Hej! Jeśli tu jesteś i rozdział Ci się spodobał zostaw magiczną ⭐ oraz oceń rozdział w komentarzu 🗯Jeśli nie było Cię w poprzednich rozdziałach zachęcam do powrotu i nadrobieniu zaległości! 🔙
Już niedługo ciąg dalszy! 🔜
I oczywiście mam nadzieję, że będziesz tu ze mną i bohaterami do końca! 🤸
Odkładam papiery w odpowiednie segregatory i gratuluję sama sobie w duchu za to, że dałam radę przetrwać kolejny dzień tych męczarni. Joe jest coraz bardziej zdenerwowany przez zakres obowiązków jaki na nas spoczywa a ja bez żadnego problemu mogę wyczytać z jego oczu jak bardzo potrzebuję odpoczynku i dobrego drinka, albo kilkudziesięciu, aby chociaż na chwilę się zresetować.
-Jestem kurwa padnięty i chcę, aby ten syf się już skończył.-słyszę skomlenie współpracownika na co śmieję się głośno i szczerze.
-Ja tak samo. Zapomniałam jak to jest móc mieć życie.-Joe otula mnie ramieniem i jestem mu za to wdzięczna, ponieważ mam dodatkową podporę.
-Chętnie zaprosiłbym Cię na drinka, jednak jestem pewien, że wypiłbym łyk i byłbym upity jak Ty na imprezie firmowej.-uderzam go w ramię, ponieważ wcale nie chciałam sobie o tym przypomnieć.-Wybacz.-uśmiecha się przyjemnie.-Miłego weekendu Ave, będę do Ciebie dzwonił, ponieważ mam zamiar porwać Cię na kilka godzin w najbliższym czasie.-skinam głową i żegnając się szybkim buziakiem w policzek odchodzimy w przeciwne kierunki.
Do : Harry : Miałbyś ochotę dziś wpaść?
Zagryzam wargę oczekując pozytywnej odpowiedzi. Telefon odpowiada po dłuższej chwili a ja nie wiedząc czemu czułam to dziwne ukłucie w podbrzuszu.
Od : Harry : Dziś nie. Jestem padnięty po pracy i idę spać. Może jutro.
Moje serce chce wyrwać się z klatki piersiowej ciągnąc za sobą walizki i kierując w moją stronę środkowego palca za naiwność i brak zdecydowania. Elena jeszcze dziś podczas lunchu mówiła mi, abym była stanowcza i zdeterminowana aby zamknąć coś bez przyszłości a ja głupia przytaknęłam jej, kiedy wracając do domu piszę wiadomość z podtekstem. Prycham pod nosem na własną głupotę, jednak nie chcąc zostać z niczym wysyłam sms'a z taką samą treścią do Niall'a. Oczywiste jest to, że nie chodzi tu o to samo, raczej miałam na myśli iść do klubu lub opić się w domu.
Od : Niall : Wybacz skarbie. Jestem w klubie z Harry'm i Leonie i czuję się całkowicie zły na Ciebie, ponieważ gdy Harry pytał czy chcesz przyjść to odmówiłaś.
Marszczę brwi, ponieważ nie mogę uwierzyć w to co się zaczyna dziać.
Do : Niall : Nie dostałam żadnej wiadomości ani telefonu na ten temat. Mimo wszystko bawcie się dobrze i uważaj na siebie.
Chce być spokojna i nie robić żadnych głupot, dlatego aby zabić czas postanawiam uśmiercić kilka butelek wódki.
Przeogromny ból głowy mieszający się z hałasami postanawia postawić mnie na nogi. Nie mam pojęcia, która jest godzina, czy nawet rok i w tym momencie zdaję sobie sprawę, że byłam idealną ofiarą dla morderców, gwałcicieli i złodziei.
Brawo Ave.
Wychodzę z pokoju ubrana w szlafrok, starając się mieć otwarte oczy. Światło słoneczne potrafi być naprawdę denerwujące.
-Co tu się dzieje?-mam całkowicie zdarte gardło i dopiero teraz zauważam, że moje dłonie są pokaleczone małymi odłamkami szkła.-Co jest..-mruczę sama do siebie.
-Musiałaś się wczoraj skaleczyć przy zabawię "rzuć pustą butelką po wódce"-otwieram szeroko oczy, ponieważ moja świadomość odeszła wraz ostatnim sms'em do blondyna.-Chociaż nie sądzę, aby każda z nich była pusta.-Niall wskazuję na kałużę nieokreślonego obiektu obok, którego znajduję się mop z wiaderkiem pełnym wody z pięknie pachnącym płynem.
-Nie pamiętam.-mruczę podchodząc do lodówki. Wyjmuję z niej butelkę zimnej wody jednocześnie odkrywając, że moje zapasy żywnościowe są naprawdę znikome.
-Harry poszedł po zakupy i mówił, że Cię zabije gdy tylko wróci.-krzywię się nieprzyjemnie.
-Przełóżmy to na jutro. Dziś nie jestem gotowa na morderstwo, okej?-blondyn prycha śmiechem wycierając czysty talerz w ściereczkę.
-Ave co się z Tobą dzieję? Gdy przyszliśmy do Ciebie obgadać tę sytuację z klubem to był szok dla oczu i nosa. Wszędzie była masa szkła a zapach alkoholu aż drażnił oczy. W lodówce masz jedynie mleko i trzy jogurty a naczyń nie myłaś chyba od miesiąca.-wzdycham zagryzając wargę. Wstyd w tym momencie całkowicie mnie pogrążył dlatego nic nie mówiąc opuściłam pomieszczenie wchodząc ponownie do pokoju.
Bo co miałam powiedzieć? Że dzięki tej pieprzonej sytuacji zdałam sobie sprawę, że moje uczucia do Harrego znajdują się na całkowicie nieprzyzwoitym i niedozwolonym torze? A może po prostu jesteśmy dla siebie przyjaciółmi a kolejna kobieta zburzy moje stanowisko i ta myśl mnie paraliżuję? Albo mi go zabierze, zabroni się widywać, każę zakończyć kontakt. To by mnie zabiło, tak jak dotychczas zabija niewiedza odnośnie tego co czuję i czy jest to w ogóle odpowiednie.
Jak mogę odpowiedzieć na pytanie Niall'a skoro sama nie znam na nie odpowiedzi?
Kładę się na łóżku zakrywając kołdrą całą buzię, kiedy słyszę głos Harrego. Jego stanowczy i podniesiony ton oznajmia, że prawdopodobnie zginę, dlatego, aby podnieść sobie szansę na przetrwanie postanawiam wykonać jedną z najprostszych i jedynych czynności jakie wpadły mi do głowy, krótko mówiąc mam zamiar udać, że śpię.
-Nie udawaj, że śpisz Ave!-krzyczy na co się uśmiecham. To było do przewidzenia.-Albo wiesz co? Udawaj ile zechcesz, godzinę, dwie a nawet osiem. Kiedyś i tak wstaniesz po to, aby coś zjeść lub się napić.-stuka w moje drzwi.-A ja nigdzie się nie wybieram.
Tego nie przewidziałam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Okazujcie sobie miłość codziennie a nie tylko od święta kochani! 💖
CZYTASZ
To tylko seks /Harry Styles/
Fanfiction"Chyba wiążemy zbyt wielkie nadzieje związane z orgazmem, oczekując, że zrekompensuje on pustkę panującą w innych dziedzinach życia. "