9. Alkohol nie tworzy - wydobywa na wierzch

736 65 46
                                    

— Chotto matte, Sasuke! — brunet odwrócił się, lecz nie wykonał prośby. Szedł nadal, lecz dla odmiany tyłem.

— Czego chcesz Naruto? — zapytał nieco opryskliwie.

— Matte! — warknął zirytowany blondyn. — Mam sprawę.

— No dobra, o co chodzi? Bo wiesz, trochę mi się śpieszy. Mam dzisiaj trening z Itachim — opowiedział krótkowłosy, stając wreszcie w miejscu. Uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie, w jakich okolicznościach się na niego umówili. Sasuke kochał wyprowadzać brata z równowagi. Każdy jego wybuch czy nieadekwatne zachowanie, którego był sprawcą, traktował jako osobiste, ogromne zwycięstwo, bo przecież Itachi był taki opanowany i ułożony.

— Przełóż go! — potomek hokage uśmiechnął się zawadiacko, a błysk w jego oczach świadczył o tym, że zaplanował już coś innego niż ćwiczenia. Jeszcze bardziej roztrzepał dłonią niesforne, złote pukle i pomachał do Hinaty idącej drugą stroną ulicy. Na policzkach tej od razu pojawiły się czerwone plamy, a ona sama pobladła.

— Dziś jest jakaś narada w wiosce? Moi rodzice mówili, że gdzieś idą — zauważył Sasuke, ignorując nonszalanckie zachowanie chłopaka. Czasem zastanawiał się, czemu się z nim przyjaźni. Bo mimo rywalizacji, podkładania wzajemnie kłód pod nogi i wyśmiewania, można by przecież tę relację nazwać przyjaźnią.

— Właśnie o tę naradę mi chodzi. Moi rodzice też na niej będą! Dattebayo! — wykrzyknął uradowany.

Sasuke już wiedział, że to będzie coś głupiego. Z jednej strony miał ochotę od razu odwrócić się i uciec, zanim blondyn powie coś, co zniweczy jego plany. Z drugiej jednak pragnął wysłuchać propozycji.

— Przybliż się trochę. Nie mogę tego gadać tak publicznie — powiedział niedbale i za głośno, czyli jak zwykle.

— Młotku, przenieśmy się więc w bardziej ustronne miejsce — brunet złapał go za bluzę na karku i pociągnął na dach pobliskiego budynku.

— Zawinąłem ojcu sake — wyznał niby poważnie Naruto, ale dało się zauważyć w jego oczach niezwykle radosne ogniki.

— Nie wiem, czy to dobry pomysł — zawahał się Uchiha. Sytuacja w jego domu była ostatnio mocno napięta i trochę obawiał się konsekwencji podbierania alkoholu hokage, gdyby to jakimś cudem się wydało. No oczywiście był jeszcze jeden dość ważny szczegół, Sasuke nie ręczył za siebie pod wpływem procentów.

— Zaprosiłem już Kibę, Lee...

— Naprawdę nie wiem... — uniósł oczy ku niebu, jakby tam spodziewał się wypisanej odpowiedzi. — Niech będzie — jęknął średnio przekonany. Wiedział, że takie sprawy zazwyczaj kończą się aferami, ale pokusa była zbyt silna.

 Wiedział, że takie sprawy zazwyczaj kończą się aferami, ale pokusa była zbyt silna

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Matka zawsze liczy flaszki. No wiecie, ojciec tego dużo znosi. Zawsze mówi, że nie chce, a ludzie i tak mu przynoszą. Dzisiaj nie policzyła, bo chyba ze trzy godziny szykowała się na to wyjście. Jak gdyby to była rewia mody, a nie jakieś spotkanie służbowe. — Naruto zawsze był wygadany i głośny, ale po sake buzia mu się wprost nie zamykała.

Piętno Rodu [ItaSasu]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz