*Wydarzenia dzieją się równolegle do historii o Krainie Kruków zawartej w rozdziałach 18-19*.
Sasuke nie był zadowolony, kiedy dwa dni temu matka ogłosiła zaręczyny Itachiego i Izumi. To miała być teoria, która powstrzyma plotki i spekulacje. On jednak wiedział, że rodzice zrobią wszystko, żeby jego starszy brat faktycznie poślubił dziewczynę.
Izumi, co prawda złożyła mu propozycję, żeby spotykał się z Itachim potajemnie, podczas, gdy ona będzie odgrywać jego oficjalną partnerkę.
Sasuke był jednak Uchihą z krwi i kości, nienawidził się dzielić niczym, a tym bardziej nikim. Zdawał sobie sprawę, że prędzej czy później brązowowłosa starałaby się przekabacić Itachiego na swoją stronę, tak, by był tylko jej.
Rodzice wciąż unikali rozmowy z nim i pozwalali na wszystko, byle tylko nie obnosił się ze swoimi „chorymi upodobaniami" jak zwykli nazywać zapędy homoseksualne. Oficjalna wersja wydarzeń, jaką przyjęli we trójkę, była taka, że to Itachi zmusił Sasuke do jakiś wynaturzonych i zboczonych rzeczy. Młody Uchiha na początku próbował przekonać ich, że między nim, a jego bratem w zasadzie do niczego nie doszło, ale widział w ich oczach, że nie dość, że za nic mają jego słowa, to z każdym kolejnym zdaniem coraz bardziej obwiniają także jego.
— Dość już! Nie chcę o tym słuchać. Nie poniesiesz żadnej kary, pod warunkiem, że ponownie nie wplączesz się w podobną sytuację. Itachi wziął winę na siebie, temat skończony! — ucięła Mikoto, kiedy próbował zrzucić wszystko na dzieło przypadku.
Kobieta uznała, że aranżując zaręczyny starszego syna z Izumi, zamknęła temat relacji pomiędzy Itą a Sasuke. Cholernie bała się, że kiedyś mogą do tego wrócić, więc z miejsca ucinała wszelkie wzmianki o, chociażby istnieniu tego epizodu. Tak jakby cisza mogła w ogóle wymazać jego byt w przeszłości i dać gwarancję, że to już nigdy więcej się nie powtórzy.
Fugaku natomiast poszedł o krok dalej i całkowicie unikał jakiejkolwiek rozmowy z synem, nie tylko o haniebnym dla klanu incydencie. Zupełnie jakby starał się ignorować jego istnienie. Możliwe, że to najlepsza opcja, na jaką było go stać. „Nie szkodzić" to w końcu najważniejsze przykazanie, a Fugaku nie potrafił znieść tej zniewagi, jaką obarczyli go potomkowie. Nie na takich ludzi ich wychowywał.
Może właśnie nadanie temu epizodowi tak wysokiego priorytetu, oznaczenie go jako bezwzględne tabu sprawiło, że Sasu nie mógł się od niego uwolnić. Wciąż drążył i przerabiał to w swojej głowie, z każdą kolejną myślą posuwając się coraz dalej, aż do granicy obsesji.
Szybko dał sobie spokój z próbami naprawy relacji rodzinnych. W zasadzie z całego rodu zależało mu tylko na Itachim. Żałował, że chłopak nie dał mu możliwości ucieczki z nim, ani nawet nie zapytał o zdanie. Mogli przecież wspólnie ułożyć sobie życie w jakiejś oddalonej od Konohy krainie. Przewrócił oczami, myśląc, co na taką propozycję odpowiedziałby jego, czasem zbyt poprawny, straszy brat. Pewnie zacząłby bredzić coś o piętnie rodu, dobrze klanu i wioski.
To czasem irytowało go w Itachim, że wciąż myślał o innych i o tym, co powinien, zamiast skupić się na tym, czego sam pragnie i pożąda. Tak samo, jak z tym przejmowaniem winy na siebie. Mogli przecież ujawnić się i nie zważać na to, co wypada. Chociaż byłoby zabawnie.
CZYTASZ
Piętno Rodu [ItaSasu]
FanfictionBracia Uchiha zawsze byli wyjątkowi, łączyło ich przeznaczenie. A co, gdyby sytuacja była inna? Gdyby Itachi nie został zmuszony do zaszlachtowania własnego klanu? Czy Sasuke i tak znalazłby powód, by go nienawidzić, czy może ich relacja przeistoczy...