22

1.5K 70 20
                                    

PONAD 35 GWIAZDEK KOLEJNY ROZDZIAŁ.

NAJLEPSZY KOMENTARZ = DEDYKACJA


                                Nasze oddechy zaczynają robić się niespokojne i przyśpieszone, dookoła powietrze zaczyna gęstnieć a ciało się pocić. Czuję jak bardzo pogrążona w tym jestem, dlatego ani razu przez myśl mi nie przeszło aby odpuścić, to zaszło za daleko.

Moje dłonie zaczynają się pocić więc wycieram je w odkrytą wewnętrzną część ud, zauważając kątem oka jak na prawej stronie skroni Zayn'a pojawia się czerwona żyła. Uśmiecham się lekko czym najwidoczniej go dekoncentruję, ponieważ zaczyna się kręcić w miejscu.

-Nie zamierzasz chyba teraz odpuścić?-pytam oblizując suche usta.

Wokół jego brązowych oczu zaczynają pojawiać się zmarszczki od uśmiechu, który choć wstępuję na jego buzie bardzo rzadko to jest cudowny i czarujący.

Moje myśli, choć tego nie chce uciekają w zupełnie przeciwną stronę zaczynając porównywać niektóre szczegóły w wyglądzie Zayn'a do Harrego. To całkowicie bezsensu zważywszy na to, że zupełnie inne relację łączą mnie z każdym z nich, jednak to coś z tyłu głowy nie pozwala mi przestać.

Nie da się zaprzeczyć, że brązowe tęczówki Zayn'a są znacznie chłodniejsze od tych zielonych. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że ktoś musiał go skrzywdzić tak bardzo, że on po prostu zapomniał jak to jest mieć zaufanie do ludzi, jak to jest mieć przyjaciół i kogoś kto bez względu na wszystko pojawi się przy Twoim boku, kiedy będziesz go potrzebować. Harry miał tę pewność dlatego był spokojniejszy, wiedział, że jeśli ktokolwiek tknąłby jednego z naszej grupki, cała reszta ruszy na ratunek.

Ich uśmiechy były całkiem podobne, choć różniły się diametralnie. Wiem jak to brzmi, ale w tym momencie ma ogromny sens. Harry bardzo często uśmiechał się bez uczuć, to był jego odruch prawie, że obronny, kiedy wewnątrz się gotował lub coś go dotknęło, ale zawsze zachowywał pozory. Ja znam jego prawdziwą stronę, jego najpiękniejszy uśmiech, który mógłby roztopić najzimniejsze serce, rozkochać nawet anioła czy diabła, nie miałby z tym problemu.

U Zayn'a uśmiech pojawiał się rzadko, widziałam go z dwa razy, kiedy przeglądał na kanapie czyjeś zdjęcia, jednak nie zagłębiałam się w szczegóły, nie mam prawa. I trzeci raz, właśnie teraz. Był ciepły i onieśmielający, to tak jakby to całe zło trzymane, te zimne i podłe uczucia opuszczały go na chwilę, na jedną mikrosekundę, kiedy na jego buzi gości uśmiech. I to było piękne. 

-Czemu patrzysz na mnie w taki sposób?-pyta podnosząc brew.

-Bez powodu, po prostu masz bardzo ładny uśmiech.-chłopak wpadł w zakłopotanie momentalnie przybierając stałą pozę zimnego i poważnego. Bywało to ciężkie w topieniu lodów między nami, ale przywykłam. Mieszkamy ze sobą, jesteśmy razem dwadzieścia cztery godziny dzień w dzień pokój w pokój. 

-Dziękuję.-odpowiada szybko na co śmieję się lekko.-No co?

-Mrugnąłeś!-krzyczę teraz już wybuchając śmiechem.-Jesteś w tym taki słaby!

-Co? To niemożliwe! Rozproszyłaś mnie Ave! Żądam rewanżu!-piszczy jak mała dziewczynka, której różowy balonik odleciał pod niebo.

-Nie ma, to był przecież rewanż za poprzednią rundę.-klepię go w dłoń nalewając do kieliszków czerwone wino.

-Jestem w tym beznadziejny.-przytakuję.-Dobrze, że nie miałem z tego szkolenia.-biorę łyk przyglądając się jak jego spięte ciało z gracją łapię kielich pełen czerwonego trunku. -Ave przyglądasz się mi w ten dziwny sposób od jakiś dziesięciu minut, mogę wiedzieć co siedzi Ci w głowie?-stuka swoim kieliszkiem w mój po czym bierze łyk.

To tylko seks /Harry Styles/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz