15

3.1K 100 13
                                    

Proszę Cię serdecznie o gwiazdkę i komentarz jeśli rozdział przypadł Ci do gustu!


"Nie interesują mnie pozorne relacje, pozór kontaktów i samozachwyt, że jesteśmy en vogue, trendy, w głównym nurcie. Nie jesteśmy. Jesteśmy w dupie. Jeśli pani nie usiądzie i nie będzie mogła porozmawiać ze swoimi bliskimi normalnie, to jest pani w dupie, za przeproszeniem. I siedem tysięcy znajomych na Facebooku nic tu nie pomoże." - Robert Więckiewicz



-Pewnie jesteście padnięci, dlatego od wczoraj macie pościelone w pokoju Alfie'go.-skinam głową uśmiechając się ciepło.

Mieszkanie Eleny było małe, ale przytulne, przepełnione dobrą energią, dlatego gdy tylko przekroczyłam próg czułam się całkowicie bezpieczna, spokojna i szczęśliwa. Wokoło królowała biel z dodatkiem fioletu tworząc razem piękną całość, meble były w kolorze cappuccino, zresztą właśnie taki zapach wymieszany z wanilią ogarniał to mieszkanie. Uwielbiałam to odkąd przyjaciółka tu zamieszkała.

-Dziękujemy.-Harry postanowił odpowiedzieć w naszym imieniu.

-Nie mam ochoty nas sen. Raczej chciałam napić się pomarańczowej herbaty i spędzić wieczór z Alfie'm.-oczy Eleny wywracają się na co prycham śmiechem.

-Mama przywiezie go dopiero jutro.

-Więc możemy napić się wina.-przyjaciółka wybucha śmiechem, który momentalnie udzielił się również mi.-Pójdę do sklepu.-uśmiecham się spokojnie odwracając się w stronę bruneta, który chwycił moją dłoń.

-Pójdę z Tobą.-informuję mnie na co szybciutko przeczę.

-Sklep jest obok bloku, w którym jesteśmy, spokojnie.-całuję jego policzek informując, że wrócę za około piętnaście minut. Wychodzę do małego ganeczku, w którym nakładam płaszcz i buty, oczywiście musiałam po raz kolejny poinformować Harre'go o tym, że mam przy sobie telefon i  dopiero gdy to zrobiłam mogłam ze spokojem wyjść z mieszkania.


*** Elena ***

* włącz muzykę, którą dodałam *

Poprawiam kosmyk włosów, który bez skrupułów zagościł na mojej buzi, przy czym spoglądam na Harre'go, który jedynie marszczy brwi. Tu nie trzeba być Sherlockiem, aby domyślić się, że ma wiele pytań i myśli, które go męczą, więc chcąc skrócić jego męki zaczynam rozmowę.

-Pytaj póki Ave nie ma.-jego zmieszanie mogę uznać za śmieszne, jednak nie chcąc mieszać mu bardziej w głowie utrzymuję grobową minę.

-Słucham?-przełyka ślinę.

-Widać, że masz wiele pytań i wiem, że na większość mogę udzielić Ci odpowiedzi.-uśmiecham się, aby go uspokoić po czym siadam przy małym stolę zapraszając go do ponowienia mojego ruchu.

-Tak, to prawda.-wzdycha siadając na przeciwko mnie.

-Więc zamieniam się w słuch.

-Nie zrozum mnie źle, ale Ave opowiedziała Ci o tym co stało się w ostatnim czasie a Ty..Wy..zachowujecie się jakby to nie miało miejsca.-marszczy brwi w zmieszaniu.-On ją pobił, skrzywdził..po co udawać, że tego nie było?

-Ale tu nikt nie udaje.-zaprzeczam szybko.-Wszyscy analizujemy to na swój sposób i obie jesteśmy w tym pogrążone, jednak w grę wchodzi kwestia przyzwyczajenia.-wzruszam ramionami.

-Co kurwa?-chłopak zmienił całkowicie ton głosu, przez co prycham śmiechem.

-Przestań. Nie rozumiesz tego, więc już Ci wyjaśniam.-wzdycham wstając z miejsca. Podchodzę do szafki z kubkami.-Chcesz wody?-przeczy przez co wyjmuję tylko dla siebie.-Ave była z Max'em odkąd ukończyła 17 lat, ich związek od samego początku nie przypadł mi do gustu. Max był bardzo zazdrosny, ale tłumaczył to miłością, więc jak to baby mają w zwyczaju Ave straciła dla niego głowę. -przerywam biorąc łyka wody, której sobie nalałam.

-Jak oni się poznali?-dopytuję.

-Tata Ave i tata Max'a prowadzili razem jakiś biznes związany z lombardami. Nie wiem dokładanie o co chodzi, nigdy mnie to nie interesowało. Raz była jakaś impreza służbowa, więc przyszły obie rodziny i dalej jakoś poszło, typowo.-uśmiecham się słabo.-On ją po prostu obezwładnił w psychiczny sposób, tu nie chodzi o samo przywiązanie, ale on sprawił, że Ave nie mówiła już o  samej sobie tylko było zawsze "My, nas" bla bla bla. Miał jej psychikę i ciało w garści, robił z nią złe rzeczy, kazał jej robić złe rzeczy a ona go tylko kochała.-moja warga zaczyna drżeć przez same wspomnienia.-Kochała go tak szalenie, że gdy ten wkopał się w narkotyki i w zamian za umorzenie długów zapewnił jej ciało, była szczęśliwa bo to jej ukochany, więc jak miała mu nie pomóc?-serce zaczyna mi walić jak oszalałe, ponieważ ten okres był najgorszy. Spoglądam spokojnie w stronę bruneta, którego twarz wyraża pożałowanie i niedowierzanie. Nie dziwie się.- Ave zaszła wtedy w ciążę.

-Ja pierdole.-chłopak wstaję z miejsca.

-Tak.-patrzę na zegar, aby upewnić się ile czasu nam zostało.-Ojcem nie był Max tylko tamten. Chłopak pobił ją wtedy pierwszy raz na tyle mocno, aby musiała udać się na pogotowie, nie czuła zaskoczenia, kiedy lekarz poinformował ją o tym, że poroniła. Z tego względu, że nie była pełnoletnia jej rodzice byli przy wszystkim..dopiero wtedy uwierzyli.

-Dopiero?! Nie widzieli śladów?!

-Nie. Robił to z głową. Nigdy nie bił w miejsca widoczne i dokładnie wiedział ile siły może w to włożyć, aby ślady utrzymywały się maksymalnie trzy może cztery dni.-staram się uspokoić oddech, choć tak naprawdę nigdy nie szło mi to dobrze.-Po tym rodzice zapewnili jej psychologa, psychiatrę i załatwili mu zakaz zbliżania się i kontaktu, jak widać wcale to nie podziałało.-biorę kolejny duży łyk.-Ave wracała do siebie bardzo duży okres czasu, ale dała radę, zawsze była silna.

-Ty jej wierzyłaś?

-Nie miałabym prawa mówić o sobie jako o przyjaciółce, gdyby tak nie było. Starałam się jej pomóc, ale tak naprawdę narodziny Alfie'go i miłość Ave do niego ją uzdrowiła, powtarzała mi to cały czas.-uśmiecham się słabo.-Max zabrał kawałek jej serca, zabił jej uczucie, stłamsił ją, ale zawsze będzie częścią jej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości bo to co robił sprawił, że teraz Ave jest silniejsza jak nigdy wcześniej. I w gruncie rzeczy bardzo dobrze, że stało się to co się stało.

-Jak to? Przecież ten pojeb..

-Tak wiem..Ale złamał zakaz Harry, gdy tylko Ave pójdzie na policję i pokażę zdjęcia obrażeń, które miała, jeżeli Wy jako świadkowie będziecie obecni, zamkną go na długie pieprzone lata.  Dlatego tak ważny jest ten wyjazd, musimy zrobić wszystko, aby ją przekonać.-mówię głośniej, aby podkreślić każdy słowo.

Chłopak otworzył usta, aby odpowiedzieć, jednak odgłos drzwi momentalnie mu je zamknął.

-Wróciłam!-cichy krzyk sprawił, że wstałam z miejsca i podążyłam w jego kierunku.-Było półsłodkie, więc wzięłam pięć.-patrzę na uśmiechniętą przyjaciółkę z siatką pełną win i czegoś czego nie jestem w stanie zidentyfikować. Ta podążając za moim wzrokiem patrzy na jedną z reklamówek i uśmiecha się jeszcze szerzej-Byłam jeszcze po prezent dla Alfie'go, pomyślałam, że spodoba mu się autko na baterię, więc je kupiłam.

-Martwiłem się o Ciebie.-cichy szept zwrócił naszą uwagę.

-Przep..-Harry nie dał jej szansy, aby skończyła, ponieważ jego ramiona oplotły dziewczynę niczym liany.-Woah musiałeś naprawdę tęsknić.-zaśmiała się oddając uścisk. To była chwila, kiedy nasze spojrzenia skrzyżowały się a głowa bruneta jedynie skinęła, zgadzając się na wszystko co wcześniej mu powiedziałam.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

zapraszam na snapa - solesko

może jak złapię mnie wena to ponagrywam coś, albo pododaje

To tylko seks /Harry Styles/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz