Amber:
- Jestem- wołam i ściągam kurtkę. Na całe szczęście dosyć szybko udało mi się ogarnąć z tą całą spontaniczną podróżą. Jak na razie, wszystko idzie zgodnie z planem.
- Długo cię nie było. Już myślałem, że zrezygnowałaś z mieszkania tutaj- odwracam się i widzę chłopaka opierającego się o framugę. Swoją drogą, niezłe z niego ciacho. Gdybym nie potrzebowała go do mojego planu i gdyby miał pieniądze, zakręciłabym się koło niego na poważnie. Wiem, wredna suka ze mnie. Ale co poradzę?
- Byłam na rozmowie o pracę, a potem odwiedziłam kilka mieszkań do wynajęcia- mówię bez zająknięcia. W końcu kłamstwa i intrygi, to moja specjalność.
- I jakieś postępy?-pyta, a na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Dobra ze mnie aktorka.
- Dostałam pracę w kawiarence, a mieszkanie, które mam wynajmować, jest niedaleko stąd.
- To świetnie. Cieszę się, że powoli wychodzisz na prostą. Wiedziałem, że sobie poradzisz.
- Tak, ja też bardzo się cieszę. Już jutro mogę się tam wprowadzić. Mam nadzieję, że wytrzymasz ze mną jeszcze jedną noc?
-Jasne, zostań tyle ile potrzebujesz.
- Słuchaj- mówi, gdy już mam wchodzić do salonu- czy to nie problem, gdybyś dziś spała u mnie w pokoju? Zaprosiłem kumpla, oglądamy mecz w salonie, a ty pewnie jesteś zmęczona i chciałabyś się położyć. Ja dziś prześpię się na kanapie- mój dobry humor momentalnie znika, czego oczywiście nie daję po sobie poznać. Goście są mi dzisiaj bardzo nie na rękę, bo miałam zupełnie inne plany.
- Żaden problem. Kto to taki? Przedstawisz nas sobie?- muszę udawać zainteresowanie, cóż innego mi pozostało. Przecież nie mogę mu kazać wyprosić kumpla. Jeszcze nie...
- Pewnie, chodź- wskazuje ręką, abym szła pierwsza.
Gdy tylko przekraczam próg salonu, widzę chłopaka, który gdy tylko mnie zauważa, od razu obdarza mnie niezbyt przyjaznym spojrzeniem. Chyba się nie polubimy...
- To Lucas Evans, mój kumpel- zaraz, zaraz. Czy to nie jest przypadkiem brat Jennifer? Hah, może i dobrze, że się tu pojawił. Im więcej osób mnie nie polubi, tym lepiej. Za wszelką cenę będą starali się chronić swojego kumpla przede mną.
- Miło mi- wypowiada te słowa mało entuzjastycznie, na co ja z szerokim uśmiechem ściskam jego dłoń.
- Amber Rose, mnie również jest bardzo miło- mówię z przesadną słodkością w głosie, a chłopak unosi jedną brew, patrząc na mnie z pogardą. Wyczuwam, że może być jedną z większych przeszkód na mojej drodze. Ale i z takimi potrafię sobie poradzić.
- Przyłączysz się do nas, czy idziesz się położyć? Mamy jeszcze piwo, jeśli masz ochotę- Sky przerywa naszą mało przyjazną wymianę spojrzeń. Ups, chyba zrobiło się niezręcznie...
- W sumie- udaję, że się zastanawiam- chętnie obejrzę z wami ten mecz- mówię, co spotyka się z niezadowoleniem mojego nowego "znajomego". Pewnie liczył, że nie będzie musiał mnie już dłużej oglądać.- Ale za piwo podziękuję- siadam po środku kanapy, podciągając kolana do brody.
- A to czemu? Nie opijemy naszej nowej znajomości?- wyczuwam nutkę złośliwości w słowach tego jakże uroczego chłopaka. Jestem pewna, że on i Jennifer to rodzeństwo. Tak samo pyskaci.
- Nie przepadam za piwem- oczywiście to z powodu ciąży, ale tego już nie powinien wiedzieć.
- Jasne, rozumiem- unosi ręce w geście poddania, a ja przewracam oczami. Dupek.
CZYTASZ
W Rytmie Muzyki
RomanceOpowieść o młodych tancerzach, którzy nie darzą się sympatią. Są zmuszeni przebywać w swoim towarzystwie od lat. Dwa mocne charaktery. Jedno, robi na złość drugiemu. Nigdy nie poddają się bez walki. Jednak niedługo, będą musieli zaakceptować siebie...