Ah... uwielbiam, kiedy rankiem
Słońce znów spina swą firankę.
Ziewnięcie świata skrapla się rosą,
Zefir z liśćmi wiruje, w tańcu mgłę niosą
Ścina się mleczna powłoka przy ziemi.
Bielą błyszczy, jak jajko na patelni.
Porównania poetyckie same się cisną na usta,
Mimo że w głowie szumi jeszcze posenna pustka.
Słońce rozświetla nocną melancholię,
Zaraża beztroską, wznosząc się spokojnie.
Przepisuję, bo nudzi mi się po lekcjach w bibliotece... nie ma to jak siedzieć ponad godzinę, czekając na angielski... mimo to wiersz dosyć optymistyczny
CZYTASZ
Wiersze spod grzybka
PoezjaPo prostu utwory literackie, posiadające rymy, albo nie. Głównie wyrwane z zeszytów, lub pisane jako komentarz do mojego życia. Uzbierało mi się tego trochę, więc może to czas, by podzielić się nimi z przypadkowymi czytaczami. O mój Quetzalcoatl'u...