- Jennifer?- tak bardzo byłam zajęta myśleniem o tym głupku, że nawet nie zauważyłam, kiedy mama pojawiła się tuż przede mną.
- Mamo- patrzę na nią i silę się na uśmiech, jednak chyba wychodzi z tego jakiś grymas, bo kobieta bacznie mi się przygląda.
- Coś się stało?- pyta i podchodzi bliżej, kładąc mi dłoń na ramieniu.- Wyglądasz, jakby ktoś nieźle cię zdenerwował.
- Nie, nie. Jest ok. Jestem po prostu zmęczona- mówię, po czym ściągam kurtkę i buty. Cholera, znowu ten zamek!
- Jak spotkanie?- pyta, a na jej twarzy widzę delikatny uśmieszek. No udało się, udało...
- Tak jakby do niego nie doszło. To znaczy doszło, ale zostało przerwane. Ale naprawdę nie mam ochoty o tym mówić- wzdycham i odwieszam kurtkę, po czym całuję mamę w policzek i kieruję się na górę.
- Jeśli miałabyś ochotę, możesz zaprosić tego chłopaka do nas, na kolację. Zadzwoń do niego- odwracam się i spoglądam z zaciekawieniem na mamę. Do głowy wpada mi niezły plan. Chyba się zgodzę...
- Zgoda- mówię i klaszczę w dłonie. Moje zachowanie jest chyba zbyt radosne, bo mama znowu przygląda mi się z zaciekawieniem.
- Chyba to ktoś ważny, skoro tak bardzo się cieszysz- mówi i zakłada ręce na piersi. – Przystojny?- pyta i mruga w moją stronę, na co przewracam oczami.
- Tak, ale raczej cieszę się, że będę mogła zrekompensować mu nasze nieudane spotkanie. Nie widzę dla tej relacji innej opcji niż znajomość, także nie ciesz się na zapas, mamo- puszczam jej oczko i biegnę na górę. – Dzięki!- krzyczę jeszcze i zamykam się w pokoju.
***
- Co znowu?- mówię zirytowana, zakrywając twarz poduszką. Jest sobota, a ten głupi telefon dzwoni. Właśnie, dzwoni! Podrywam się szybko, licząc, że to Steph, albo Jack, ale jakie jest moje rozczarowanie, kiedy widzę na wyświetlaczu nazwisko tego dupka.
- Tak?- mówię niezbyt przyjemnie.
- Evans, czy możemy przełożyć dzisiejszy trening na inną godzinę?- pyta, a ja słyszę w jego głosie zdenerwowanie.
- Ok, a czemu?- ponownie zadaję pytanie i wstaje z łóżka, żeby odsunąć zasłony.
- Coś mi wypadło. Jeśli nie masz nic przeciwko, wpadnę do ciebie pod wieczór. O 19. Co ty na to?- mówi, jakby bał się, że ktoś go usłyszy. Stara się jak najszybciej przekazać informacje, jednocześnie ściszając głos do szeptu, na co marszczę brwi.
- W porządku, to dobry pomysł, bo chyba mamy do pogadania!- mam ochotę mu wygarnąć za wczorajszą akcję spod kina.
- Taaa, jasne- burczy pod nosem.- Do zobaczenia, grubasku- po poważnym tonie, przychodzi pora na jego głupie żarciki. Jednak nawet to, nie jest w stanie odwrócić mojej uwagi od wczorajszego wydarzenia.
- Do zobaczenia- mówię poważnie i odkładam telefon na biurko. Niech on tylko tu przyjdzie...
***
- Cześć wam- mówię i wchodzę do kuchni, gdzie siedzi już cała moja rodzinka. Prawie, bo nie ma Charliego....
- Cześć słoneczko- mówi tata, a ja podchodzę i całuję go w policzek.
- Witaj, kochanie- teraz podchodzę do mamy i z nią również się witam.- Dzwoniłaś już do tego swojego znajomego?- pyta, a ja widzę jak Lu spogląda raz na mnie, a raz na mamę bardzo podejrzliwie, unosząc przy tym jedną brew.
CZYTASZ
W Rytmie Muzyki
RomanceOpowieść o młodych tancerzach, którzy nie darzą się sympatią. Są zmuszeni przebywać w swoim towarzystwie od lat. Dwa mocne charaktery. Jedno, robi na złość drugiemu. Nigdy nie poddają się bez walki. Jednak niedługo, będą musieli zaakceptować siebie...