Sky:
Parkuję pod kamienicą i sięgam po paczkę fajek. Mam cholerną ochotę zapalić, chociaż wiem, że to paskudny nawyk. Nie robię tego zbyt często. Tylko wtedy, gdy ktoś ostro mnie wkurwi. A w ostatnim czasie... Ok, zdarza się to codziennie. Kogo ja próbuję okłamać.
Ostatecznie biorę głęboki oddech i odrzucam paczkę na fotel obok. Dam radę i bez tego. Nawet bez najbardziej uzależniających narkotyków człowiek potrafi normalnie funkcjonować. A przynajmniej się stara. Moim narkotykiem była Jenn...
Wysiadam z auta i trzaskam drzwiami. W myślach klnę na swoją głupotę, bo samochód jest dla mnie jak dziecko. Zawsze obchodzę się z nim delikatnie. Nie wiem co mi dzisiaj odbija. Odkąd zadzwoniła matka, stałem się jeszcze bardziej poplątanym kłębkiem nerwów niż zwykle.
Wzdycham głośno i udaję się w stronę wejścia. Przeskakuję po dwa schodki, chcąc mieć jak najszybciej tę rozmowę za sobą. Nie wiem, kto postanowił mnie odwiedzić, ale przeczucie podpowiada mi, że to wcale nie będzie miłe spotkanie. Gadam jak baba. Ja i moja "męska intuicja"... Bzdura. Co się ze mną wyprawia?
Gdy stoję już pod drzwiami mieszkania i mam chwycić za klamkę, te nagle otwierają się z impetem, a przede mną staje mama. Widzę, że jest wściekła. Jakoś bardzo się z tym nie kryje.
- No jesteś wreszcie. Już myślałam, że nie przyjedziesz- burczy nieprzyjemnie, a ja wchodzę do środka, obrzucając ją zszokowanym spojrzeniem. Czuję się jak małolat, który coś zmajstrował, a teraz matka go opieprza. Tylko nawet, gdy byłem gnojem, matka nigdy mnie tak nie traktowała. Zawsze do każdego mojego wybryku podchodziła ze spokojem. Widocznie limit jej cierpliwości się wyczerpał...
- Przyjechałem jak najszybciej- mówię i ściągam kurtkę, ale zanim ją odwieszam, moja matka mnie ubiega i zabiera swoją.- Wychodzisz gdzieś?- pytam, ale kobieta tylko kiwa głową jakby z niedowierzaniem i nic nie odpowiada.
Wzruszam ramionami i odwieszam swoją kurtkę, a gdy chcę pomóc mamie w założeniu płaszcza, ta wyrywa materiał z moich rąk.
- Chciałem ci pomóc. Co cię ugryzło?- pytam już lekko podirytowanym głosem. Nie lubię się z nią kłócić, ale ta dziwna sytuacja zaczyna mnie denerwować. Nie wiem, o co chodzi, ale mi się obrywa. Jeśli już tak ma być, to chcę chociaż wiedzieć za co.
- Pomogłeś mi wystarczająco- prycha.- Dostarczyłeś mi tylu emocji, synku. Więc chyba powinnam skakać z radości, nieprawdaż?
- O czym ty mówisz?- zaczynam coraz mniej rozumieć. Czy ktoś mi w końcu wyjaśni, o co chodzi?
- Chciałam dla ciebie jak najlepiej, ale nic nie poradzę, że ty sam komplikujesz sobie życie- w jej głosie słyszę wyrzut, cholerny wyrzut, a to sprawia mi ból.
Chwyta jeszcze torebkę i trącając mnie lekko ramieniem wychodzi z mieszkania, mocno trzaskając drzwiami. Ramka wisząca tuż obok zaczyna się bujać, więc przytrzymuję ją. Spoglądam na zdjęcie, a moje pięści momentalnie się zaciskają. Jestem na nim ja i Jenn. Było robione w dniu turnieju w Paryżu. Dlaczego ono tu do cholery wisi?!
Staram się otrząsnąć. To nie pora na bolesne wspomnienia. Aktualnie nie wiem w jakie bagno się wpakowałem i na tym powinienem się teraz skupić.
-No dalej, Sky. Idź zmierzyć się ze swoimi kolejnymi problemami- mówię sam do siebie. Chyba serio zaczyna mi odbijać.
Ruszam w stronę salonu i gdy tylko przekraczam próg, od razu dostrzegam Amber siedzącą na kanapie i popijającą herbatę. Co do kurwy? Przecież mieliśmy się już więcej nie widzieć. Po co ona tu przyszła?
CZYTASZ
W Rytmie Muzyki
RomansaOpowieść o młodych tancerzach, którzy nie darzą się sympatią. Są zmuszeni przebywać w swoim towarzystwie od lat. Dwa mocne charaktery. Jedno, robi na złość drugiemu. Nigdy nie poddają się bez walki. Jednak niedługo, będą musieli zaakceptować siebie...