Itachi był rozdrażniony i zmęczony treningiem. Umył się w przeźroczystej rzeczce obok polany, na której ćwiczyli. Pozostały mu po tym jeszcze wilgotne włosy, ale nie przejmował się zbytnio, gdyż dzień był bezwietrzny i ciepły. Wparował do domu, zamykając drzwi z nieprzyjemnym trzaskiem. Przekręcił klucz włożony od wewnątrz i upewnił się, że klamka ani drgnie, gdy się za nią szarpnie.
Siedzący przy stole Sasuke przeniósł spojrzenie na starszego brata z domowego ramenu, przygotowanego przez matkę.
— Gdzie Mikoto? — zapytał ten szorstko, jednocześnie odpalając papierosa i zaciągając się mocno. Nie kłopotał się tym, że jest w domu i powinien chociaż otworzyć okno.
— Wyszła porozmawiać z Kushiną.
— Idealnie — odparł Itachi, nie patrząc na Sasuke. — Matka Naruto o was wie?
Sasuke zerknął spod przydługiej grzywki na brata, zaskoczony, że nagle go to zainteresowało.
— Nie wiem — odpowiedział zgodnie z prawdą, czemu towarzyszyło zdawkowe wzruszenie ramion.
Itachi spojrzał na niego chłodno. Oznaki irytacji czaiły się w drobnej zmarszczce, powstałej między brwiami. Podszedł do jedynego, dużego okna w pomierzeniu i zaciągnął zasłony, uzyskując w kuchni efekt zmysłowego półmroku. Promienie jasności wdzierające się po bokach ciemnego płótna padały na czuprynę Sasuke i igrały z niebieskimi refleksami między hebanową czernią.
— Mały, głupi braciszku... jesteś totalnym ignorantem — mruknął Ita. — Twoja beztroska doprowadzi nas kiedyś do zguby. — W dwóch krokach znalazł się przy blacie kuchennym, gdzie stał kubek z resztką porannej herbaty matki i wrzucił tam jeszcze połowę peta, uprzednio nawet go nie kiepując. W ciszy zawisł cichy syk gaszonego żaru.
Potem Itachi spojrzał na krótkowłosego w taki sposób, że tamtemu dreszcze przeszły po plecach. Podszedł do niego i sięgnął do guzików czarnej koszuli. Nie zamierzał komentować, że Sasuke skopiował część jego stylu. W końcu czerń wyglądała na nim równie pociągająco.
— Powiedz mi, mój mały otouto, dlaczego to musiałem być ja?
Zwinne, zimne palce odpinały ubranie młodszego, raz po raz muskając jego klatkę piersiową. Ostatecznie zniecierpliwiony szarpnął ręką, a reszta guzików, którymi nie zdążył się zająć, potoczyła się po podłodze. Nie chciał dłużej czekać na widok wyrzeźbionego torsu młodszego bruneta.
Sasuke nie odpowiedział, uznał pytanie za retoryczne. Czyny jego brata były tak hipnotyzujące, niecierpliwe i władcze, że mógł jedynie przeglądać się jego poczynaniom z przyspieszonym oddechem.
— Chcę to usłyszeć. — Itachi nie zamierzał dłużej czekać, aż Sasuke zdecyduje się wyznać mu prawdę. Chciał poznać ją już w tej chwili.
— Jesteś moją obsesją — mruknął Sasu, przymykając oczy.
Nie wiedział, do czego zmierza jego prywatny demon namiętności, ale miał przeczucie, że niebawem się dowie, a wiedza ta będzie warta obecnego, cierpliwego oczekiwania.
— To zbyt banalne — sarknął starszy, chwycił brata za nadgarstek i postawił go do pionu brutalną siłą. — Powiedz, czemu Naruto ci nie wystarcza? Wyrzuć to z siebie! Czemu pragniesz akurat mnie? Skąd ta obsesja? — Przyparł Sasuke biodrami do krawędzi stołu, polizał jego nagi obojczyk, a po chwili zassał się na wysokości seksownie uwydatnionej kości.
Objął brata mocno, tak że przywierali do siebie torsami. Iskra pożądania przeskoczyła między rozgrzanymi ciałami. Na chwilę skrzyżował z młodszym spojrzenie, po czym przechylił głowę i ułożył usta tuż za jego uchem, gdzie gorący oddech łaskotał wrażliwą skórę.
CZYTASZ
Piętno Rodu [ItaSasu]
Hayran KurguBracia Uchiha zawsze byli wyjątkowi, łączyło ich przeznaczenie. A co, gdyby sytuacja była inna? Gdyby Itachi nie został zmuszony do zaszlachtowania własnego klanu? Czy Sasuke i tak znalazłby powód, by go nienawidzić, czy może ich relacja przeistoczy...