crown

282 54 27
                                    

*postanowiłam, że w tej książce powstrzymam się od pisania rozdziałów z perspektywy Ryana (chyba, że fabuła pisana w perspektywie Fovvsa nie będzie ciekawa)*

*mam już pewne plany związane z następną częścią, więc chwilowo Ryan będzie postacią drugoplanową, a skupimy się na Andy'm*

Przechadzając się samotnie parkowymi uliczkami w rytm lecącej w słuchawkach muzyki nuciłem pod nosem poszczególne fragmenty piosenek. Według zegarka było dwadzieścia pięć minut po pierwszej w nocy, a ja wiedziałem, że to jeszcze nienajlepszy moment na powrót do domu. Gdybym się położył i zaczął myśleć podejrzewam, że nadmiar emocji i żalu do mojego ojca mógłby przytłoczyć mnie za bardzo. 

Rozglądałem się po znajomej okolicy obserwując jak parkowe uliczki otula cisza i spokój, a ostatnie dusze wracają do swoich domów. Żółte światło latarni z minuty na minutę stawało się coraz bardziej wyraźniejsze tak samo jak cień, który podążał za mną krok w krok. Westchnąłem cicho czując doskwierającą mi samotność i pustkę. Słysząc w słuchawkach znajomą melodie zwolniłem lekko zaczynając śpiewać. 

*Searchin' every corner of my mind
(przeszukując każdy zakątek mojego umysłu)
Lookin' for the answers I can't find

(szukam odpowiedzi, których nie mogę znaleźć)

I have my reasons and life has its lessons and

(mam swoje powody i życie swoje lekcje i)

I tried to be grateful and count all my blessings

(starałem się być wdzięczny i liczyć wszystkie moje błogosławieństwa)

But heavy is the head that wears the crown

(ale ciężka jest głowa nosząca koronę)

Kręciłem głową w rytm ogarniającej mnie melodii. Ta piosenka, a przynajmniej ten fragment w moich oczach miał dość mocne i przenikające znaczenie. Miałem w zwyczaju utożsamiać się z muzyką i tak właśnie było, czułem ją całym sobą.  

Nie wiedząc kiedy zboczyłem z głównej drogi, którą powinienem iść przechadzałem się tą bardziej zalesioną częścią parku rozkopując liście, które leżały co kilka metrów usypane w dość duże stosy. Obracając głowę w prawo dostrzegłem światło księżyca odbijające się od tafli wody. W środku parku znajdował się staw, gdzie najczęściej czas spędzały rodziny z dziećmi ze względu na łabędzie, które często podpływały do brzegu w celu zajadania się smakołykami od przypadkowych przechodniów. 

Udałem się w tamtym kierunku wiedząc, że aktualnie nikogo tam nie zastanę i będę mógł w spokoju pomyśleć i po prostu pobyć sam z dala od zgiełku. Temat rozwodu przytłoczył mnie zdecydowanie za bardzo i to nie z powodu ojca. Było mi żal mamy, która przez wszystkie lata małżeństwa kochała tego człowieka jak najmocniej umiała i oddawała mu dosłownie wszystko tylko po to, żeby teraz zostawić ją samą z problemami. 

*You can't hold me down, I still cope

(nie możesz mnie powstrzymać wciąż sobie radzę)

Rain falling down at the BRITs, I'm still soaked

(deszcz padający na Brytyjczyków, wciąż jestem przemoczony)

Tried put a hole in our shit, we'll build boats

**(próbowałem zrobić dziurę w naszym gównie, zbudujemy łodzie)

Two birds with one stone, I'll kill both (What?)

(dwa ptaki jednym kamieniem, zabiję oba) 

**[note: przetłumaczyłam to dosłownie, ale może to po prostu oznaczać, że ktoś szukał rozwiązania/wyjścia z jakiejś beznadziejnej sytuacji, ale mu się nie udało i szuka wyjścia dalej]

Usiadłem wygodnie na konarze powalonego drzewa obserwując odbijające się w tafli wody księżyc, gwiazdy i zarysy koron, na których było już coraz mniej liści. Zamknąłem oczy czując na swojej twarzy podmuch chłodnego wiatru. W moich uszach cały czas rozbrzmiewała melodia tej samej piosenki, którą cicho nuciłem do momentu, kiedy poczułem dotyk na swoim ramieniu i momentalnie podskoczyłem. 

Moje usta zostały zasłonięte tak, abym nie mógł wydać z siebie krzyku, przez co moje serce momentalnie podeszło do gardła, a dłonie zaczęły się pocić. Miałem w głownie najgorsze scenariusze i w tym momencie byłem na siebie cholernie wściekły, że zdecydowałem się wyjść z domu o tej porze. 

Po prostu kurwa pięknie.

Tym razem rozdział jest krótki i zakończenie typowo polsatowe! Nie bijcie mnie za to, ale próbuje zbudować napięcie jakkolwiek to brzmi. 

Jeśli chcecie kolejny rozdział jeszcze dziś napiszcie mi swoje podejrzenia co do tego, kto jest tą osobą, która przyprawiła naszego biednego Fovvsa o zawał? 

Jestem ciekawa Waszej opini ^_^

30 gwiazdek + 25 komentarzy = kolejny rozdział!



school exchange  • randy • sacklyn   •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz