Fale poganiają wiatru pejczem
Białe, wysokie bałwany.
W popłochu gonią jak dzikie,
Rozbijają się z hukiem o klifów ściany.
Morze z rykiem atakuje brzegi.
Zszarzałe niebo je wspiera.
To, co pozostawiono na plaży
Bez litości zabiera.
Ulewa siecze powietrze,
Jak szum telewizyjny zagłusza.
Przyłóż do ucha, a opowie ci o tym
Opuszczona muszla.
Świat z furią wrzeszczy,
Woda grzebie to co nosiła.
Uciekaj, chowaj, kryj się,
Oto żywiołu siła.
Czuję że wiersze coś nie grajo, ale wiersz nawet nawet, moim nieskromnym zdaniem.
CZYTASZ
Wiersze spod grzybka
PoetryPo prostu utwory literackie, posiadające rymy, albo nie. Głównie wyrwane z zeszytów, lub pisane jako komentarz do mojego życia. Uzbierało mi się tego trochę, więc może to czas, by podzielić się nimi z przypadkowymi czytaczami. O mój Quetzalcoatl'u...