wystawiłem beaumonta za drzwi

311 56 31
                                    

Brooklyn's perspective

Centrum handlowe było dziś przepełnione  ludźmi, przez co z każdą chwilą żałowałem, że opuściłem przytulny dom. Co chwilę ktoś zupełnie przypadkowo szturchał mnie, żeby przecisnąć się między innymi ludźmi, a ja tylko zagryzałem wargę nie chcąc wyładować na nikim swojej frustracji. 

Wchodziłem do swoich ulubionych sklepów z ubraniami co jakiś czas wychodząc z kolejną, dodatkową reklamówką z nowymi nabytkami. Po jakimś czasie jednak zgłodniałem, więc skierowałem się na kolejne piętro galerii gdzie znajdowały się głównie lokale gastronomiczne. Po wjechaniu na górę zdecydowałem się na Starbucks'a, w którym na moje nieszczęście było zdecydowanie za dużo ludzi. Kolejka do kasy była długa, ale na myśl o kawałku brownie i mojej ulubionej kawie stwierdziłem, że stanie w kolejce jest tego warte. Odłożyłem zakupy na fotelu przy wolnym stoliku i westchnąłem przeglądając socjale. 

Po krótkiej chwili natchnęło mnie aby napisać do Andy'ego i poinformować go, że wpadnę. Stęskniłem się za nim, jako przyjaciele każdą wolną chwilę spędzaliśmy, a od niedawna zaczęło się to zmieniać. Nawet jeśli nie widzieliśmy się w szkole bo któryś z nas był chory przez cały czas wymienialiśmy się sms-ami albo rozmawialiśmy przez kamerkę. 

Do: Andrew

Hej cwelu!? Jak się czujesz i czemu nie raczysz się odezwać do swojego najlepszego przyjaciela? 

Kolejka zdążyła przesunąć się o krok do przodu, a ja poczułem jak telefon wibruje mi w dłoni. Uśmiechnąłem się lekko widząc, że jest to odpowiedź od Andy'ego, ale zaraz później zmarszczyłem brwi bo coś w tej wiadomości było nie tak. 

Od: Andrew 

Hej Brook. Przepraszam, ale nie mam zbytnio czasu na pisanie :/ 

Do: Andrew 

Coś się stało? Martwię się o Ciebie, od kilku dni nie dajesz znaku życia. Wiem, że jesteś chory, ale zwykle nie przeszkadzało ci to w pisaniu ze mną ;-;

Od: Andrew

Jestem po prostu zmęczony i potrzebuje odpoczynku, Brook. Nic mi nie jest. 

Do: Andrew 

Jeśli potrzebujesz towarzystwa to przyjdę do Ciebie popołudniu, co ty na to? Obejrzymy filmy i pogadamy.

Od: Andrew 

Nie jestem w nastroju. Pogadamy w szkolę jak wyzdrowieję. Muszę iść zażyć leki, cześć. 

Westchnąłem cicho czytając wiadomość jeszcze kilka razy. Gdy przyszła moja kolej na złożenie zamówienia posłałem wymuszony uśmiech w stronę dziewczyny z logiem Starbucksa na fartuszku i powiedziałem na co mam ochotę płacąc odpowiednią kwotę. 

Po głowie krążyły mi różne myśli związane z przyjacielem. Dlaczego mnie spławił? Dlaczego miałem wrażenie, że to nie on ze mną pisał, a ktoś inny? Z drugiej strony, gdyby spotykał się z kimś wiedziałbym  o tym jako pierwszy. To było dziwne, ale jeśli tak bardzo zaczął  szanować sobie prywatność to nie będę mu jej naruszać. 

Usiadłem przy oszklonej ścianie mając dzięki temu widok na pędzących galerią ludzi, którzy szamotali się ze swoimi zbyt wielkimi torbami z zakupami. W pomieszczeniu pachniało cynamonem i świeżo zmieloną kawą co wprawiało mnie w świąteczny nastrój. No tak, święta już za niedługo. Końcówka listopada powodowała, że ludziom nagle odbijało na punkcie przedświątecznych zakupów. Gdzieniegdzie dało się usłyszeć popularne świąteczne piosenki, które wyciągali co rok i puszczali do znudzenia. Cała ta gorączka przedświąteczna była przereklamowana, ludzie zapominali o tym co jest naprawdę ważne szczególnie w tym okresie. Ważniejsze od prezentów, którymi wszędzie można się pochwalić. 

- Hey - zdezorientowany przekręciłem głowę w stronę ciemnowłosego chłopaka, który stał z kubkiem parującej kawy w ręce zagubionym wzrokiem szukając wolnego miejsca. - Nie będzie problemu jak się dosiądę? Trochę tu tłok - podrapał się po karku, a ja posłałem mu miły uśmiech. 

- Jasne, siadaj - kiwnąłem głowa przyglądając mu się uważnie. - Wydaje mi się, że skądś Cię kojarzę - przechyliłem lekko głowę upijając łyk kawy ze swojego kubka. 

- Jestem Sonny i w sumie mieszkam tutaj od niedawna - wzruszył ramionami, a mnie momentalnie oświeciło. 

- To na Ciebie wpadłem w szkolę i powiedziałem gdzie jest gabinet dyrektorki, pamiętasz? - Moje oczy momentalnie zaświeciły się. 

- Rzeczywiście! - Zaśmiał się odgarniając burzę ciemnych włosów. - Nie wiem czy dobrze pamiętam, Brandon? - Zachichotałem kręcąc przecząco głową.

- Brook - uśmiechnąłem się przeczesując grzywkę i układając ją na bok. Czułem jak uważny wzrok czarnowłosego skanuje mnie od stóp do głów. Odwróciłem głowę lekko zawstydzony i upiłem łyka kawy zastanawiając się jak przełamać niezręczną ciszę. 

- Zakupy świąteczne? - Wyrzuciliśmy z siebie w tym samym momencie co nas obu rozbawiło. Zaśmiałem się cicho. - Ty pierwszy. 

- No więc jestem tu z siostrą, pomagam jej wybrać prezent dla chłopaka - uśmiechnął się i chwycił w dłonie kubek, aby ogrzać dłonie. - Ale chyba radzi sobie wystarczająco dobrze bo nawet nie zauważyła kiedy się oddaliłem. 

- Tak bardzo nudno jest robić dla siostry za wielbłąda? - Na moje usta wpełzł uśmiech, który chłopak odwzajemnił.

- Bardziej męczące jeśli za każdym razem jesteś wykorzystywany do noszenia jej zakupów - zaśmiał się uroczo, a ja nie mogłem się powstrzymać żeby nie przygryźć wargi. Sam nie wiem co mną kierowało, ale ten  widok był po prostu intrygujący. 

- Mam starszą siostrę, więc wiem co masz na myśli - przerwał mi dzwonek mojego własnego telefonu, a na ekranie pojawiło się zdjęcie Andy'ego. - Przepraszam, to przyjaciel.

- Na luzie - uśmiechnął się przyjacielsko i wzruszył ramionami. - Nie będę podsłuchiwał - uniósł dłonie w geście obronnym i zaśmiał się cicho. 

- Halo? Andy? - Zmarszczyłem brwi odbierając połączenie. 

- Brook, możesz do mnie przyjść? - Po tonie jego głosu widać było, że jest zdenerwowany. Nerwowo poprawiłem się na fotelu co nie umknęło uwadze Sonny'ego. 

- Co się dzieje Andy, co się stało? - Zapytałem zmartwiony. 

- Wystawiłem Beaumont'a za drzwi - fuknął a ja zaskoczony uniosłem brwi i zanim zdążyłem zapytać o cokolwiek przyjaciel wyprzedził mnie. - Dowiesz się wszystkiego jak przyjdziesz - chwilę później usłyszałem już tylko sygnał zakończonego połączenia. 

OHOHOHO jak myślicie co się tam podziało? Z góry przepraszam Was za brak rozdziałów w ostatnim czasie ale po prostu nie mam zbytnio chęci do życia. Mimo wszystko mam nadzieję, że wybaczycie mi. 

Jeśli chcecie żeby kolejny rozdział wpadł jeszcze dziś wieczorem proszę o aktywność!

30 gwiazdek + 25 komentarzy = następny rozdział!

school exchange  • randy • sacklyn   •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz