzwi i wychodzimy przed dom.- Szkoda tylko, że na koniec rozmowy pojawił się ten...

- Ciii- przykłada palec do moich ust i mnie ucisza. Nienawidzę gdy tak robi.- Daj spokój. Uszanuj to, że ona go kocha i to z nim chce ułożyć sobie życie.

- Yhm, jasne- już mam ponownie przewrócić oczami, ale groźny wyraz twarzy Steph, mnie od tego powstrzymuje. Nie jestem pantoflem, po prostu nie chcę znowu się z nią kłócić.

- Zmieńmy temat na przyjemniejszy. Nasze plany na sylwestra są nadal aktualne?- mruczy pod nosem i poprawia kaptur mojej bluzy. Wie jak odwrócić moją uwagę.

- Ależ oczywiście- posyłam jej jeden z moich niegrzecznych uśmiechów. W tym roku odmawiam sobie szaleństwa i picia do rana. Zabieram Steph w góry. Chcę spędzić ten czas z wyjątkową dla mnie osobą, a nie w gronie pijanych i naćpanych kumpli.

- Wspaniale- uśmiecha się uroczo, a w jej policzkach pojawiają się dołeczki. -To ja się już zbieram- staje na palcach i składa delikatny pocałunek na moim policzku, a moja prawa brew od razu wędruje do góry.- No co?- dziewczyna spogląda na mnie pytająco.

- Nie zasługuję na nic lepszego?- robię minę zbitego szczeniaka, bo z reguły zawsze to na nią działa. No właśnie, z reguły...

- Bywasz złośliwy i niegrzeczny, więc chyba nie- wzrusza ramionami i udaje obojętną, ale widzę jak ledwo powstrzymuje się od śmiechu.

- Wypraszam sobie- krzyżuję ramiona i opieram się o drzwi.

Po chwili jednak tracę równowagę, gdyż te gwałtownie się otwierają.

- Gołąbki, koniec romansowania- w przejściu staje Charlie z tym swoim głupkowatym wyrazem twarzy.- Dzieci już dawno śpią, więc do łóżka braciszku, ale to już- nim zdążę się zorientować, ten gnom łapie mnie za ucho i ciągnie do środka. Nie cierpię, gdy to robi. Przypominają mi się czasy dzieciństwa, kiedy cały czas dokuczał mi w ten sposób.

- Ej, spadaj- wyrywam się i odskakuję od niego, a pozostała dwójka wybucha śmiechem. No naprawdę bardzo zabawne.

- Właśnie Lu, idź spać- Steph parska śmiechem i dyskretnie przybija z moim bratem piątkę.

- Jeszcze pomyślę, że jesteście w jakiejś zmowie, żeby uprzykrzać mi życie- oburzam się i zamykam bratu drzwi przed nosem.- Uważaj na siebie, skarbie. Napisz jak będziesz już w domu- zbliżam się i całuję moją dziewczynę, ale tym razem się nie odsuwa. Złośliwa bestia.

- Dobrze, jak tylko będę w domu od razu napiszę- uśmiecha się i idzie w stronę furtki.

- Steph- wołam, a ona odwraca się ponownie w moją stronę- wiesz, jakbyś nie mogła zasnąć, to daj znać, przyjdę- mrugam do niej, a ona przewraca oczami.

Gdy tylko znika za rogiem, wchodzę do domu. Przy schodach stoi mój brat, a po jego rozbawieniu nie ma już śladu.

- A tobie co tak nagle mina zrzedła, co?- pytam i uderzam łokciem w jego bok, na co lekko się zgina.

- Nie mam ochoty na żarty. Możesz mi powiedzieć, co się dzieje z Jenn? Odkąd przyjechała, jest jakaś dziwna. Jakby nieobecna. Martwię się o nią.

W Rytmie MuzykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz