Mój powrót przez mękę do domu na całe szczęście miał swój koniec. Wtoczyłem się do przedpokoju w mokrych ubraniach od razu zdejmując pierwszą warstwę jaką była bluza z kapturem na zamek. Zrzuciłem też plecak zostawiając go na samym środku holu. Moje ciało dygotało z zimna, a szczęka dosłownie chodziła w każdą stronę.
Zdejmując po kolei części garderoby skierowałem się do łazienki położonej na piętrze. Centralnie przed pierwszym stopniem zrzuciłem ze stóp buty i krętymi schodami pognałem do przestronnej łazienki, w której podłoga była wyłożona bordowymi kafelkami, które kontrastowały z beżem i bielą na ścianach. Wszystkie mokre ciuchy chwilę później zawisły na suszarce, a ja sam wskoczyłem pod strumień gorącej wody.
Ciepło szybko rozlało się po moich ramionach i karku, dzięki czemu dreszcze zniknęły. Przez dłuższy czas po prostu stałem pod strumieniem łapiąc temperaturę, dopiero po piętnastu minutach zacząłem dokładnie myć swoje ciało zaczynając od głowy.
Ten prysznic mógł się dłużyć i dłużyć...
♡♡♡
Brooklyn ma być dopiero za godzinę, a ja już nie wiem co mam ze sobą zrobić. Po prysznicu zamówiłem sobie pizze, którą wchłonąłem szybciej niż myślałem. Byłem pewien, że zaczekam z tym na przyjaciela no ale głód spowodowany zjedzeniem jednego jabłka w środku dnia zrobił swoje. Nie przywiązywałem wagi do jedzenia i jadłem kiedy chciałem i kiedy tego potrzebowałem. Nie były to koniecznie zdrowe rzeczy, ale wszystko neutralizowało się, ponieważ mój tryb życia był dość aktywny, dzięki czemu na kondycje nie narzekałem. Oprócz jednej rzeczy.
Astma...
Była ze mną od dziecka i nie zapowiadało się na to, by kiedykolwiek zniknęła lub zmalała na sile. Jeśli nie będę odpowiednio dawkować leków i nosić inhalatora, będę się dusić. Jak na razie mam dość wrażeń związanych ze zdrowiem, więc wolę dmuchać na zimne. Kiedy tak nudziłem się rozwalony na kanapie postanowiłem nadrobić zaległości związane z social mediami, których nie przeglądałem od dłuższego czasu. Dałem serduszka pod zdjęciami kilku znajomych mi osób ze szkoły. Już miałem odkładać telefon, gdy na ekranie po odświeżeniu Instagrama pojawiło się zdjęcie nikogo innego jak Ryan'a Beaumon'a.
@ryebeaumont : każdy kryje w sobie dwa oblicza, ale to do Ciebie należy decyzja, które z nich pokażesz światu ♡ fot. najlepszy @benytley_
Jakby jego było mi mało w ciągu dnia. Wolałbym ograniczyć się tylko do incydentu z korytarza i na tym zakończyć kontakt z tym kretynem, ale oczywiście musi być inaczej. Muszę jeszcze poza szkołą patrzyć na jego twarz dosłownie na każdych mediach społecznościowych.
Oczywiście instagram Beaumont'a był najpopularniejszy w całej szkole, a liczba obserwujących przekraczała z pewnością liczbę jego IQ. Pod każdym zdjęciem roiło się od polubień i komentarzy od napalonych dziewczynek chcących stracić z nim dziewictwo. Jakby co najmniej był repliką Ryan'a Gossling'a. Każdy go znał, wiedział kim jest i co robi, z kim chodzi, z kim sypia, a z kim jeszcze nie zdążył. Można powiedzieć, że 3/4 mojej szkoły to przyszli pracownicy Pudelka.
- Pieprzony poeta - prychnąłem blokując ekran urządzenia, które chwilę później znowu zaczęło wibrować, a ja poirytowany przyłożyłem palec do czytnika linii papilarnych. Jak się okazało był to Brooklyn.
Od: Monkey ♡
Czy jaśnie Pan Fowler raczyłby otworzyć mi drzwi?!
Od: Me
Magiczne słowo cwelu ;)
Od: Monkey ♡
Magicznie to zaraz zęby stracisz , jak nie otworzysz dzbanie!
Zaśmiałem się cicho podnosząc z kanapy. Powolnym krokiem udałem się w stronę drzwi, które uchyliłem sekundę później przed blondynem, którego dłonie były zajęte podtrzymywaniem dwóch wielkich siatek, z których wypadały pojedyncze rzeczy takie jak żelki, paluszki czy chipsy.
- Wolniej się już nie dało co? - Przekroczył próg od razu wciskając mi w dłonie jedną z siatek, w której okazało się być picie.
- Zgadnij - wywróciłem oczami idąc z zakupami do kuchni. Przygotowałem szklanki i miski na przekąski, kiedy blondyn wkroczył do pomieszczenia z szerokim uśmiechem na ustach.
Ten wieczór nie zapowiadał się tak źle.
♡♡♡
- Chyba będę się zbierać - szepnął blondyn ziewając cicho. Była równo pierwsza w nocy, a za kilka godzin oboje musieliśmy wstać do szkoły. - Tak trochę późno.
- Jeśli myślisz, że puszczę cię po nocy do domu, to grubo się mylisz - wywróciłem oczami wyłączając telewizor i odkładając pada na bok. - Prześpisz się w gościnnym, a rano podejdziemy do ciebie do domu po plecak i pójdziemy do szkoły.
- Zgoda - westchnął cicho podnosząc się z kanapy, a ja zaraz za nim. W ciemności dotarliśmy do schodów, a ja zapaliłem światło by żaden z nas nie zrobił sobie krzywdy wchodząc na piętro po ciemku na krętych schodach.
Bez słowa wyminąłem chłopaka wchodząc do swojego pokoju za cel obierając sobie szafę, z której wyjąłem dresowe spodnie i czarną koszulkę.
- Nie ma za co - uśmiechnąłem się przesadnie wciskając chłopakowi ubrania w ręce. Brook miał tendencje do spania w samej bieliźnie o ile nie nago. Wolałem uniknąć przypału z nim w roli głównej, kiedy któryś z członków mojej rodziny przyłapał mojego najlepszego przyjaciela bez jakiegokolwiek odzienia na sobie. Takich sytuacji było wiele i wolałbym już więcej tego nie powtarzać zwłaszcza, że rodzice byli święcie przekonani, że Brook to mój chłopak.
- Dobranoc blondynko - cmoknął mnie w polik, a ja w odwecie zburzyłem ład na jego głowie wplatając dłoń w jego włosy. - Zabije cię kiedyś - burknął.
- Taa - zachichotałem cicho. - Ty też śpij dobrze.
W ciszy każdy z nas udał się do swoich pokoi. Zamknąłem drzwi od swojego po drodze zdejmując z siebie ciasne rurki. W bokserkach i koszulce położyłem się do łózka okrywając szczelnie kołdrą.
Niewiele trzeba było czekać abym odpłynął.
Tak prezentuje się trochę krótszy rozdział. Mam nadzieję, że się podoba i jesteście gotowi na kolejne ♡
20⭐ + 15💬 = kolejny rozdział!
Tak btw przepraszam, że w weekend nic nie wleciało, ale byłam na Hero Tour i ograniczony internet. But dziś wieczorem mogę zrobić maraton jeśli chcecie.
CZYTASZ
school exchange • randy • sacklyn •
FanfictionTen dupek zrobi wszystko żeby mi dogryźć! Nienawidzę go z całego serca! Podły, zarozumiały, egoistyczny i zapatrzony w sobie furiat, który ewidentnie zatruwa mi życie doprowadzając do cholernych łez. Łez, których nikt nie powinien widzieć, a w szcze...