Śpiew

236 33 1
                                    


Spokój tafli lodu,

I głębiny cichy mruk,

A utopiec śpiewa z pod spodu

Kilka prostych nut


Zamarznięte trzciny

Głaszcze zimny wiatr,

A ja przecinam wszystkie liny.

Uciekam w inny świat...


Jestem już zmęczona

Tym szybkim biegiem czasu.

Licząc na pomoc wodnika

Biegnę w głąb lasu.


Utopiec mnie chętnie wysłucha,

Ból kołysanką odgoni,

I usnę na dnie jeziora.

W lodowatej toni.


Znowu zaśpiewamy,

Lecz tym razem chórem.

Gdy ktoś inny, zmęczony życiem

Zakończy je z wodnikiem, zamiast grubym sznurem.

Wiersze spod grzybkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz