Jeśli nadal tu jesteś, zostaw proszę po sobie ślad.
Rozglądając się po pokoju, który kiedyś należał do mnie czuję ciepło spływające po moim ciele. Moje życie w końcu to nie tylko te złe wspomnienia i przeżycia, pamiętam doskonale jak wraz z mamą chodziłyśmy na wieczorne spacery, jak tato opowiadał mi bajki na dobranoc i całował w czoło.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że prawdziwe potwory są w prawdziwym życiu, w bajkach to tylko prości zagubieni ludzie, którzy są wytworem czyjejś wyobraźni.
Moje usta drżą, gdy tylko słyszę kolejne połączenie od przyjaciółki.
To wszystko wyszło zbyt szybko i agresywnie, nigdy nie chciałam powiedzieć tylu złych rzeczy, Elenie jak i Harre'mu, po prostu nie przywykłam do tego, że ktoś chce szczerze dla mnie dobrze. To takie śmieszne, w końcu Ci ludzie okazują mi swoją dobroć raz za razem a ja raz za razem jestem dla nich wrogiem. Zajmują się mną, pomagają, cierpią, kiedy ja cierpię, są zawsze, kiedy ich potrzebuję a ja jak nieodpowiedzialne dziecko narażam ich na niebezpieczeństwo związane z Max'em. Łapię oddech uświadamiając sobie, że ja już podświadomie podjęłam decyzję. Moja rodzina i przyjaciele są dla mnie wszystkim, dlatego nie mogę być przy nich, nie do póki Max jest na wolności.
Wycierając resztę łez z policzków, schodzę na dół. Rodzice jak zwykle o tej godzinie siedzą wtuleni w siebie na kanapie oglądając jakiś film.
-Mogę z Wami porozmawiać?-łapię oddech, to za każdym razem jest równie trudne.
-Jasne skarbie, chodź tu do mnie.-tata odsuwa się od mamy, robiąc mi tym samym miejsce po środku.
-Max znowu mnie skrzywdził, był w Kanadzie.-mój tato momentalnie zaniemówił a mama jak to ona zaczęła po ciuchy chlipać w rękaw.-Ale to dobrze.-dodaję.
-Jak może być w tym coś dobrego?! Jak ten mały skurwiel dowiedział się gdzie mieszkasz?!-łapię dłoń Ojca, aby na chwilę zamilkł i się uspokoił.
-Dobrze dlatego, że złamał zakaz tato. Potrzebuję Waszej pomocy, chcę, żebyście poszli ze mną na komisariat to zgłosić, mam już dość krzywdy, nie mam już siły, boję się tego człowieka.-chlipię w ogromne ramię taty.-Niech to się już skończy.-mruczę.
-Nie podaruję mu tego! Nie kurwa tym razem, urwę mu ten łeb!-tata zrywa się na proste nogi.-On pewnie już wie, że zamierzasz to zgłosić.-skinam głową.-Musimy rozegrać to bezpiecznie dla każdego, zwłaszcza dla Ciebie skarbie. Załatwię Ci ochroniarza, pojedzie z Tobą, będzie udawał Twojego kuzyna, wujka czy nawet kurwa ciotkę! Nie obchodzi mnie to, ale zadba o Twoje bezpieczeństwo. Mam nawet w firmie jednego Kanadyjczyka!-klaska w dłonie.-Chyba, że..ja pojadę z Tobą?
-Nie ma mowy!-zaprzeczam od razu.-Musisz być tu, to musi wyglądać normalnie i ma być bezpieczne dla Was.
-Skarbie.-mama łapię moją dłoń.-Wiem, że to może brzmieć durnie, ale byłoby lepiej, abyś na razie nie kontaktowała się z przyjaciółmi, ten psychopata może też zrobić im krzywdę.-przytakuję.
-Wiem, dlatego jutro wyjeżdżam do siebie, zaraz po tym gdy wyjdę z komisariatu pójdę po swoje rzeczy i znikam.- tylko na jak długo?
-O której masz lot?
-O trzynastej.-wzdycham.-Pójdę do Eleny po rzeczy to zajmie chwilę, możecie na mnie poczekać?-proszę ich w duchu za zgodę.
-Jasne skarbie. Wyjaśnisz im wszystko teraz czy..?
-Nie muszę im niczego wyjaśniać, chce zniknąć na jakiś czas, im szybciej tym lepiej. Harry wróci do Leonie i zacznie mieć normalne życie, tak jak przedtem.-oczywiście, że powiedziałam im o Harry'm, nie chciałam, żeby doszło do niedomówień czy kłamstw, to byłoby bez sensu.
Podjeżdżamy w odpowiednie miejsce, czuję jak mój żołądek ściska się nieprzyjemnie.
Tak będzie najlepiej, powtarzam to sobie odkąd tylko wyszłam z komisariatu.
-Dajcie mi pięć minut.-szepce wychodząc z auta.
Wydaje mi się, że droga trwa kilka godzin, staram się uspokoić sama siebie, wmówić sobie, że nie będę tęsknić, że to tylko kilka tygodni i będzie jak kiedyś, ale czy tak będzie? Czy moje myśli nie zwodzą mnie, abym nie umarła wewnętrznie?
Otwieram drzwi i prawie, że momentalnie przy moim ciele ląduje Harry i Elena. Ich twarze są zmęczone.
-Ave..-zaczyna Harry, ale aby oszczędzić sobie i im zbędnych rozmów i dyskusji wyjaśniam wszystko jak najszybciej. Chcę to zakończyć szybko, jak odrywanie plastra, ale to nigdy nie kończyło się dobrze, więc dlaczego teraz miałoby tak się skończyć?
-Mam tylko pięć minut na zabranie swoich rzeczy.-staram się brzmieć wyraźnie i pewnie, ale mój głos mnie zwodzi i zaczyna się łamać.
-Jak to zabrać swoje rzeczy?-Elena patrzy na mnie jakbym powiedziała coś zupełnie bez sensu, w innym języku.
-Nie utrudniajcie mi tego.-proszę.-Harry.-łapię powietrze, ale nie decyduję się spojrzeć mu w oczy.-Życzę Ci wszystkiego co najlepsze z Leonie, zasłużyłeś na osobę, która pokocha Cię takiego jakim jesteś, szalenie i bez pamięci.-tak jak ja.-Ale to chyba odpowiedni czas, aby powiedzieć sobie żegnaj. Byłoby dziwnie zacząć nowy rozdział życia przyjaźniąc się z osobą, z którą kiedyś spałeś. Byłoby to nie w porządku co do Leonie a ja nie chce być powodem zgrzytów, poza tym łamałoby mi serce patrzenie na Was.-dodaje, sama nie wiem po co, w końcu to i tak nic nie zmieni.
-Co Ty kurwa bredzisz?-przerywam Elenie, aby spojrzeć w jej przekrwione od łez oczy.-To znowu Max? Czy on kazał Ci to powiedzieć?-uśmiecham się słabo kiwając przecząco głową.
-Byłaś jedną, która wierzyła we mnie, nawet jeśli sama przestałam. Dziękuję, tylko tyle mam do powiedzenia.-z moich oczu zaczynają płynąc łzy, dlatego odchodzę szybko do pokoju po walizkę.
-Myślisz, że to gówno z przed chwili wystarczy jako wyjaśnienie? Wyszłaś wczoraj w nocy i wracasz karmiąc nas pożegnaniem.-trzaska drzwiami.-Nawet na mnie nie patrzysz! Spójrz na mnie Ave kurwa! Nie jestem niewidzialny!-odwracam się dopiero wtedy, kiedy w mojej ręce znajduję się walizka.
-Bilet zostawiłam Ci na biurku.-szepce opuszczając pokój, później dom.
Wchodzę do auta starając się nie utopić we własnych łzach.
-Jedźmy już.-proszę ostatni raz oglądając się za siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To pierwszy raz, kiedy płakałam pisząc jakikolwiek rozdział.
#stayhome
CZYTASZ
To tylko seks /Harry Styles/
Fanfiction"Chyba wiążemy zbyt wielkie nadzieje związane z orgazmem, oczekując, że zrekompensuje on pustkę panującą w innych dziedzinach życia. "