Wyjątkowo daję Wam perspektywę Ryana.
MOŻE dowiecie się jak cała sytuacja wygląda z jego strony
Na moje nieszczęście reszta lekcji minęła mi bardzo szybko co tylko dobijało mnie podwójnie. W momencie, kiedy wszyscy będą z zadowoleniem opuszczać to wariatkowo ja będę siedział karnie 45 minut w towarzystwie innych ludzi, których nie znam i nie mam zamiaru poznawać.
- Stary - westchnął Brooklyn klepiąc mnie pocieszająco w ramie. - 45 minut to nie wieczność. Nauczyciele wiedzą, że nie jesteś jednym z tych typów, którzy chodzą do szkoły tylko po to żeby zaszpanować nowym gadżetem albo co gorsza wpieprzyć komuś. Jedna karna lekcja nie czyni cię bad boyem.
- Wiem ale - westchnąłem zamykając szafkę następnie zarzucając plecak na jedno ramię.
- Nie ma żadnego ''ale'' Fowler - burknął stając ze mną pod salą, w której miałem odbywać tą pożal się Boże karę. - To tylko 45 minut, napiszesz kilka razy ''nie będę więcej się spóźniać'' albo posprzątasz kantorek czy tam składzik i to tyle. Co innego mogą kazać ci robić, hmm?
- Przemilczę to - fuknąłem spuszczając głowę w dół. - I uznam, że masz rację.
- Mam rację ciołku, a ty najzwyczajniej w świecie dramatyzujesz - zaśmiał się złośliwie mierzwiąc mi grzywkę, w wyniku z oburzeniem zlustrowałem go wzrokiem. - Nie patrz tak na mnie tylko idź już, masz 3 minuty.
Nie tracąc dłużej czasu pokiwałem głową żegnając się z przyjacielem i po prostu odwróciłem się napięcie łapiąc za klamkę. Po lekkim nacisku drzwi ustąpiły otwierając się. Obejrzałem się za siebie by sprawdzić czy w pobliżu jest nauczyciel, który miał mnie pilnować, ale niestety korytarz świecił pustkami i nikogo w pobliżu nie zauważyłem.
- No proszę proszę - podskoczyłem przypadkowo wpadając na ławkę. Myślałem, że dostanę zawału jak zobaczyłem Beaumont'a we własnej osobie rozwalonego niczym księcia przy jednej z tylnych ławek z nogami zarzuconymi na blat. - Nie sądziłem, że kiedykolwiek zobaczymy się w szkolnej kozie - prychnął rozbawiony lustrując mnie spojrzeniem.
W sumie. Byłby to cud gdyby Ryan nie zrobił czegoś złego i nie dostał za to kary. Wobec tego mogłem się spodziewać, że go tu spotkam. Zrezygnowany usiadłem ławkę przed nim plecami opierając się o parapet.
- A ty? - Uniosłem brew zerkając na niego kątem oka. - Powinieneś chyba dostać kartę stałego klienta w gabinecie dyrektorki - prychnąłem wzbudzając w brunecie głośny śmiech. Niestety mi do śmiechu nie było. Wylądowałem karnie w szkole w dodatku z Beaumontem, którego nadal nie wiem jak powinienem traktować. Rozejm z nim niekoniecznie do mnie przemawia, cały czas to ten sam Beaumont, któremu nie ufam. - Zabawne, naprawdę.
- Wyluzuj trochę Fowler - szturchnął mnie lekki w bok, w wyniku czego podskoczyłem na swoim krześle. - Jesteś cholernie grzeczny i obrzydliwie ułożony, więc jedna kara Cię nie zbawi. - Wzruszył ramionami wyjmując z plecaka słuchawki i butelkę z wodą.
- Cokolwiek - burknąłem właściwie już sam do siebie widząc, że brunet od kilku minut jest odłączony od rzeczywistości.
Marszcząc brwi spojrzałem na niego nie mając bladego pojęcia co ja powinienem zrobić w tej sytuacji, więc obróciłem się plecami wyciągając i kładąc na stolik swój notes razem z długopisem. Idąc w ślady Beaumont'a wyjąłem słuchawki i podłączyłem do telefonu chwilę później włączając swoją ulubioną playlistę. Otwarłem notes na czystej stronie zaczynając zapisywać na niej wszystko co akurat wpadło mi do głowy.
Między mną a Ryanem panowała cisza. Oboje byliśmy w swoim świecie i raczej nie mieliśmy ochoty wychodzić ze swojej strefy komfortu. Mógłbym nawet powiedzieć, że czułem do niego takie samo nastawienie jak wcześniej i sama jego obecność zaczynała mnie irytować.
Jego obecność Cie irytuje czy raczej brak uwagi z jego strony Andrew?
Pocałunek nic nie znaczy. Prawda? To znaczy może coś znaczy, ale na pewno nie dla mnie. Beaumont nie może być kimś więcej niż kolegą. To mało możliwe, żebym poczuł coś do kogoś takiego jak on.
Jesteś głupi Andy myśląc, że jesteś w stanie oszukać własny rozum i serce, ponieważ w tym przypadku ten duet wyjątkowo się zgadza. Kiedy wreszcie zrozumiesz, że pierwszy pocałunek sprawił, że potrzebowałeś kolejnego? Kiedy wreszcie zrozumiesz, że już coś poczułeś?
RYAN'S POV
Minęło pół godziny, a blondyn nadal milczy całkowicie pochłonięty swoim notesem i jego zawartością. Co jak co, ale w jego przypadku nic się nie sprawdza. Jest oporny na wszystkie gierki, po prostu ma mnie głęboko gdzieś.
Spróbowałbyś raz na dłuższą metę być miły Beaumont i nie oczekiwać od niego cudów.
Znudzony obracałem telefon w dłoniach udając tylko, że w słuchawkach leci muzyka, a ja sam jestem zajęty. Odliczałem czas do końca tej pieprzonej kary i mimo, że tak naprawdę nie musiałem tu przychodzić to mimo wszystko zostałem jak ten debil mając nadzieję, że Fowler wykrztusi w moją stronę cokolwiek.
Tymczasem jest tak jak było zawsze. Jeśli chcesz ruszyć do przodu może po prostu wyjdź gdzieś z nim, hmm? Twój mózg jeszcze działa czy synapsy się już poprzepalały na dobre?
- Hej - wyciągnąłem rękę w stronę blondyna szturchając go w plecy. Obrócił się do mnie marszcząc brwi. - Zrywamy się? Tak naprawdę nie musieliśmy tu siedzieć bo od pół godziny nikt tu nie wszedł.
- Dzięki, że mówisz mi o tym 15 minut przed końcem - prychnął zamykając głośno notes i wrzucając go energicznym ruchem do plecaka. - Siedzisz tu chyba częściej niż ja, więc mogłeś powiedzieć, że żaden nauczyciel i tak tu nie wejdzie - odparł z wyrzutem wstając z ławki i kierując się w stronę drzwi.
Dlaczego on musi być taki pyskaty?
- Nic złego nie zrobiłem, więc o co masz problem tym razem? - Warknąłem również wstając i zbierając swoje rzeczy.
- Ja mam problem? Uważasz, że to ja mam do Ciebie jakiś problem? - Odwrócił się do mnie twarzą dosłownie kipiąc z wściekłości, a ja musiałem wręcz zacisnąć pięści by nie podejść bliżej. - To ty wparowujesz do mojego życia i wywracasz je do góry nogami chwilę później zachowując się jak ten sam Ryan Beaumont, który albo miał mnie gdzieś, albo traktował mnie jak śmiecia!
Śmiem twierdzić, że Andy swoim zachowaniem jest bliski zachowaniu kobiety w trakcie okresu. Jak Boga kocham! Czy ja zrobiłem mu teraz coś złego?
- Przecież wyjaśniliśmy to sobie już Andy - westchnąłem. - Chcę zacząć od nowa i pokazać ci jaki jestem naprawdę.
- Przypomniałeś sobie o tym w momencie, kiedy ja nie jestem w stanie ci zaufać - szepnął robiąc krok w tył. - Nie chcę być kolejny raz trofeum jakiegoś durnego zakładu, który ma na celu zniszczyć mi życie.
Zagryzłem wargę nie mogąc z siebie wykrztusić ani słowa. Patrząc blondynowi w oczy obserwowałem jak po jego policzku spływa łza, a on sam oddala się na bezpieczną odległość zostawiając mnie samego.
Nie pierwszy i nie ostatni raz.
No więc. Wizja całego tego opowiadania jakby zmieniła mi się w momencie, ale nie mogę aktualnie wyjawić szczegółów. Jedyne co mogę teraz powiedzieć to to, że w jednej historii będą pojawiać się wydarzenia, które są pewnego rodzaju retrospekcją (wspomnieniem) z historii, która jeszcze się nie pojawiła. Dzięki temu na chłopski rozum dowiadujecie się o wydarzeniach od tyłu ;)
przepraszam jeśli rozje*ało wam to mózg
good night
CZYTASZ
school exchange • randy • sacklyn •
FanfictionTen dupek zrobi wszystko żeby mi dogryźć! Nienawidzę go z całego serca! Podły, zarozumiały, egoistyczny i zapatrzony w sobie furiat, który ewidentnie zatruwa mi życie doprowadzając do cholernych łez. Łez, których nikt nie powinien widzieć, a w szcze...