14. Mistrz kłamstwa w obliczu prawdy

659 59 66
                                    

Itachi wiedział, że są na celowniku. Unikał więc sytuacji, gdzie mógłby zostać sam na sam z Sasuke. Póki inni tylko coś podejrzewali, nie stanowili zagrożenia. Wystarczyło nie dać im żadnego dowodu.

To wydawało się oczywiste i proste, przecież ich uczucia były karygodne, niepoprawne i powinni natychmiast z tym skończyć.

Problem polegał na tym, że wcale tego nie chcieli.

Itachi nawet nie powiedział Sasuke o tym, że ich nakryto. Zdawało mu się, że jeśli wyjawi młodszemu ten szczegół, będzie to definitywny koniec ich relacji. Prawda jednak uwierała go za każdym razem, kiedy widział Sasu. Chłopak miał prawo wiedzieć, był w to przecież zamieszany równie mocno, co sam długowłosy.

Niechciane myśli i wyrzuty sumienia dopadały Itachiego również względem matki. Doskonale wiedział, ile bólu sprawił kobiecie i że nie zrobił nic, by choć trochę go złagodzić.

— Wychodzę — rzucił w progu, potrzebował rozmowy, wyrwania się spod ciągłych, czujnych spojrzeń rodziców.

— Wychodzę — rzucił w progu, potrzebował rozmowy, wyrwania się spod ciągłych, czujnych spojrzeń rodziców

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kakashi zaskoczony otworzył drzwi przyjacielowi.

— Sake, whiskey, papierosy? — zapytał, widząc zblazowaną minę długowłosego.

— Wszystko. — Itachi rozłożył się na kanapie i z wdzięcznością przyjął szklankę alkoholu. Po chwili w jego stronę poleciała paczka petów.

— Odpal — zażądał, umieszczając rulonik między wargami i wyciągając głowę w stronę Kakashiego.

— Czasem zapominam, że nadal nie jesteś pełnoletni — zaśmiał się białowłosy, ale dał mu ogień.

— Jakie to ma znaczenie? — Uchiha mocno się zaciągnął, a jego głos i oczy były puste.

— Gorszę cię.

— Taa, gorszysz... — Itachi prychnął. — Gorszę, to ja Sasuke.

Przeczesał włosy ręką w nerwowy sposób. Zostawił między palcami idealnie czarny kosmyk i udawał, że uważnie mu się przygląda.

— Co się stało? — zapytał Hatake. Ostatnio widywał Itachiego w coraz to gorszej kondycji emocjonalnej i powoli zaczynało go to martwić.

— Nawet nie wiem, jak zacząć... — To zabrzmiało niezwykle żałośnie w ustach bruneta. Itachi sam był zrezygnowany, słysząc swój niemrawy, zachrypnięty ton. Pragnął wyrzucić z siebie prawdę i zostać rozgrzeszonym. Niestety to nie było takie oczywiste. Kakashi mógł przecież uznać go za świra i nie zaakceptować relacji, jaka połączyła go z Sasuke. Nie zdziwiłoby to bruneta, nie miałby pretensji. Jednak nie był pewien, czy chce ryzykować utratę przyjaciela.

— Najlepiej wal prosto z mostu.

— Gdyby to było takie łatwe...

— To jest właśnie takie łatwe. Otwierasz buzię i mówisz to, co chcesz powiedzieć. Przecież cię nie potępię — zapewnił Hatake, nalegając.

Piętno Rodu [ItaSasu]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz